Przegląd nowości

Wydarzenia minionego sezonu

Opublikowano: sobota, 07, sierpień 2010 02:00

Niemrawy początek sezonu operowego w jego finale przeszedł wręcz w eksplozję premier i to nie tylko scenicznych, ale również plenerowych, które stają się ostatnio coraz bardziej modne. Czerwiec przyniósł nam przygotowaną przez Operę Wrocławską premierę Turandot wyreżyserowaną przez Michała Zanieckiego na wrocławskim stadionie żużlowym. Teatr Wielki w Poznaniu zrealizował nową wyreżyserowaną przez Agatę Duda-Gracz inscenizację Cyganerii w Starej Gazowni. Opera Śląska w Bytomiu najpierw przeniosła jubileuszowy Straszny dwór w reżyserii Wiesława Ochmana do parku Kościuszki w Katowicach, a kilka tygodni później wystawiła plenerową inscenizację Nabucco w reżyserii Feliksa Widery w Dolinie Sportowej Dolomity w Bytomiu.

Image

Temperaturę operowego życia wyznaczały w tym sezonie jak zwykle Opera Wrocławska, gdzie przygotowano najwięcej premier w tym jedno prawykonanie polskie Matka czarnoskrzydłych snów Hanny Kulenty. Równie bogaty sezon pod względem premiery miały Opera Krakowska, która w szybkim tempie tworzy podstawy swojego repertuaru oraz Teatr Wielki Poznaniu, który utrzymuje w repertuarze 27 oper (w tym musical Skrzypek na dachu) i 10 wieczorów baletowych.

Image

Również Teatr Wielki w Łodzi gdzie nastąpiło wyraźne przesunięcie wszelkich działań w stronę nowoczesnego teatru, może zaliczyć ten sezon do pracowitych. Największe sukcesy odnosili w tym sezonie: Wioletta Chodowicz (Rusałka), Katarzyna Hołysz (Halka, Księżna), Anna Bernacka (Maryna Mniszek i Nicklauss), Artur Ruciński (Marcel) i Arnold Rutkowski (Don Jose, Stefan i Szujski).


Jubileuszowy 65 sezon Opery Śląskiej w Bytomiu rozpoczął się wznowieniem Cyganerii z 1980 roku, co okazało się udanym przedsięwzięciem. W lutym wystawiono Piękną Helenę Offenbacha, do której reżyser Maciej Wojtyszko "powrzucał" fragmenty innych operetek i oper. Wyszedł z tego trudny do stawienia miszmasz, którym jedni się zachwycali, drudzy, tych była zdecydowana większość, wychodzili z przedstawienie mocno zawiedzeni. Pogodził ich Wiesław Ochman, który w zgodzie z dobrze pojętą tradycją wyreżyserował jubileuszowy Straszny dwór. W międzyczasie zespół Opery Śląskiej zaprezentował w stolicy swoją inscenizację Tannhäusera w reżyserii Laco Adamica. Sezon zakończyła wspomniana już, gorąco przyjęta, plenerowa premiera  Nabucco.

Image

Koncertowe wykonanie Tosci rozpoczęło bogaty sezon w łódzkim Teatrze Wielkim, którego pierwszą premierą był musical My fair Lady. Zrealizowana z rozmachem, inscenizacja tego popularnego musicalu to barwne roztańczone przedstawienie pełne życia, dynamicznych scen zbiorowych i wyrazistych postaci mająca szansę na dłużej zagościć na scenie Teatru Wielkiego. Zrealizował ją desant z Teatru Muzycznego im. D. Baduszkowej w Gdyni. W grudniu odbyła się interesująca premiera Juliusza Cezara Haendla przygotowana przez studentów łódzkich uczelni pod kierunkiem Artura Stefanowicza, reżysera przedstawienia.

Image

Marcowa premiera Rusałki Dworzaka okazała się klęską Tomasza Cyza, jej reżysera, który przeniósł akcję do szpitala psychiatrycznego, przez co miało być modnie i współcześnie. Na szczęście premiera broniła się poziomem muzycznym i wokalnym, było więc czego posłuchać, ale z zamkniętymi oczyma. Przeniesiona z Opery Narodowej w Warszawie inscenizacja Damy pikowej Czajkowskiego, w reżyserii Mariusza Trelińskiego jakoś nie wzbudziła mojego entuzjazmu (zresztą warszawska też NIE!). Sezon zakończył galowy koncert z udziałem Kiri te Kanawy znanej i przed laty wysoko cenionej śpiewaczki operowej. Niestety, nie przyniósł on spodziewanej satysfakcji artystycznej. Raz jeszcze potwierdziła się opinia, że spotkania z legendami nie zawsze okazuje się  przeżyciem na jakie liczono.


W poznańskim Teatrze Wielkim sezon rozpoczęły tradycyjne Dni Verdiego, których pierwszym wydarzeniem była premiera Ernaniego Verdiego w interesującej reżyserii Michała Znanieckiego, nowego dyrektora teatru. Największą atrakcją premiery była starannie dobrana międzynarodowa obsada głównych partii: Emmanuel di Villarosa (Ernani), Luca Salsi (Don Carlos) i Marco Vinco (Gomez de Silva). Najbardziej podobał się ostatni z panów. Stworzył wiarygodną, choć nieco zbyt jednowymiarową postać okrutnego, stojącego nad grobem starca, którego nie są w stanie przekonać żadne uczucia.

Image

Pod względem wokalnym również sprawiał pełną satysfakcję, szczególnie płynnością prowadzenia fazy i nasycenia głosu emocjami. Nieco mniejszą satysfakcję zapewnił Villarosa, którego głos w kilku miejscach sprawiał wrażenie zbyt zmęczonego i pozbawionego blasku, co najpełniej słychać było w finale II aktu. Mocny nośny głos zaprezentował też Salsi, który stworzył wyrazistą wokalnie i aktorsko postać Don Carlosa, króla Hiszpanii. Partię Elwiry zaśpiewała, z pełnym powodzeniem Barbara Kubiak imponująca wolumenem, pięknym naturalnym prowadzeniem frazy, oraz bogactwem emocjonalnych odcieni i sposobem operowania barwą głosu i ekspresji. To była naprawdę świetna, tworzona z ogromną siłą wyrazu, kreacja.

Image

Kolejna premiera to dwie opery współczesne: Kolonie karna Joanny Bruzdowicz i Jutro Tadeusza Bairda, budziły mieszane uczucia. Za to wiele słów uznania zebrała premiera Werthera Masseneta w reżyserii Ignacio Garcia. ...inscenizacja opery jest wysmakowana wizualnie nie tylko dzięki ładnym kostiumom i dekoracjom, lecz także interesującym i nowatorskim efektom świetlnym i projekcjom - napisał Bronisław Tumiłowicz w "Przeglądzie". Sukces premiery w znacznej części opierał się na wysokim poziomie wykonawczym. Kończąca sezon premiera Cyganerii spotkała się z ostrą krytyką. Najczęściej zarzucano reżyserowi Agacie Duda-Gracz nieporadność. Ta "Cyganeria" jest wzorcowym przykładem działań artysty bez doświadczenia, ale pełnego pychy, któremu wydaje się, że biorąc się do dzieła obrosłego tradycją, on pierwszy przedstawi je w sposób nowy. Najczęściej jednak inni wykonali to już dawniej i lepiej - napisał w "Rzeczpospolitej" po premierze Jacek Marczyński.


Pracowity sezon Opery Wrocławskiej rozpoczęła niezbyt udana premiera Czarodziejskiego fletu, ale była to tylko jednorazowa wpadka. Każda kolejna premiera budziła już szczere uznanie tak pod względem inscenizacyjnym jak i wykonawczym. Opowieści Hoffmanna Offenbacha to przede wszystkim sukces Waldemara Zawodzińskiego, który zrealizował wyjątkowo efektowne przedstawienie z pięknymi kreacjami pań: Anny Biernackiej (Nicklauss) i Joanny Moskowicz (Olimpia).

Image

Z okazji Roku Chopina wystawiono we Wrocławiu Chopina Orefice z interesującej reżyserii Laco Adamika, który w tym sezonie był bodaj najbardziej zajętym reżyserem. Kwietniowa premiera Borysa Godunowa Musorgskiego, to kolejny sukces sprawnej reżyserii  Waldemara Zawodzińskiego i sprowadzonego z Wiednia Janusza Monarchy w partii tytułowego cara. Ale nie tylko, słowa uznania należą się również Annie Biernackiej za kreację Maryny Mniszkówny i Rafałowi Siwkowi za Pimena.

Image

Opera Krakowska działająca drugi sezon we własnym gmachu robi wszystko by rozbudować repertuar z jednaj strony zapewniający swojej publiczności bogatą ofertę, z drugiej wykorzystujący w pełni potencjał twórczy zespołów. W tej chwili teatr ma na afiszu 14 oper trzy spektakle dla dzieci i pięć wieczorów baletowych. Sezon rozpoczęła wysoko oceniona premiera Madame Butterfly w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego. Po niej wróciła na scenę Zemsta nietoperza w kształcie jaki jej nadał w 2005 roku Janusz Józefowicz. Równie wysoko oceniono nową inscenizację Carmen w reżyserii Laco Adamica, który w czerwcu wprowadził na krakowską scenę Barona cygańskiego.



Kierowana od dwóch sezonów przez Marka Weissa Opera Bałtycka w Gdańsku również prowadzi ożywioną działalność artystyczną mając w repertuarze 7 oper i pięć baletów. W minionym sezonie premiera prawie w Polsce nieznanej opery Ariadna na Naxos R. Straussa  wyreżyserowanej przez Marka Weiss stała się głośnym sukcesem wykonawców i realizatorów.

Image

Podnoszono precyzję reżysera w prowadzeniu postaci i konstruowaniu scen. Inscenizację prezentowano, z powodzeniem, w czerwcu na scenie Opery Narodowej  w Warszawie. Halka Moniuszki w reżyserii Eweliny Pietrowiak narobiła sporego zamieszania, ale takiego bardziej pozytywnego. Sezon zakończyła premiera Czarodziejskiego fletu, bo planowaną na czerwiec premierę Makbeta przeniesiono na wrzesień. Działająca w trudnych warunkach Opera i Operetka w Szczecinie zdecydowała się wystawić przed remontem swojej siedziby tylko dwie pozycje. Najpierw wystawiono Lunatyczkę Belliniego, której premierę przygotowano już w lipcu 2009 roku na dziedzińcu zamkowym. Drugą premierą był Fidelio Beethovena.

Image 

Na zakończenie watro jeszcze wspomnieć o interesującej premierze Hrabiego Luxemburg Lehara wystawionej w maju przez Teatr Muzyczny w Lublinie w interesującej inscenizacji Tomasza Janczaka.

                                                      Adam Czopek