Przegląd nowości

Co było na początku: obraz czy słowo?

Opublikowano: środa, 15, marzec 2023 22:39

Po tegorocznym, szóstym festiwalu teatrów ekspresji audiowizualnej „Materia prima” (Kraków 17-28 lutego), można było wysnuć wniosek, że to drugie, albowiem składające się nań przedstawienia były wyjątkowo rozgadane. 

 

Materia prima 1

 

Nagiej (po włosku Nuda, co mogło stanowić wdzięczny przedmiot kalamburów) szwajcarskiej Compagna Finzi Pasca towarzyszyły dwie narratorki snujące nieprzerwaną opowieść o bliźniaczych siostrach, z których jedną jeszcze za życia ogłoszono świętą, skoro przyszła na świat w naturalnej powłoce skrywającej goliznę.
 Z kolei w Księdze dżungli na nowo wymyślonej brytyjskiej Akram Khan Compagny liczne dialogi rozlegały się z playbacku. 
Szkoda zatem, że nie zawierzono bardziej obrazowi, stanowiącemu właśnie materia prima wszelkich sztuk widowiskowych.
W nurcie niemieckiego kina niemego, tzw. kammerspielfim, za punkt honoru uznawano opowiedzenie historii bez napisów, wyłącznie środkami wizualnymi.
 


Również w teatrze plastycznym należałoby dążyć do maksymalnej redukcji słów. Tak zresztą było w przypadku poprzednich festiwali.
 W Nagiej, by osiągnąć pożądany efekt, wystarczyło poprzestać na nastrojowej grze świateł z przewagą turkusu i purpury, falującej materii i rozsuwających się kurtynach, powiązanych z ruchem postaci, od czasu do czasu unoszących się na linach ponad sceną, oraz dyskretnej oprawie muzycznej.
Przy wszystkich zastrzeżeniach nie sposób jednak odmówić znacznej siły wyrazu trzem sekwencjom.

 

Materia prima 2

 

Pierwszej, z udziałem dwóch akrobatek (Jess Gardolin i Micol Veglia), wykonujących na zawieszonych kołach malownicze figury. Drugiej, choreograficznej, z udziałem trzech animatorów (Francesco Lanciotti i poprzednio wymienione), zrośniętych z lalkami wprawianymi we frenetyczny ruch. 
I finałowej, rozgrywanej w oparach rozproszonych świateł, z mieniącymi się w nich, prószącymi odblaskowymi konfetti, oraz z wahadłem w kształcie globu, nieubłaganie odmierzającym kres wszystkim rzeczom tego świata.


 

Materia prima 3

 

I właśnie katastroficznej wizji nadciągającej zagłady klimatycznej poświęcone było przepisane z Josepha Kiplinga widowisko Akram Khan Company. 
Jego stronę wizualną w znacznym stopniu kształtowały animacje, na początku przywołując unicestwienie  emblematycznych obiektów, kojarzących się ze światowymi stolicami i wytworami dotychczasowej cywilizacji, a więc wieży londyńskiego Pałacu Westminsterskiego oraz paryskiej Eiffela.
 Świat ludzi ulega zatopieniu, a jego ostatnia przedstawicielka - mała dziewczynka Mowgli (u Kiplinga był to chłopiec) - staje się łupem zwierząt, odzyskujących kontrolę nad otoczeniem.


Rozpoczyna się o nią rywalizacja pomiędzy różnymi gatunkami. Niektóre z nich, jak małpy, pragną przyswoić ludzkie umiejętności i zdobycze, by z ich pomocą uczynić sobie poddanymi pozostałych pobratymców. 
Głównym atutem spektaklu były pomysłowe animacje podwodnego świata, latających ptaków oraz majestatycznie kroczących korowodów żyraf i słoni.
 A także operowanie różnobarwnym światłem, odmalowującym i rzeźbiącym przestrzeń gry.
 Niekiedy proste środki mogą równie silnie oddziaływać na widza.

 

Materia prima 4

 

Na przykład wprawiana w ruch błękitna płachta w celu wyobrażenia wzburzonych wód, w których kipiel wpada bohaterka.
 Z kolei wąż Kaa unaoczniony został za sprawą kartonowego pudła z wyciętymi otworami, spoza których rozbłyskiwały światełka.


 

Materia prima 5

 

Znacznie mniejsze wrażenie wywierał sam taniec, będący głównym nosicielem akcji. Z jednej strony posiadał mimetyczny charakter, ilustrując zachowania zwierząt, z drugiej pozostawał czysto ekspresyjnej natury.
 W Nocy z Grubym i Chudym (Night with Thick & Tight), serii skeczów z pogranicza kabaretu, w nasze czasy przeniesione zostały ikoniczne postacie władające wyobraźnią, umysłami i zmysłami ludzi dwudziestego wieku. 
A więc Błękitny Anioł czyli Marlena Dietrich, ze względu na frak i cylinder zjawiająca się raczej z kadrów Maroka. Portrecista puszek z zupą Campbell w osobie „papieża pop-artu” Andy Warhola. Wreszcie satanistyczny Seks pistolet czyli Sid Vicious, lider tej punkrockowej formacji, odznaczający się wyzywającym zachowaniem estradowym. A na koniec w duecie Marilyn Monroe z Dianą Spencer. 


W trzech pierwszych miniaturach układy choreograficzne do odtwarzanych z playbacku motywów muzycznych związanych z tymi 
postaciami lub ich subkulturami oraz ówczesnymi modami tworzyły dynamiczne stageclipy - to mój wymysł przez analogię do videoclipu - oddzielone od siebie poprzez efekt blackoutu, a więc wyciemnień sceny i chwilowego zapalania świateł na widowni. 

 

Materia prima 7

 


W trwającym natomiast pół godziny finale formuła ta szybko się wyczerpała i opatrzyła, zwłaszcza że nie do końca znajdowało uzasadnienie połączenie bohaterek, do których dołączyli: Arthur Miller, Tony Curtis, książę Karol i jego ówczesna kochanka Camilla, a pośród których najwyraźniej zabrakło Johna Kennedyego (czyżby nie starczyło twórcom odwagi, by tykać możnych supermocarstwa?).

 

Materia prima 6

 

Prawdopodobnie zamierzeniem autorów była teza, że uwikłanie naiwnych kobiet w przerastający je świat polityki i władzy (co prawda brytyjska rodzina królewska jedynie panuje, a nie sprawuje rządów) nieuchronnie prowadzić musi do tragedii  (samobójstwo i wypadek wskutek opresji ze strony nie szanujących ich prywatności mediów).
Mimo nie do końca rozstrzygniętej kwestii pierwszeństwa pomiędzy pierwiastkami werbalnym i wizualnym, ze scen festiwalowych rysowała się w przeważającej mierze pesymistyczna perspektywa czekającej nas przyszłości, jeśli na czas nie przyjdzie opamiętanie.

                                                                       Lesław Czapliński