Przegląd nowości

Chopinista z przyległościami

Opublikowano: niedziela, 20, sierpień 2023 09:49

Jakub Kuszlik jako jeden z laureatów Konkursu Chopinowskiego w 2021 roku obramował swój dusznicki recital muzyką właśnie tego kompozytora. Na początek była to Fantazja f-moll a na ostatni z bisów wybrał jeden z Mazurków, które stały się okazją do przyznania dodatkowej nagrody fundowanej przez Polskie Radio.

 

Kuszlik 1

 

Nie ma wątpliwości, że Chopina nasz młody artysta rozumie dogłębnie i gra wzorcowo, bo wiadomo, że zbytnie udziwnianie tej muzyki nie jest tolerowane na najważniejszym krajowym konkursie. Zaraz potem był cykl Karola Szymanowskiego Metopy. Trzy quasi-impresjonistyczne miniatury z tytułami łączącymi naszą wyobraźnię z kobiecymi postaciami z greckiej mitologii okazały się zagadkami muzycznymi. Jakub Kuszlik prowadził nas przez nieznany świat pewną ręką uzupełniając portrety owych bohaterek o własne emocje.


Ich wyrazem była nieco nonszalancka fryzura pianisty zasłaniająca mu oczy, ale długie włosy w chwilach większego napięcia były odrzucane jednym ruchem głowy. Cyklowi Szymanowskiego towarzyszyła modernistyczna II Sonata Grażyny Bacewicz, która z początku wydaje się muzyką uniwersalną, asemantyczną, wykoncypowaną. Dopiero w III części Vivo objawiła się nam Bacewiczówna bardziej znana, powtarzająca motywy oberkowe, żywe, taneczne ale oczywiście zmodyfikowane na modłę lat 50.

 

Kuszlik 2

 

Idąc dalej tropem formy sonatowej pianista wykonał III Sonatę f-moll Johannesa Brahmsa, który sprowadził nieco woluntarystycznie piętrzone zadania motywiczne Bacewiczówny do solidnego, klasycyzującego porządku. Pięknie też dawało o sobie znać estetyczne wyczucie romantycznej frazy i jej emocjonalnego przebiegu.

 

Kuszlik 3

 

W prezentowanych utworach Jakub Kuszlik dał wyraz nie tylko swoim wybitnym możliwościom technicznym, ale także wielkiej kreatywności wyrazowej i umiejętności muzycznej narracji. Publiczność z początku jednak dosyć wstrzemięźliwie doceniła talent wykonawcy, oklaski były mocne, ale nikt nie wstawał z krzesła, nie wyrażał swego wielkiego podziwu w ten wizualny sposób, co stało się niemalże świeckim obyczajem podczas dusznickich koncertów. Może uznano zbiorowo, że recital był zbyt poważny, a nie nastawiony na popisowy efekt. Artysta dopiero po chwili zdecydował się na bis i był to sympatyczny, secesyjny Krakowiak fantastyczny Ignacego Jana Paderewskiego. A w nim trochę nostalgii a trochę wesołego tańca. Oj wesoło, jak powiedział Jontek do Halki.

                                                                    Joanna Tumiłowicz