Przegląd nowości

Pomiędzy dwudziestowiecznym klasycyzmem a impresjonizmem

Opublikowano: piątek, 01, marzec 2024 19:08

Piątkowy koncert Filharmonii Krakowskiej w znacznej mierze stał pod znakiem dwudziestowiecznego klasycyzmu. Za przykład takowego uznać można Symfonię w trzech częściach Igora Strawińskiego. Dotyczy to zwłaszcza skrajnych ogniw: Uwertury w tempie Allegro z wyznaczającym rytm fortepianem i utrzymanej w toccatowej formie oraz finałowego Con moto, a pomiędzy nimi rozciąga się liryczne Intermezzo, z lekka archaizowanym motywem altówek, klarnetów i fagotów o dość zmysłowym powabie.

 

Filharmonia Krakowska 295

 

Prowadzący krakowskich filharmoników Alaksandr Chumała wyraziście zarysował surowe kontury kompozycji, uwydatniając odpowiadającą im pewną chropowatość instrumentacji oraz narzucając orkiestrze żelazną dyscyplinę rytmiczną. Wrażliwość na walory brzmieniowe ograniczył natomiast do środkowego ustępu. Marzyłby się zatem monograficzny koncert Igora Strawińskiego złożony nie tylko z Symfonii w trzech częściach, ale i trzech pozostałych utworów tego gatunku w dorobku kompozytora: Symfonii instrumentów dętych, w C oraz Psalmów.

 

Filharmonia Krakowska 291

 

Klasycystyczny puls rytmiczny występuje również w Koncercie D-dur na lewą rękę Maurice'a Ravela, napisanym dla Paula Wittgensteina (brata Ludwiga, filozofa języka), który utracił ją na froncie pierwszej wojny światowej. Pod palcami Tianxu Ana nie odczuwało się braku użycia prawej dłoni, której zazwyczaj powierza się prowadzenie linii melodycznej. W swej interpretacji chiński pianista skupił się na pierwiastku wirtuozowskim, zwłaszcza w dłuższych ustępach solowych. Warto przy tym podkreślić ścisłą korelację pomiędzy pianistą i dyrygentem w zakresie środków agogicznych, kiedy pojawiają się acceleranda czyli przyśpieszenia tempa oraz dynamiczne crescenda. 


W przeciwieństwie do Strawińskiego Ravel nie ogranicza się do pierwszoplanowego czynnika motorycznego, ale cieszy ucho słuchacza również feerią barw, choć w tym przypadku zdecydowanie przeważają ich mroczniejsze tonacje, poczynając od pierwszych taktów orkiestrowego wstępu z instrumentami o najniższych rejestrach. Poza tym przez bogatą fakturę orkiestrową przebijają echa nieco wcześniej skomponowanego Bolera.

 

Filharmonia Krakowska 314

 

Jak Chopin w swoich Mazurkach stworzył artystycznie przetworzoną wizję polskich tańców, tak Ravel postąpił we wspomnianym Bolerze, jak i z walcem w poemacie choreograficznym w ten sposób zatytułowanym. Może się wydać interesującym, że dokonywali tego Francuz oraz Bawarczyk Richard Strauss w Kawalerze srebrnej róży, a nie noszący to samo nazwisko, co ostatni, seryjni producenci wiedeńscy jego popularnych opracowań. Dyrygent umiejętnie wyważył kontrasty między stopniowo wyłaniającym się i przybierającym na sile tematem walca a pobocznymi epizodami, którym od czasu do czasu ustępuje miejsca w celu wprowadzenia większego urozmaicenia.

 

 Filharmonia Krakowska 328

 

Program otworzyło Morze Claude'a Debussyego. Tym razem było ono raczej sztormowe, jeśli zważy się momentami natężenie dynamiczne. Nieco zmącone miast iskrzenia się pełną paletą odcieni kolorystycznych jak przystało na muzyczny impresjonizm, bezsprzecznie zainspirowany Monetowskimi marinami. Wydaje mi się, że naturze Alaksandra Chumali bardziej odpowiadają formy o zdecydowanej konstrukcji i absolutnym charakterze, bez odniesień programowych, nawet, jeśli nie zostały one wprost sformułowane, jak w przypadku ostatniego dzieła? 

                                                                 Lesław Czapliński