Przegląd nowości

Muzyka Franciszka Schuberta w niezapomnianych interpretacjach Cypriena Katsarisa

Opublikowano: piątek, 02, grudzień 2011 01:00
Francusko-cypryjski pianista Cyprien Katsaris świętuje w 2011 podwójny jubileusz; 5 maja skończył sześćdziesiąt lat, a w styczniu minęło dziesięć lat, odkąd założył własną wytwórnię płytową Piano21, w której wydaje nagrania nowe i archiwalne. W ramach serii "Cyprien Katsaris Archives" ukazał się niedawno podwójny album z interpretacjami dzieł Franciszka Schuberta zarejestrowanymi na żywo podczas festiwalu Schubertiada w austriackim Konservatorium Feldkirch 3 lipca 1993.
 
Image

Recital rozpoczęły Klavierstück es-moll D. 946 nr 1 oraz Klavierstück Es-dur D. 946 nr 2. Po nich usłyszymy ułożoną przez Katsarisa suitę siedemnastu lendlerów zaczerpniętych ze zbiorów D. 366, D. 790 oraz D. 420. Ma ona budowę klamrową, to znaczy zapoczątkowuje ją i kończy ta sama miniatura i jest to Lendler nr 1 ze zbioru D. 366. Następnie zabrzmiały Serenada, Młynarz i strumień oraz Ave Maria, czyli trzy pieśni w fortepianowych transkrypcjach Franciszka Liszta. Koncert zwieńczyła Sonata fortepianowa nr 21 B-dur D. 960 (w albumie kuriozalnie przedstawiona jako Sonata nr 23), po której solista wykonał dwa bisy. Pierwszym była jego spontaniczna improwizacja na tematy z utworów Piotra Czajkowskiego i Ryszarda Wagnera, drugim zaś Adagio z Koncertu obojowego d-moll op. 1 Alessandra Marcella w transkrypcji Jana Sebastiana Bacha - Katsarisa.


Interpretacje pianisty charakteryzują się techniczną swobodą, lekkością, tanecznością i precyzją artykulacyjną. Odkrywa on przed słuchaczami Schuberta subtelnego, rozpromienionego blaskiem porannego słońca i zanurzonego w wielogłosowości, często udramatyzowanego - ale nie egzaltowanego - i przyodzianego w wytworny garnitur, a nigdy patetycznego.

Oba Klavierstücke to improwizacje na temat utraconej miłości. W pierwszym możemy usłyszeć płacz oraz refleksję i dostrzec jednocześnie pęd ku wewnętrznej przemianie, która pozwoli przekuć negatywne doświadczenia w dobro. W drugim natomiast odczujemy bojaźń. Przed samotnością? Najprawdopodobniej tak, niemniej słodka i żarliwa kantylena da nam o niej zapomnieć. Nawet jeśli nie, stanie się to za sprawą pozbawionych dramaturgicznego ciężaru lendlerów - które w ujęciu Katsarisa cechują się żartobliwością - lub za sprawą dostojnych pieśni wykonanych śpiewnie, miękko i z gracją.

W nieco inny wymiar wprowadza nas Sonata fortepianowa nr 21 B-dur, będąca ostatnim utworem kompozytora w tym gatunku. Zdaje się on być już pogodzony z losem, aczkolwiek owa akceptacja po raz kolejny okupiona jest cierpieniem. I znów Katsaris stara się zachować dystans do zawartych wewnątrz dzieła uczuć: gra nie spiesząc się, bierze głębokie oddechy, nie boi się zawieszeń i buduje agogiczne kontrasty. W Scherzu nie stroni od ironii; tam jednak, gdzie kończy się śmiech, zaczyna się gorzki lament. Finał zresztą okazuje się być jeszcze bardziej ambiwalentny. Czy Schubert doprawdy pogodził się z losem, czy tylko próbował założyć maskę?

Wytchnienia od gęstych emocji nie przyniesie pierwszy bis, gdyż popisowa improwizacja na tematy z utworów Czajkowskiego i Wagnera - z nawiązaniami choćby do Tristana i Izoldy, Dziadka do orzechów i Jeziora łabędziego - zostanie zdominowana przez atmosferę silnego napięcia emocjonalnego. Dopiero drugi bis pozwoli nam zatracić się w pięknie muzycznej prostoty. Pomedytujmy nad nią razem z wykonawcą, wszak za chwilę skończy się płyta.

                                                                  Maciej Chiżyński (Res Musica)