Przegląd nowości

Chór – zbiorowa akuszerka

Opublikowano: poniedziałek, 24, kwiecień 2023 21:12

Takie określenie, wymyśliła Barbara Wiśniewska, reżyserka przedstawienia Trubadur Giuseppe Verdiego w Operze na Zamku w Szczecinie. Chór, w istocie podejmuje różne działania, np. bezładnymi ruchami wyraża swój niepokój, albo siedzi nieruchomo tworząc koło, albo, co mu najlepiej wychodzi, odprawia jakieś tajemnicze rytuały mające uzdrowić rannego Trubadura. Oczywiście chór w tej operze ma też sporo do śpiewania i bywa, że nie nadąża za ruchem pałeczki dyrygenta Jerzego Wołosiuka. To się w operach zdarza, w kraju i za granicą, ale przygotowująca partie zespołu Małgorzata Bornowska nie powinna spoczywać na laurach i pochwałach od dyrektora.

 

Trubadur,Szczecin 1

 

Podobno każdy chórzysta otrzymał specjalnie uszyty dla niego historyczny kostium, ale ponieważ są one w różnych odcieniach czerni lub ciemnej szarości, więc nie robią większego wrażenia, tym bardziej, że scena jest przeważnie zaciemniona. Równie dobrze mogliby występować w niby czarnych spodniach i podkoszulkach z second handu. Jeden kostium zaprojektowany przez Mateusza Stępniaka wypada na scenie dosyć groteskowo, bo główna amantka Leonora, o którą walczą na śmierć i życie dwaj rywale, wychodzi chwiejnym krokiem na scenę w czarnej, rozkloszowanej minikrynolince i w szpilkach.


Ani to historyczny ubiór, ani do „tańca z gwiazdami”. Kostiumograf najpierw powinien przyjrzeć się sylwetce solistki Joanny Tylkowskiej-Drożdż i tak zaprojektować odzienie, aby ukryć wady sylwetki, a nie je uwypuklać. A przecież miał do czynienia z kluczową postacią tej tragedii rodzinnej, a do tego z solistką obdarzoną pięknym głosem lirycznym, o interesującej, ciepłej barwie, zwłaszcza gdy śpiewa piano – np. cavatinę Tacea la notte placida. W kolejnych aktach twórcy przedstawienia zlitowali się nad nią i otrzymała długą do ziemi czerwoną suknię, nawet z kilkunastometrowym trenem. Aby zakończyć sprawę kostiumów powiedzmy, że stary hrabia i jego synowie mają okrycia wierzchnie z połyskującej na złoto tkaniny.

 

Trubadur,Szczecin 3

 

Mimo zagmatwania treści przez Verdiego wiadomo kto jest kim. Jednym z najlepszych pomysłów inscenizacji jest okrąg – lustro czasu i życia, w którym odprawiane są wybrane pantomimiczne scenki, niekiedy nie mające związku z akcją, jak np. przemoc fizyczna starego hrabiego wobec żony, czy może kochanki, trudno zgadnąć.

 

Trubadur,Szczecin 4

 

Ale ciągła obecność tego elementu dekoracji na scenie, co zaprojektowała Magdalena Musiał, daje wszystkim czterem aktom Trubadura spójność. Szkoda tylko, że ów kręcący się wokół osi wielki okrąg oraz dodatkowo scena obrotowa robią zbyt wiele hałasu, co przeszkadza w odbiorze muzyki. Dobry wydawał się pomysł z kurtyną z delikatnej, lekkiej tkaniny, której falowanie zapowiadało prawdziwy dramat. Niestety owa kurtyna była nieco za krótka i widzowie podglądali co się dzieje na scenie przed rozpoczęciem kolejnych aktów. Opery Giuseppe Verdiego są wokalnie bardzo wymagające. Trubadur nie pozwoli rozkoszować się muzyką, jeśli nie zatrudni się do wykonania czwórki doskonałych solistów: tenora, sopranu, barytona i altu. Warunek ten spełniał z pewnością Manrico w wykonaniu Dominika Sutowicza. 


Ten artysta o mocnym, nośnym i dobrze prowadzonym głosie oraz sugestywnej grze aktorskiej sięgał bez problemu w najwyższe rejestry i górował nad innymi, nawet szumiącą maszynerią sceniczną. Azucena, jego sceniczna matka, była także wiarygodna dzięki pięknemu aksamitnemu głosowi Ewy Zeuner, choć może brakowało tu bardzej dramatycznych tonów. Śmieszne wydało się natomiast zainscenizowanie walki zwykłymi patykami między matką i synem.

 

Trubadur,Szczecin 5

 

Tak można się bawić z kilkuletnim chłopczykiem, a nie ze starym chłopem, który ma niebawem ruszyć w śmiertelny bój ze swym wrogiem. O roli Leonory już wspomniałam, ale uważam, że tej solistce należałoby zakazać pod groźbą kary robienia ze swego głosu sopranu spinto, a tym bardziej sopranu dramatycznego. Wszystko co piękne wtedy zostaje popsute. Przyzwoicie spisali się panowie śpiewający barytonami – Bartłomiej Misiuda jako Hrabia di Luna i Rafał Pawnuk (może nawet bardziej dramatycznie wyrazisty) jako Ferrando.

 

Trubadur,Szczecin 6

 

Ładnie tenorem zaśpiewał Paweł Wolski w roli Ruiza. Dobrze też wypadła w niewielkiej rólce powiernica Leonory Izes – Sandra Klara Januszewska. Opera na Zamku w Szczecinie może odnotować sukces muzyczny w konkurencji jednej z najtrudniejszych. Scenicznie przedstawienie ma wiele ciekawych pomysłów, które interesująco się zaczynają, a nie mogą sensownie się zakończyć. Reżyserka nie wpadła np. na pomysł co zrobić z długim czerwonym trenem Leonory. Zatrudniono do tego celu sobowtórkę amantki, która odpięty tren próbowała spuścić ze sceny albo upchnąć w jakiejś dziurze. A trzeba pamiętać, że zakończenie każdej scenicznej akcji bywa ważniejsze niż początek, gdyż brak pomysłu na zamknięcie psuje całość.

                                                                     Joanna Tumiłowicz