Przegląd nowości

"Cavalleria rusticana" i "La Navarraise" w Opéra de Saint-Etienne

Opublikowano: poniedziałek, 21, listopad 2011 01:00
Praktyka operowa przyzwyczaiła nas do tego, że słynna jednoaktowa melodramma Pietro Mascagniego Rycerskość wieśniacza wiązana jest w trakcie jednego przedstawienia z Pajacami Ruggiero Leoncavalla. Opera w Saint-Etienne, mieście położonym we wschodniej części francuskiego Masywu Centralnego, postanowiła jednak zerwać z tą ustaloną już od dawna tradycją i zaproponowała publiczności skonfrontowanie dzieła Mascagniego z Dziewczyną z Nawarry (La Navarraise) Jules'a Masseneta. Dla niewtajemniczonych odbiorców owa inicjatywa może być pewnym zaskoczeniem, wszakże mamy tu przecież do czynienia z pomysłem nie tylko ciekawym, ale także z wielu względów trafnym i uzasadnionym.
 
Image
 
Wykreowana triumfalnie w 1890 roku w rzymskim Teatro Constanzi Rycerskość, z librettem Giovanniego Vergi, wyznaczyła nadejście muzycznego weryzmu, który zresztą zaciągnął dług w literaturze francuskiej, przede wszystkim w dziełach Emila Zoli. Młodzi włoscy kompozytorzy (wspomniani już Mascagni i Leoncavallo oraz Cilea i Giordano), działający pod wspólną etykietką "młodej szkoły włoskiej", wykorzystali weryzm w celu odróżnienia się od stylu Verdiego i zwłaszcza wyrwania się spod estetycznej dominacji Wagnera. Wszyscy znamy zrywającą z dotychczasowymi przyzwyczajeniami teatru lirycznego treść opery Mascagniego, której muzyczną prostotę i naiwność rekompensuje z powodzeniem melodyczna hojność, poruszające epizody chóralne czy zręczne skontrastowanie scen dramatycznych z niemalże rozrywkowymi wstawkami.
 

Z kolei osadzona w hiszpańskich realiach Dziewczyna z Nawarry (epizod w 2 aktach) Masseneta, której prapremiera miała miejsce w londyńskiej Coven Garden w 1894 roku, stanowi pierwszą "wyprawę" francuskiego twórcy w rejony weryzmu i tym samym frapującą odpowiedź na operę Mascagniego, a w dodatku pierwszą próbę odnowienia własnego stylu. Niezależnie jednak od tego, że od razu dostrzegamy w niej podobieństwa do włoskiego pierwowzoru (zbieżność tematów czy identyczna konstrukcja: dwa akty przedzielone orkiestrowym interludium), które spowodowały, iż po paryskiej prezentacji ówczesna prasa określiła nowe dzieło humorystycznym mianem Cavalleria espagnola, Dziewczyna z Nawarry jest pozycją wysoce oryginalną i nie pozbawioną przykuwających uwagę walorów. Prawdą jest, że Massenet wykorzystuje w niej typowe dla weryzmu składniki (bieda, zazdrość, zabójstwo), wszak skondensowanie akcji, brak lżejszych akcentów, gorzki ton czy oparty w dużej mierze na deklamacji język wokalny są tutaj intrygującą nowością.

Image

Rozgrywająca się w roku 1874 w rejonie Bilbao podczas wojny karlistowskiej akcja skoncentrowana jest na miłości nawarryjskiej dziewczyny Anity i żołnierza Araquila, syna bogatego wieśniaka Remigio. Ten ostatni chce uniknąć mezaliansu, gardzi biedną dziewczyną i dlatego stawia jej niemożliwy jego zdaniem do spełnienia warunek wniesienia wysokiego posagu. Słysząc, że generał Garrido jest gotów zapłacić każdą cenę za zamordowanie stojącego na czele zagrażających jego obozowi karlistów Zuccaragi, Anita zgłasza się na ochotnika i przedzierając się do wrogich oddziałów dokonuje tego okrutnego czynu. Jest jednak śledzona przez wątpiącego w jej uczciwość Araquila, który zostaje w międzyczasie rozpoznany przez karlistów i śmiertelnie raniony. Jego ukochana wraca z zakrwawionymi rękoma i otrzymuje obiecaną sumę dukatów, azaliż nie potrafiący jej już zaufać Araquil przeklina ją i pada martwy. Anita rzuca się na jego ciało i popada w szaleństwo.


Reżyserujący dzieło Masseneta Jean-Louis Grinda (aktualnie dyrektor opery w Monte-Carlo) przeniósł akcję do naznaczonego bestialskimi mordami i masakrami okresu hiszpańskiej wojny domowej z ubiegłego wieku, w której również brali udział wciąż aktywni karliści, walczący u boku nacjonalistów przeciwko republikanom. W ten sposób indywidualny konflikt pomiędzy tytułową bohaterką i ojcem Araquila zostaje pokazany na szerszej płaszczyźnie konfrontacji politycznej, która uniemożliwia szczęśliwe spełnienie miłości młodej pary. Jedyną perspektywą staje się w tym przypadku śmierć i szaleństwo. W budowanej przez Grindę dramaturgii maksymalnie zostaje wykorzystany fakt, że Anita jest jedyną kobietą oscylującą w tym męskim i wojskowym środowisku. Prosta i nie ulegająca zmianie scenografia autorstwa Rudy'ego Sabounghi, odpowiednio podświetlona przez Laurenta Castaingt, ogranicza się do zbudowanej z nagromadzonych krzeseł barykady, nad którą dostrzegamy przygnębiające swym ponurym zabarwieniem i jakby zapowiadające nadchodzący dramat niebo. Owa czasem ulegająca przesunięciu barykada ułatwia prowadzenie sprawnej gry aktorskiej powracających do obozu lub wyruszających do boju protagonistów.

Image

Z kolei inscenizujący Rycerskość wieśniaczą Vincent Vittoz koncentruje swą wizję na uniwersalnym wymiarze rozgrywającego się pomiędzy czwórką bohaterów dramatu, dlatego też nie przywołuje w niej wzmiankowanej w libretcie sycylijskiej wioski. Zamiast tego kreśli poszczególne miejsca akcji za pomocą wypełniających całe pudło sceniczne i często zmieniających położenie płacht materiału. Na ogół pozbawione są one elementów dekoracyjnych i tylko na niektórych z nich umieszczone zostały symboliczne, odnoszące sie do treści opery znaki. Do najważniejszych z nich należy przedstawiający przygniatający Santuzzę ciężar wartości chrześcijańskich, społecznych i moralnych krzyż, który wznosi się do góry w epizodzie, podczas którego bohaterka nie zostaje wpuszczona do kościoła ze względu na ciążący na niej grzech przeciwko świętym więzom małżeńskim. Natomiast widoczne na materiale plamy krwi zwiastują popełnioną w afekcie przez Alfio na Turridu zbrodnię, a - ponieważ opowiadana historia rozgrywa się podczas Świąt Wielkanocnych - także łączą niejako pasję miłosną Santuzzy z Pasją samego Chrystusa. Zarówno dramaturgiczna, jak i wizualna warstwa obu inscenizacji wywiera na widzach niezapomniane wrażenie, również z powodu ich ścisłego związku z muzyką omawianych dzieł.


Prawdziwą rewelacją wieczoru jest występ byłej wychowanki Christiane Eda-Pierre, francuskiej mezzosopranistki Marie Kalinine - śpiewającej najpierw rolę Anity, a po przerwie, rolę Santuzzy - która w tych trudnych oraz wymagających pod względem fizycznym i wokalnym partiach wzrusza dramatycznym zaangażowaniem i pełnym utożsamianiem się z kreowanymi postaciami, porywa maestrią techniczną, lekko atakowaną górą i mięsiście brzmiącym dołem skali. Jej partnerem jest grecki tenor Dimitris Paksoglou, wzbudzający uznanie umiejętnym budowaniem psychologicznych sylwetek zakochanych młodzieńców: Araquila i Turiddu. Warto ponadto wymienić nazwiska pozostałych członków obsady solistów, wśród których znaleźli się André Heyboer (Alfio, Garrido), Béatrice Burley (Lucia), Yété Queiroz (Lola) oraz Alain Herriau (Remigio, Bustamente) i Marc Larcher (Ramon).

Image

Na szczególne uznanie zasługuje imponujący kolektywną muzykalnością i sprawnością działań scenicznych chór, pracujący na codzień pod kierunkiem Laurenta Touche, a także dziecięca La Maîtrise du Conseil Général de la Loire. Jeśli jednak całe opisane przedsięwzięcie można uznać za interesujące i efektowne wydarzenie artystyczne, to dzieje się tak przede wszystkim dzięki zdyscyplinowanej, a zarazem zniewalającej interpretacji stojącego na czele Orchestre Symphonique Saint-Etienne Loire Laurenta Campellone, której jest on od siedmiu lat dyrektorem artystycznym. Ten młody, ale już od dawna ceniony dyrygent potrafi osiągnąć atrakcyjne i bez zarzutu dopasowane do atmosfery obu dzieł współbrzmienie całego aparatu wykonawczego, przekonać błyskotliwymi pomysłami, dotrzeć do głębszych pokładów emocjonalności, podkreślić teatralność warstwy muzycznej i zapewnić jej przejrzystą konstrukcję. Pod jego batutą symfonicy z Saint-Etienne zaskakują coraz to wyższym poziomem kolejnych występów, co sprawia radość nie tylko miejscowym melomanom, ale także coraz liczniej przybywajacym do tego nie leżącego przecież na głównym szlaku turystycznym miasta gościom.

                                                                                         Leszek Bernat