Przegląd nowości

Noworoczne sentymenty i podziękowania

Opublikowano: poniedziałek, 08, styczeń 2024 06:50

Tak jak w wigilię zwierzęta powinny odzywać się ludzkim głosem, tak szanujący się felietoniści w okolicy Nowego Roku powinni szczerze ujawniać swe sentymenty, zwłaszcza do polityków i różnej maści postaci funkcjonujących w życiu publicznym, bez względu na ich barwy polityczne, a tylko patrząc  na jakość ich pro publico bono działania.

 

W moim rankingu pierwsze miejsce nieodmiennie zajmuje Donald Tusk, ale zaraz po nim złotousty Szymon Hołownia, ale nie dla tego, że został Marszałkiem Sejmu, ale dlatego, że z tak wielką prostotą ujawnił szereg zalet i przymiotów, dotąd nieznanych u kogokolwiek na tym stanowisku. Z radością witam powrót do polityki mecenasa Romana Giertycha, a z jeszcze większą radością objęcie Ministerstwa Edukacji przez Barbarę Nowacką, która nie tylko kwalifikacjami i umiejętnościami bije wszelką konkurencję, ale urodą i wdziękiem góruje nad całą Radą Ministrów.

 

Wśród postaci sejmowych wiele talentu i politycznych kompetencji towarzyszy Barbarze Dolniak, jak tylko pojawia się na ekranach telewizorów, niestety jak dotąd  niezbyt często. Natomiast z dnia na dzień coraz większą gwiazdą reportaży w wydaniu na żywo staje się Radomir Wit, który od rana do wieczora funkcjonuje wewnątrz i na zewnątrz Sejmu, energetyczny, ironiczny, dociekliwy, a niejednokrotnie kłopotliwy, gdy odważnie zadaje dobrze sformułowane pytania swym utytułowanym rozmówcom. Tylko hasło jego piątkowego autorskiego programu „Kampania bez kitu” należałoby lepiej przemyśleć. Ale teraz jest już za późno, bo dzięki Radomirowi, ta cotygodniowa publicystyka pod nieco naiwnym hasłem, coraz głębiej wnika w naszą świadomość.

 

Z okazji Nowego Roku swe szczere sentymenty kieruję pod adresem prezydentów miast, w których życiu kulturalnym dzieje się coś dobrego: Arkadiusza Chęcińskiego w Sosnowcu (z prośbą o wsparcie dla powstającego Instytutu Jana Kiepury), Hanny Zdanowskiej w Łodzi (w sprawie wydania książki o Teresie Wojtaszek-Kubiak, najwybitniejszej żyjącej łódzkiej, o karierze międzynarodowej śpiewaczce), Łukasza Komoniewskiego – prezydenta Będzina, sugerując możliwość oddania dwóch obiektów muzealnych (Pałacu Mieroszewskich i Zamku Piastowskiego) na lokalizację wspaniałych pamiątek narodowych usuniętych z Rapperswilu, czy prezydenta mojego Poznania Jacka Jaśkowiaka, aby uczynił wszystko dla jak najszybszego wybudowania nowego gmachu Teatru Muzycznego między Kaponierą, a Akademią Muzyczną i UAM, za co – jestem tego pewien – wybiorą go prezydentem miasta na całe dożywocie.


Okres świąteczno-noworoczny sprzyja domowemu czytaniu. Mnie wpadł w ręce – nieco zbyt późno – zbiór esejów Jacka Marczyńskiego pt. „Gawędy o Operze”. Zawiera on 31 krótkich, treściwych, świetnie napisanych refleksji o sztuce lirycznej i teatrze operowym, wnoszących do świadomości czytelnika sporą porcję wiedzy i zawartą w niej zachętę do głębszego zainteresowania się tą dziedziną sztuki. Chciałoby się, a by te „Gawędy o Operze” znalazły się w każdej biblioteczce melomana.

 

Na pewno powinny trafić do niej „Złote lata Teatru Wielkiego – Opery Narodowej” napisane przez Marię Olkisz, która będąc przez długie lata jej czołowym mezzosopranem, teraz chwyciła za pióro i z sukcesem wykonała to, do czego kształcimy kolejne pokolenia muzykologów, krytyków i publicystów, coraz bardziej leniwych, ociężałych i nieruchawych.

 

Mojemu świątecznemu wieczornemu czytaniu towarzyszyła zbiorowa praca wielu  ważnych postaci polskiego teatru, w całości poświęcona Krystynie Jandzie. Któż tam się nie wypowiada: córka Maria Seweryn, jej ojciec Andrzej Seweryn, Magda Umer, Daniel Olbrychski, Jerzy Stuhr, Marek Kondrat Olgierd Łukaszewicz, Jerzy Radziwiłowicz, Jan Peszek, Maja Ostaszewska, Magdalena Cielecka, Jacek Wakar, Łukasz Maciejewski i jeszcze wielu innych. Wszystko to pomieszczono we wrocławskim Notatniku Teatralnym, którego – zwłaszcza po moim anonsie – zapewne nie będzie można gdziekolwiek zdobyć. W ostatnich dniach dla kontrastu zaczytuję się również w „Klątwach, Mikrobach i Uczonych” mojego krakowskiego przyjaciela Zbigniewa Święcha. Nie po raz pierwszy i nie ostatni, bo do tych niesłychanych historii i ich jeszcze bardziej niesłychanego autora należy wracać i wracać...

 

Nie mogąc odżałować braku Krzysztofa Daukszewicza w ekipie telewizyjnego „Szkła kontaktowego” nabyłem jego sążnistą rozmowę z Violettą Ozimkowską pt. „Sposób na przetrwanie”. Kończąc ten pełen noworocznych nadziei i podziękowań felieton biorę ją do ręki w nadziei na ciekawą, pasjonującą lekturę.

                                                             Sławomir Pietras