Przegląd nowości

"Der Kaiser von Atlantis" w Operze Krakowskiej!

Opublikowano: piątek, 08, maj 2009 02:00

Wystawianie oper spoza kręgu verystyczngo zawsze stanowi poważne ryzyko. Z powodzeniem podjął je dyrektor Opery Krakowskiej, Bogusław Nowak. Trudno wyrokować, w jaki sposób ryzyko przełoży się na sukces frekwencyjny, ale artystyczny został osiągnięty i temu przedsięwzięciu, z tego miejsca należy złożyć stosowny hołd. Żydowskiego pochodzenia czeski kompozytor Cesarza Atlantydy, Viktor Ullmann urodził się w 1898 roku w Cieszynie. W wieku 11 lat zamieszkał we Wiedniu, gdzie jako gimnazjalista jednocześnie uczył się teorii muzyki. Po I wojnie światowej studiował prawo, a ponadto kompozycje u Arnolda Schönberga.

Image 

W 1919 roku z żoną przeprowadził się do Pragi, gdzie powstały jego pierwsze kompozycje. W latach 1929 - 1933 przebywał w Zurychu i Stuttgarcie. Po czym wrócił do Pragi i nadal pisał kolejne utwory, ponadto zajmował się pracą pedagogiczną oraz dziennikarstwem. We wrześniu 1942 roku wraz z częścią rodziny został deportowany do obozu koncentracyjnego (Theresienstadt), w którym nadal pisał dzieła muzyczne. Tam też powstała opera Der Kaiser von Atlantis. Terezin, na terenie Austrii, został utworzony przez faszystów jako obóz przejściowy dla tysięcy Żydów pochodzących z kilku krajów. Sporą grupę wśród więźniów stanowili artyści prowadzący działalność muzyczną, teatralną i literacką, aczkolwiek do pracy twórczej brakowało im papieru nutowego oraz instrumentów.

Image 

Cesarza Atlantydy planowano w tym obozie wystawić w październiku 1944 roku. Prawdopodobnie ze względu na treść odnoszącą się do wojny, tyranii, więzienia i śmierci na prawykonanie opery władze obozu nie pozwoliły. Po wywiezieniu do obozu Auschwitz-Birkenau, 18 października 1944 roku czeski kompozytor został stracony w komorze gazowej. Taki sam los spotkał autora libretta, którym był młody, uzdolniony malarz i poeta, Peter Kien. Bardzo ładny szkic o życiu i twórczości Ullmanna w programie spektaklu umieścił Andrzej Kosowski.

 

Istotne znaczenie dla interpretacji i zrozumienia opery, (która tak naprawdę operą nie jest), ma pełny tytuł dzieła w polskim przekładzie brzmiący: Cesarz Atlantydy lub odmowa śmierci. W obozie przejściowym, w którym jednoaktowa opera była pisana życie kulturalne jak i wszystko inne było jedynie oczekiwaniem na transport do obozu ostatecznego przeznaczenia. Libretto tylko symbolizuje normalne życie na ginącej Atlantydzie. Bubikopf  (Dziewczyna) i Ein Sołdat (Żołnierz) są symbolem walki i niespełnionej miłości. Harlekin (Arlekin), ma uśmiech poprzez łzy. Der Tod (Śmierć) jest kresem wszystkiego.

Image 

Tytułowy bohater tajemniczy Kaiser Overall (Cesarz Overall), swą proklamacją pozornie zapewnia wieczne życie żołnierzom i miłość kobietom, ale w rzeczywistości hołduje wojnie "wszystkich przeciw wszystkim". Chór intonuje tragiczne przesłanie: Przyjdź śmierci, nasz gościu drogi, przyjdź do naszego serca. Zdejmij z nas cierpienia i ciężary. Zaprowadź nas na odpoczynek, po nędzy i boleści.... Opera zawierająca prolog z czterema fragmentarycznie powiązanymi z sobą obrazami. Dlatego jest dość trudna w śledzeniu akcji scenicznej.

Image 

Wielce pomocną ku zrozumieniu tego, co dzieje się na scenie i jakie relacje łączą poszczególne postacie, była inscenizacja i reżyseria, którą z wysokiej próby maestrią przygotowała Beata Redo-Dobber. Przy projekcie ciekawych kostiumów oraz interesujących dekoracji scenicznych razem z panią Dobber brał udział MarekBraun. W realizacji omawianej produkcji wiele dobrego uczynił Dariusz Pawelec, reżyser światła, biorącego udział w budowaniu atmosfery poszczególnych scen i obrazów.


 

 

Spektakl przedstawiono w oryginalnej wersji językowej, co jak wyżej wspomniałem śledzeniu akcji raczej nie pomagało. Zatem dla miłośników opery pozostało delektowanie się warstwą muzyczną, która pieczołowicie spoczywała w batucie Tomasza Tokarczyka (kier. muzycznego). Z niełatwego zadania wywiązał się chwalebnie, bowiem muzyka Ullmanna w omawianym dziele nie posiada jednolitego stylu, zatem jest trudna w narracji. Dyrygent dla podkreślania zmieniających się dramatycznych nastrojów zastosował różnorakie rytmy i tempa, czym fantastycznie podkreślał wszelką artystyczną wymowę. Z dużą dyscypliną wokalną w śpiewanych ariach, i duetach oraz partiach mówionych, podporządkował się temu zadaniu doborowy zestaw solistów: Witold Żołądkiewicz (Kaiser Ovetall), Piotr Miciński (Der Lautsprecher), Dariusz Machej (Der Tod), Janusz Ratajczak (Harlekin), Vasyl Grokholskyi (Ein Soldat), Agnieszka Tomaszewska (Bubiskopf), i Anna Lubańska (Der Trommler).

Image 

Na drugą część wieczoru ci sami realizatorzy (scenografia i kostiumy Marek Braun) przygotowali sceniczną wersję oratorium Kolot min HaShoah (Głosy Holokaustu), którego współczesny amerykański kompozytor, David Eddlemann dzięki pomocy Konsulatu Generalnego Stanów Zjednoczonych w Krakowie, był obecny na spektaklu premierowym. Trzy częściowy utwór, o przejmującej muzyce został skomponowany do tekstów biblijnych, pieśni i modlitw, ale i także do własnych tekstów kompozytora. Został przedstawiony w językach jidysz i hebrajskim.

Image 

Pani reżyser wstrzemięźliwie zastosowała ruch sceniczny, czym podkreśliła obrazy wstrząsających przeżyć bohaterów Powstania w Getcie Warszawskim. W oratorium udział wzięli: Kamila Kułakowska (sopran), Michael Polscer (nie najwyższej próby tenor z USA) i Adam Kruszewski (baryton). Orkiestra pod batutą Tomasza Tokarczyka, świetnie brzmiała i równie dobrze malowała przejmującą atmosferę widowiska. Zarówno Der Kaiser von Atlantis (w 2005 roku zrealizowany przez warszawską Operę Kameralną), jak i Kolot min HaShoah są wstrząsającymi utworami o przejmującej wymowie artystycznej. W Operze Krakowskiej otrzymały godną siebie oprawę sceniczną, czym ich realizacja przyniosła zaszczyt kartom kulturalnym Województwa Małopolskiego, oraz całemu krajowi.

                                                                                   Wilfried Górny