Przegląd nowości

Konkurs Wieniawskiego...

Opublikowano: czwartek, 20, październik 2011 02:00
Japonia - Korea Południowa: 0 - 2

Zaczęło się. Pierwszy dzień ostatniego etapu przesłuchań konkursowych za nami, a przed nami dwa kolejne. Uczestnikom towarzyszy Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Poznańskiej pod batutą Marka Pijarowskiego. Wczoraj w szranki stanął duet męsko - damski, czyli Japończyk Arata Yumi oraz Koreanka Soyoung Yoon. Pierwszy wykonał Koncert d-moll Wieniawskiego i Koncert a-moll Szostakowicza, Koreanka zaś - Koncert fis-moll Wieniawskiego oraz Koncert d-moll Sibeliusa. Podwójną bitwę wygrała świetna Yoon i być może to ona zwycięży całą wojnę.

 

Rozpoczął Yumi, interpretując Wieniawskiego. Nie było to zbyt fortunne wykonanie, przede wszystkim ze względu na problemy z intonacją. Nie wiedzieć czemu, solista narzucił szybkie tempo w finale, co sprawiło, że w konsekwencji mylił się jeszcze bardziej. Wypadł za to lepiej w Szostakowiczu, którego zagrał ekspresyjnie i ponuro. W częściach wolnych - Nokturnie oraz Passacaglii - konsekwentnie budował napięcie dramaturgiczne i szukał odpowiedniej barwy dźwięku. W Demonicznym tańcu (Scherzo) iskry się jednak nie posypały... Tym razem muzyk najprawdopodobniej wolał zachować ostrożność.

Image

 

Występy skończyła Yoon. W arcytrudnym Wieniawskim zabłysnęła znakomitą techniką i godną podziwu precyzją intonacyjną. I choć nie wszystkie pasaże wykonała poprawnie (czy to w ogóle możliwe?), generalne wrażenie pozostało bardzo dobre. Artystka grała mięsistym dźwiękiem, po męsku - jakby pamiętając o wskazówkach samego Wieniawskiego, aby jego utwory interpretować con bravura, balansując na granicy ryzyka. Zresztą udało jej się jeszcze jedno; pomimo wszystkich karkołomnych trudności technicznych, czuć było w jej grze duży ładunek emocjonalny i powiew świeżości.

 

Sibelius w wykonaniu Koreanki był natchniony od pierwszej do ostatniej nuty. Solistka zdawała się wzbić w przestworza i szybować, zaglądając w najgłębsze zakamarki ludzkiej duszy. Grała pewnie, a jej intonacja była bez szwanku. Grała też poetycko, sama ze sobą prowadząc dialog; z jednej strony otrzymaliśmy dźwięk zimny jak lód, a z drugiej emocjonalność gry bliską temperaturze wrzenia. Czy ktoś kiedyś zagrał z takim temperamentem, takim wdziękiem i tak poetycko? Gratulacje za okiełznanie Apolla i Dionizosa jednocześnie. Czy Soyoung Yoon wygra? Posłuchamy, ocenimy, zobaczymy.

                                                                             Maciej Chiżyński (Res Musica)