Przegląd nowości

Orfeusz, zakochany złodziejaszek

Opublikowano: poniedziałek, 22, styczeń 2024 20:33

Zniesmaczona prostacką adaptacją mitu o Medei z muzyką Luigiego Cherubiniego w stołecznym Teatrze Wielkim, nie od razu dałam się wciągnąć w pełną dwuznaczności parafrazę mitu o Orfeuszu i Eurydyce w kinowym dziele La Chimera.

 

Chimera 1

 

Nawet wprowadzone do ścieżki dźwiękowej, już na samym wstępie, instrumentalne sekwencje Claudia Monteverdiego z Orfeusza i Eurydyki, poza oczywistym pięknem linii melodycznej, nie zapowiadały dosyć zawiłego ekranowego powinowactwa „tu i teraz” (to niby lata 80-te we Włoszech) ze starożytnością i kulturą Etrusków. Nie zwróciłam od razu uwagi na właściwy trop. Jednak dysproporcja potencjałów zdolności reżyserskich między Simonem Stone a urodzoną we włosko-niemieckiej rodzinie Alice Rohrwacher, jest na tyle znacząca, że i bez dodatkowych wyjaśnień przyjęłam jej wersję.


Otóż wracający w rodzinne strony Arthur, grany bardzo powściągliwie przez Josha O'Connora, tęskni za swą narzeczoną Beniaminą, a nie chce wiązać się ponownie z mieszkającymi w miasteczku poszukiwaczami starożynych artefaktów, a w istocie złodziejami zabytkowych grobów. Znajomi mówią mu, że Beniaminy nie ma, umarła bądź gdzieś wyjechała, więc on znów przekracza granicę życia i śmierci, czyli wkopuje się do podziemi w poszukiwaniu... waz, rzeźb, złota i innego wyposażenia grobów z ubiegłych tysiącleci.

 

Chimera 2

 

Droga tego współczesnego Orfeusza ukazana jest w poetyckim stylu zaczerpniętym od Felliniego i De Siki, co zaprowadziło twórców filmu do Festiwalu Canneńskiego. Autorzy obrazu dają do zrozumienia, że okradający groby dzielą się na plebs i arystokrację zarabiającą miliony na „pozyskanych” skarbach kultury materialnej. Arthur-Orfeusz rozumie to rozwarcie i na swój sposób protestuje.

 

Chimera 3

 

Film kończy się w nierzeczywistości, jednak na całej jego przestrzeni widzom towarzyszy muzyka starannie dobrana przez Alice Rohrwacher. W Cannes opowiadała o niej w wywiadzie: – „Początkowo słuchaliśmy Orfeusza i Eurydyki Monteverdiego, opery, która towarzyszyła opowiadanej historii. W Orfeuszu i Eurydyce jest kobieta, której już nie ma, mężczyzna, który jej szuka i matka tej dziewczyny, która również jej szuka.


Wprowadziliśmy również muzykę z lat, w których rozgrywa się akcja filmu. Jest twórczość elektroniczna grupy Kraftwerk, pop grupy Vasco. Są wplecione jako element narracyjny – ballady trubadurów opowiadających historię złodziejskiej szajki „tumbaroli”, w których zawarta jest prośba o wyrozumiałość. Nie ma ich co osądzać – mówią słowa piosenki – bowiem grobodzieje (to termin określający profesję tych poszukiwaczy) są jedynie „kroplą w morzu” otaczającej ich niesprawiedliwości”.

 

Chimera 4

 

Ale to jeszcze nie jest cała lista utworów stanowiących podkład dźwiękowy. W scenie karnawałowej zabawy mieszkańców miasteczka słyszymy grany przez orkiestrę dętą żandarmerii Chór Cyganów z opery Giuseppe Verdiego Traviata, zaś po informacji, że matka zaginionej Beniaminy uczy operowego bel canta nową wychowanicę o symbolicznie znaczącym imieniu Italia, słuchamy rewelacyjnego wykonania jednej z Arii koncertowych Wolfganga Amadeusza Mozarta.

 

Chimera 5

 

Tak więc wielka sztuka reprezentowana przez etruskie artefakty i grobowe malowidła oraz arcydzieła bel canta skontrastowane są z piszczącą biedą i zaniedbaniem rozpadającego się i przeciekającego pałacu, w którym żyje matka Beniaminy, ruderą dawnego schronienia Arthura, i skromną garderobą ładnej, choć również bardzo ubogiej Italii. Czy trzeba czegoś więcej, aby zrozumieć przesłanie filmu La Chimera?

                                                                Joanna Tumiłowicz