Przegląd nowości

Instalacja operowa, nowy gatunek? – Opera Rara 2024

Opublikowano: środa, 07, luty 2024 10:06

Bo tak prawdopodobnie należy określić gatunek po angielsku nazywany „video opera”. Łączy on realizowaną na żywo warstwę muzyczną z wcześniej przygotowaną wizualną, na którą składają się projekcje wideo zastępujące akcję sceniczną.

 

Spis metali 1

 

Za jedną z jego zapowiedzi uznać można Pokój saren Lecha Majewskiego i Józefa Skrzeka z 1998 roku, przez autorów obdarzony mianem wideofresku i najczęściej prezentowany w muzeach sztuki. Do tego nurtu należą Trzy opowieści (Three tales) Steve'a Reicha, pokazane w Krakowie w ramach Sacrum-Profanum 12 września 2011, a wykorzystujące archiwalne materiały filmowe o katastrofie sterowca Hindenburga, teście atomowym na atolu Bikini oraz o sklonowaniu owcy Dolly. Pochodzą one z tego samego roku, co Spis metali (an Index of metals) Fausto Romitellego (1963-2004), z którymi można się było zapoznać, tym razem podczas trwającego właśnie w Krakowie festiwalu Opera Rara (7 lutego).


W przeciwieństwie do poprzednio przywołanych utworów projekcje wideo nie posiadają w nim charakteru przedstawiającego, lecz abstrakcyjny. Libretto napisała Kenka Lekovich, pisarka chorwackiego pochodzenia. Jak w tradycyjnej operze, tak i w tej czynnik muzyczny wysuwa się na pierwszy plan i dominuje nad wizualnym (wideo: Paolo Pachini Leonardo Romoli), który pod względem pomysłowości znacznie mu ustępuje. Muszę przyznać, że spodziewałem się, iż będzie bardziej agresywny, a więc „bił po oczach”i poprzez rytmiczną pulsację wywoływał stany psychedelicznej natury.

 

 Spis metali 2

  

A faktycznie w przeważającej mierze sprowadzał się do roli czysto dekoracyjnej, na dodatek przez większą część ujęty w ramy trzech kwadratów, z rzadka tylko pojedynczymi punktowymi motywami wędrujący po całym panoramicznym ekranie. Siłą rzeczy uwaga koncentrowała się zatem głównie na muzyce, przy czym znowu jej warstwa akustyczna w błyskotliwym wykonaniu Spółdzielni Muzycznej pozostawała o wiele bardziej interesująca niż elektroniczna (reż. dźwięku: Damian Raźny), poza ustępami, w których relacje pomiędzy nimi oparte były na technice imitacyjnej. Na przestrzeni prawie godzinnej formy obcujemy z brzmieniami o znacznej wynalazczości i sile wyrazu (jednym ze szczególnie wyróżniających się był puzonista Kacper Świątek), uzyskiwanymi bez uciekania się do preparacji instrumentów, poza nielicznymi przypadkami pustych przedęć. Znaczne wrażenie wywierały partie smyczków, odwołujące się w skrzypcach (Barbara Mglej) do efektów glissandowych, a w przypadku wiolonczeli (Jakub Gucik) połączonych z tremolandami. Solo sopranowe przebiega w skrajnych rejestrach, a także operuje kontrastami barwowymi. Znalazło ono odpowiednią odtwórczynię w osobie Anny Zawiszy, wnoszącej do wykonania własny, indywidualny wkład interpretacyjny, dzięki czemu wykonanie nabrało niepowtarzalnego piętna. Pod koniec kolejni muzycy wyłączają lampki przy pulpitach, co przypomniało mi historię z XLV Symfonią fis-moll Pożegnalną” Josepha Haydna (tam na dodatek wychodzącymi). A zatem okazuje, że z performensem mieliśmy już do czynienia przed 251 laty.

                                                               Lesław Czapliński