Przegląd nowości

Moments musicaux albo Orkiestrowi soliści

Opublikowano: piątek, 21, kwiecień 2023 10:57

W romantyzmie popularnymi były miniatury instrumentalne zwane momentami muzycznymi. I do pewnego stopnia utwory zaprezentowane w ramach koncertu inauguracyjnego VII Konkursu Duetów Fortepianowych  rozpadały się na takie momenty muzyczne. Najbardziej dotyczyło to romantycznej z ducha i litery, a w tym przypadku raczej nut Symfonii fantastycznej op. 14 Hectora Berlioza.

 

Filharmonia Krakowska 246

 

Początkowo wydawało mi się, że prowadzący krakowskich filharmoników Alaksandar Chumała chce odczytać to sztandarowe dzieło francuskiej symfoniki poprzez doprowadzony do apogeum gest romantycznego ekshibicjonizmu emocjonalnego, właściwego dla Piotra Czajkowskiego, autora symfonicznych fantazji (Romeo i JuliaFrancesca da Rimini), którego Czwarta Szósta, niczym Fantastyczna Berlioza, są zapisem stanów uczuciowych samego ich twórcy.

 

Filharmonia Krakowska 247

 

Na początku pierwszej części smyczki „łkały” à la Czajkowski, a Walc wypełniający drugie ogniwo programowo zlokalizowane na balu, swymi monumentalnymi konturami przywodził na myśl jego symfoniczne i operowe (na balu u Łarinów w Eugeniuszu Onieginie) opracowania z upodobaniem dokonywane przez rosyjskiego kompozytora. W pastoralnej scenie Wśród pól z epizodem burzy, paralelnej wobec Szóstej Beethovena, stanowiącej wzór w zakresie programowości, urzekały na początku i końcu dźwięki oboju oraz rożka francuskiego (choć w Polsce i na świecie znanego jako angielski), wyczarowane przez grającą na nim instrumentalistkę. Drodze na miejsce stracenia zwracał natomiast uwagę i wdzięcznie zapisał się w pamięci krótki ansambl fagotów.  


Wizja Pandemonium z piątej części pod batutą Chumały przyćmiła oniryczną grozę Drogi na miejsca stracenia, pełniącej funkcję scherza. Powstała w ten sposób z drobnych okruchów barwna mozaika muzyczna (skądinąd utwór nosi podtytuł Epizod z życia artysty), zabrakło mi jednak spajającego pomysłu na całość dzieła Berlioza.

 

Filharmonia Krakowska 248

 

 W ostatniej części perkusista z całej siły uderzał w dzwony rurowe wybijające północ, a co za tym idzie zwołujące wiedźmy na sabat, podobnie jak w znacznej mierze czynili to Magdalena Lisak i Bartłomiej Kominek w programowym dla rozpoczynającego się konkursu Podwójnym koncercie fortepianowym d-moll FP 61 Francisa Poulenca.

 

 Filharmonia Krakowska 249

 

Zgoda, tym razem to sztandarowy utwór neoklasycyzmu, w którym liczy się nie tyle brzmienie i jego uroda, ile jego puls, potoczystość w konstruowaniu formy. Ale i w tym zakresie zabrakło mi większej perlistości dźwiękowej w kaskadowych pasażach, zwłaszcza w otwierającym Allegro ma non troppo. A zaczęło się Popołudniem fauna, preludium Claude'a Debussyego do poematu Stephane'a Mallarmé. To także rodzaj ulotnego epizodu. Tym razem pieściły uszy słuchaczów otwierające, a potem powracające brzmienie grającej na flecie (według autora pierwowzoru „trzcina, na której pod błękitem nieba/Gram, długa i oddechu ujmując policzkom/Marzy w solo przeciągłym”), do którego po jakimś czasie dołącza obój. A zatem tego wieczornego „Popołudnia” z najlepszej strony zaprezentowali się muzycy z sekcji instrumentów dętych drewnianych, mający okazje na krótko dochodzić do głosu jako soliści.

                                                                         Lesław Czapliński