GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościZwycięski "Don Kichot" w Operze Wrocławskiej
Strona 2 z 2 Don Kichot i Sanczo oczywiście pomagają związkowi młodych, na przekór planom ojca dziewczyny - dyrektora cyrku. Rycerz z antykwariatu ma w tej inscenizacji kluczową pozycję: jako świadomy-nieświadomy aktor i reżyser wydarzeń. Sam marzy o Dulcynei, pani swego snu, ale być może i jednej z tancerek cyrkowej trupy. Pytanie tylko, której: tej zwinnej małej czy tej eterycznej brunetce? Takie małe-wielkie dylematy dotyczą niemal każdego z głównych bohaterów, tak jak nad komicznym wszystkim unosi się raz po raz mroczny element, reprezentowany przez czarodzieja. Co ciekawe, solista ubrany w maskę El Melenasa jako jedyny nie ujawnia tożsamości nawet podczas ukłonów. Także scenografia Jordi Roiga złożona jest z dwustronnych części, przenosząc publiczność z cyrkowych kulisów na scenę i z powrotem. Taneczne pomysły Beate Vollack podporządkowane są nastrojom poszczególnych scen. W pierwszym akcie podziwiamy popisowe etiudy, inspirowane sztuką cyrku, w kolejnej odsłonie więcej jest teatru. Trzeci akt to już czyste baletowe szaleństwo, z nieśmiertelnym pas de deux wziętym z tradycyjnej wersji Petipy (tak jak wcześniejsza scena snu Don Kichota). Iana Salenko błyszczała jako Kitri, bezbłędnie tańczyła i umiejętnie oddawała emocje postaci. Podobnie jak Reiner Krenstetter (Basilio), mężczyzna, ale i chłopak. Austriacki solista był zdyscyplinowany, nie szarżował na wzór Barysznikowa, pamiętał, że w przedstawieniu Vollack liczy się praca zespołu. Aktorsko brylował Thorsten Krohn, idealny Don Kichot, we wdzięcznym duecie z Sanczem Dariuszem Raczyckim. Delikatna w ruchach Nozomi Inoue dotrzymywała kroku gwiazdom jako Dulcynea, dziewczyna z pogranicza jawy i snu. To, co zrobiła Beate Vollack i jej współpracownicy z zespołem baletu Opery Wrocławskiej nadaje się na osobną nagrodę. Nie pamiętam, by nasi artyści kiedykolwiek tańczyli lepiej, nie mogę się doczekać spektakli w wykonaniu tylko wrocławskich solistów. Beate Vollack nigdy przedtem nie przygotowała całości baletu, nigdy też w karierze tancerki nie kreowała Kitri. Mogła więc podejść do jednego z najczęściej wystawianych tytułów wszech czasów ze świeżością debiutantki i dystansem doświadczonej choreografki. Połączenie tyle obiecujące, co niebezpieczne. Vollack odniosła we Wrocławiu wielkie zwycięstwo, zasłużenie oklaskiwane przez publiczność na stojąco. Grzegorz Chojnowski |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |