GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowości"Czarodziejski flet" na Nowy Rok w Operze Wrocławskiej
Strona 2 z 3 Po raz pierwszy oglądałem w akcji kierownika muzycznego spektaklu Dariusza Mikulskiego, szefa Orkiestry Filharmonicznej w Wałbrzychu, młodego, pewnie ambitnego dyrygenta. Przyznam, że Orkiestra Opery Wrocławskiej grała inaczej niż zwykle, wiele było frazowania i prowadzenia dźwięku na starą modłę, rodem z orkiestr grających w dawnej manierze, i nie chciałbym ukrywać, że wiele miejsc, i tych ",manier" - podobało mi się. Poza tym, zarówno orkiestra jak i dyrygent wiedzieli co robią i czego chcą, a to jest już wystarczająco dużo aby coś osiągnąć wspólnymi siłami, aby ogólne wrażenie było dobre czy nawet całkiem dobre. Jedno mi tylko przeszkadzało - mało ciekawe brzmienie orkiestry. Zwłaszcza z początku zespół nie brzmiał dobrze, jakby zaściankowo by nie powiedzieć "kanałowo", w kolorycie dawniej grających naszych orkiestr operowych (wciąż go pamiętam, ów koloryt...). Oczywiście najbardziej raziło to w rozpoczynającej całość uwerturze, potem znacznie mniej, dzięki czemu można było zwracać uwagę na wspomniane wcześniej różne próby wykonawczych smaczków, choćby na "krągłości" wybrzmień czy barwne frazowanie. Na scenie, tym razem, jak myślę, było znacznie więcej miejsca, o wiele więc trudniejsze zadanie stanęło przed reżyserem jak zagospodarować tę przestrzeń. Reżyserii i scenografii podjęła się tym razem Anna Długołęcka. Wiele potrafiła "wygrać" z tej przestrzeni, np. w orszakach mędrców Sarastra, wiele też było wątpliwości znacznie drobniejszych, jak choćby nie zawsze gładkie i czyste schodzenie ze sceny ale to pewnie przyjdzie z kolejnymi spektaklami. Nie było żadnych inscenizacyjnych "rewelacji", nie było mundurów esesmańskich czy monitorów pokazujących odlot żołnierzy polskich do Iraku (czym kiedyś tam "zachwycano" w innym, jeśli sobie dobrze przypominam, mozartowskim arcydziele). Scenografia dość skromna choć regularnie wzbogacana nieśmiertelnymi dymami z - jak je nazywam - teatralnych parowozów i sztandarowo zawieszonymi delikatnymi tkaninami. Bogate dość były kostiumy, ponoć wszystkie dziergane ręcznie, co już jest niezwykłym osiągnięciem. Tyle tylko, o wiele bardziej podobały mi się te ciemne, wytworne stroje dworu Królowej Nocy aniżeli śnieżno-białe, choćby Paminy i Trzech Chłopców, jakieś grube i ciężkie w swojej o wiele bardziej wyrazistej fakturze... |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |