Przegląd nowości

Queen wizualnie perfekcyjny

Opublikowano: niedziela, 16, kwiecień 2023 13:00

Teza, że posiadanie instrumentów muzycznych w zglobalizowanym, korporacyjnym świecie, będzie zakazane, nie wytrzymuje krytyki średnio rozgarniętego mieszkańca terenów między Bugiem a Odrą. Mimo to wspomniane zagrożenie zrealizowane w formie musicalu na scenie Romy przyjęto z entuzjazmem i aplauzem. Jako symbol „zakazanego instrumentu” występuje w spektaklu WE WILL ROCK YOU połyskująca na czerwono gitara elektryczna, bo twórcy tej bajeczki nie wpadli na pomysł, by napiętnować np. wielki bęben.

 

We Will Rock You 1

 

Zwolennicy niechcianych instrumentów poddawani są nawet elektrycznym torturom, co ma mieć na nich wpływ resocjalizacyjny, ale nie poddają się. Zostawmy jednak w spokoju tę historię, czyli libretto Bena Eltona i spójrzmy na dzieło polskich rąk, a więc reżysera Wojciecha Kępczyńskiego, scenografa Mariusza Napierały, kostiumolożki Doroty Kołodyńskiej, choreografki Agnieszki Brańskiej i autorów projekcji oraz scenografii cyfrowej ze Studia Piloci.

 

We Will Rock You 2

 

To wspaniała, perfekcyjna robota sceniczna z wykorzystaniem nowoczesnych, dostępnych u nas środków technicznych. Wszystko dopracowane jest w najdrobniejszych szczegółach, nawet logo rządzącej korporacji to stylizowana postać ludzka w rozkroku, co wielokrotnie prezentują tancerze. Bez udziału kierownika muzycznego Jakuba Lubowicza, który zajął się warstwą dźwiękową, też efekt by nie powstał, jak też spektakl nie miałby powodzenia bez zrozumienia obcych słów dzięki przekładowi Michała Wojnarowskiego. Przy okazji można się nawet podszkolić z historii rocka i poznać nazwiska artystów, którzy tworzyli ten styl. Wszystko razem to majstersztyk zważywszy, że mamy tu potrójną obsadę solistyczną, śpiewający i tańczący zespół wokalno-aktorski, swingujący zespół taneczny, śpiewanie w duetach, czysto brzmiące chórki (pewnie nagrane), które do tego wykonują ewolucje taneczne i szereg innych efektów pojawiających się w spektaklu w odpowiednim miejscu i czasie. 


Na to wszystko nakłada się zespół muzyków z podwójnymi klawiszami, gitarami, rozbudowaną perkusją, oczywiście z nadmiernym nagłośnieniem, bo w istocie mamy do czynienia z przebojami brytyjskiej grupy Queen oraz jej frontmana Freddiego Mercury. Jest ich sześć, a może więcej, z legendarnym i najpopularniejszym  „We Are The Champions”, co po polsku wychodzi „Tak się wygrywa”, czy jakoś tak.

 

We Will Rock You 3

 

Co jednak trzeba odnotować, że publiczność zna je wszystkie, bardzo gorąco przyjmuje, klaszcze i przytupuje do rytmu, a także stosuje rytualne ruchy znane z masowych imprez koncertowych na stadionach, jak wyrzuty rąk czy machanie raz na lewo, raz na prawo, czasem nawet z świecącym telefonem komórkowym. Rozumie bez słów, że jeśli artysta zatrzyma się i zrobi wymowny gest, to też trzeba bić brawo.

 

We Will Rock You 4

  

Bywalcy koncertów filharmonicznych mogliby w takim miejscu nabrać trochę „kultury”, choć nie wszystkie cytaty z musicalu dałoby się przeszczepić do muzyki klasycznej, jak choćby ten: „Dziewczyno z tęgim tyłkiem, kręcisz cały świat!”. Ale w sumie teatralny język jest tu wyjątkowo delikatny i poprawny. Nawet gdy jeden z hippisów chce użyć jakiegoś słowa na „p”, to pod wpływem perswazji łagodzi swoje zapędy. Nie ma też wyraźniejszych odniesień do aktualnych sporów czy wydarzeń. Raz pada niewinna zbitka imion Jana Pawła, zaś jedna z cyfrowych scenografii jest jakby zdjęciem zburzonego muru i instalacji wysokiego napięcia, co można odnosić do wojny na Ukrainie. Publiczność zresztą nie czeka na większe prowokacje, chce się bawić w rytmie znanych hitów i Teatr Roma jej to umożliwia.

                                                                                       Joanna Tumiłowicz