Przegląd nowości

Rzym dla Pastora

Opublikowano: poniedziałek, 22, maj 2023 07:43

Myślę o kolejnym miejscu na świecie, gdzie wkrótce zaistnieje sztuka choreograficzna polskiego artysty, który swym talentem i głową nie od parady wdarł się na sceny baletowe Europy, Ameryki, Azji i Australii. Niegdyś wydawało się nam, że w warunkach polskich w dziedzinie tworzenia spektakli baletowych kariera większa, niż Conrada Drzewieckiego jest niemożliwa. A jednak…

 

…Czas minął i Krzysztof Pastor, który w latach siedemdziesiątych zaczynał wprawdzie tańczyć u Drzewieckiego (co obecnie wydaje się bez większego znaczenia), jako choreograf zrobił własnymi siłami karierę, tylko o wiele, wiele większą. Ma już za sobą kompozycje choreograficzne tak wybitnych spektakli repertuarowych jak Sen nocy letniejCarmen, Święto wiosnyLes Biches, Don GiovanniTristan i IzoldaNiebezpieczne związkiBurzaDziadek do orzechów, Casanova w WarszawieJezioro łabędzieDraculaCudowny mandarynSzeherezada i Romeo i Julia. Poza tym liczne układy baletowe do muzyki Szostakowicza, Góreckiego, Gershwina, Brahmsa, Wailla, Bacha, Berlioza, Chopina, Kilara i Schönberga. To przecież jeszcze nie wszystko, a naliczyłem już ponad 50 tytułów czyli wielokrotnie więcej, niż stworzył to Conrad Drzewiecki podczas swego długiego i pracowitego życia.

 

Krzysztof Pastor swoją twórczość pozostawił w takich ośrodkach baletowych jak Amsterdam, Warszawa, Poznań, Waszyngton, Ryga, Budapeszt, Wilno, Drezno, Sztokholm, Edynburg, Ankara, Tel Aviv, Brno, Ostrawa, Sydney, Augsburg, Queensland i Mediolan (La Scala). Teraz przyszła kolej na Rzym. Tam dokładnie 23 lipca rozpocznie się seria spektakli Bolera Maurice Ravela w choreografii Krzysztofa Pastora, ale nie na scenie Opery, a w Terme di Caracalla, gdzie przed laty odbył się słynny Turniej Trzech Tenorów (Pavarotti, Domingo, Carreras), a w każdym sezonie letnim grane są najlepsze spektakle operowe i baletowe dla tłumów międzynarodowej publiczności. Jesienna seria tych spektakli powtórzona zostanie sześciokrotnie, począwszy od 19 września. Finałowe Bolero Pastora poprzedzi kompozycja angielskiego choreografa z kariera amerykańską Christopchera Wheeldona zatytułowana W złotej godzinie oraz Chaconne Bacha hiszpańskiego tancerza Gayo Montero, pracującego jako choreograf niemal w całej Europie.


Aby dowiedzieć się, z kim w Rzymie będzie miał do czynienia nasz obecnie najwybitniejszy twórca baletowy polecieliśmy w gronie zagorzałych polskich baletomanów spod znaku łódzkiego Grand Touru, aby obejrzeć Córkę źle strzeżoną, klasykę – którą aktualnie obok Don Kichota Bajadery ma w swym repertuarze balet Opery Rzymskiej. Jest to blisko siedemdziesięcioosobowy zespół tańczący z dużą precyzją i zdyscyplinowaniem, chociaż swą urodą i doświadczeniem pamiętający zapewne jeszcze przemarsz wojsk Mussoliniego. Widoczne to było zwłaszcza w jego części męskiej, bo tancerki bardziej dbają o środki na prolongowanie młodości. Zresztą Rzym też nie jest miastem młodzieżowym, więc i balet może być nieco dojrzalszy, z odcieniem antyku.

 

Na jego czele wystąpiły dwie zachwycające gwiazdy: Rebecca Bianchi (Lise) i Danill Simkin (Colas), też w sile wieku, co w balecie oznacza „po trzydziestce”. Wdowę Simone – jak każe wiekowa tradycja – tańczył mężczyzna. Podobał się, ale gdzie mu tam do naszego Witolda Grucy, który w latach 70-tych stworzył kreację tak wiarygodną, że otrzymał propozycje matrymonialne od kilku zachwyconych mężczyzn, wprawdzie krótkowzrocznych, więc do niczego nie doszło. Równie uroczą wdową Simone był w Warszawie Emil Wesołowski, zaraz po objęciu dyrekcji stołecznego baletu. Zatańczył kobitkę jeszcze z pretensjami, pełną wieloletniego wdzięku i zalotności. Zrobił to, aby udowodnić swym podkomendnym, z jak wszechstronnie utalentowanym szefem mają do czynienia.

 

Gdyby obecnie dyr. Pastor zamiast zawracać sobie głowę Don Kichotem i cmentarną Giselle zdecydował się wznowić Córkę źle strzeżoną, w roli wdowy Simone powinien koniecznie obsadzić, wbrew męskiej tradycji – Bożenę Kociołkowską. Ta samozwańcza „pierwsza dama baletu warszawskiego” wiekiem korpulencją i surowością obyczajów, dorosła już aby stworzyć taką kreację. Ale czy dysponuje odpowiednim poczuciem humoru i niezbędnym dystansem?

 

Wracając do Pastora … Skoro od kilkunastu lat Rzym opustoszał od polskich sutann, habitów i pielgrzymów, niechże mamy w tym wiecznym mieście chociaż  choreograficzną twórczość wybitnego krajana, który wprawdzie nosi nazwisko mało katolickie, ale powinien być naszą dumą, gdziekolwiek się pojawi.

                                                                                    Sławomir Pietras