Przegląd nowości

Częstochowskie granie

Opublikowano: wtorek, 14, marzec 2023 18:41

Ale nie ma w tym nic pejoratywnego, w przeciwieństwie do osławionych rymów. Do Krakowa zjechała Filharmonia Częstochowska imienia Bronisława Hubermana pod dyrekcją Adama Klocka (niedoszłego dyrektora Filharmonii Krakowskiej w 2007 roku), by 11 marca zainaugurować X Krakowską Wiosnę Wiolonczelową. A zatem w pierwszej części zabrzmiało Concerto grosso Krzysztofa Pendereckiego. Utwory instrumentalne tego kompozytora w znacznej mierze wykorzystują materiał tematyczny z jego muzyki scenicznej.

 

Filharmonia Czestochowska 1

 

I tak Concerto grosso rozpięte jest pomiędzy rejestrem sacra rappresentazione Raj utracony i powiązaną z nią II Symfonią Wigilijną” a operą buffa Król Ubu, z bardziej popularnymi reminiscencjami jakby z Nino Roty i późnego Henryka Mikołaja Góreckiego po środku. Napięcia przebiegu formalnego wynikają z balansu pomiędzy traktowaniem złożonej z Doroty Imiełowskiej, Zdzisława Łapińskiego i Jana Kalinowskiego grupy concertina jako całości, a bardziej solistycznym ujęciem poszczególnych instrumentów, właściwym dla formy koncertu potrójnego, wreszcie prowadzeniem partii orkiestrowej niczym w symfonii koncertującej.

 

 Filharmonia Czestochowska 2

 

Podziwiać można pomysłowość instrumentacyjną w ustępie w oryginalny sposób zestawiającym przenikliwe brzmienie trąbki z obojem. Mimo że, jak w przypadku przywołanego Raju utraconego, odczuwa się wiele sensualnej przyjemności, to nie sposób uniknąć też wątpliwości estetycznej natury, co do ciążącego nad całością piętna epigonizmu. Troje wiolonczelistów tworzących concertino dosięgało wyżyn artyzmu, między innymi w rozbudowanej kadencji, ale o palmę pierwszeństwa niewątpliwie współzawodniczyli Jan Kalinowski ze Zdzisławem Łapińskim. 


Kompozycje Pendereckiego o skomplikowanej strukturze rytmicznej stawiają przed dyrygentem i zespołem orkiestrowym nie lada wyzwania i na początku dawały znać o sobie pewne niedokładności, prowadzące do niejakich zachwiań w toku kompozycji. Nie przypadkiem na dopełnienie programu wybrano VIII Symfonię G-dur op. 88 Antonína Dvořáka, którą lubił prowadzić Krzysztof Penderecki, kiedy występował w roli dyrygenta.

 

Filharmonia Czestochowska 3

 

Należy ona do najbardziej popularnych i najczęściej wykonywanych dzieł orkiestrowych, a więc skala porównawcza jest znaczna i niewątpliwie trudno jej sprostać. Momentami, zwłaszcza w tutti rysunek melodyczny ulegał pewnemu zatarciu. Ujmująco natomiast brzmieli poszczególni instrumentaliści i sekcje. Pięknem dźwiękiem uwodziły flecistki Anna Zmarzła i Bożena Łobos, których partie w dwóch pierwszych częściach przydają kompozycji wybitnie pastoralnego zabarwienia.

 

 Filharmonia Czestochowska 4

 

Pod koniec Allegra con brio pewnością intonacji imponowały z kolei waltornie, a nie ustępowała im pozostała część blachy, choć tutti w kodzie było jak na mój gust nieco zbyt zgiełkliwe. W Adagio pierwsze skrzypce potrafiły, kiedy trzeba, wydobyć ulotne pianissimo, a kiedy indziej zarysować bardziej wyrazisty kontur, a w solo znalazł dla siebie pole do popisu ich koncertmistrz Tomasz Kulisiewicz. Także kotlista Marcin Serwaciński zapisał się w pamięci subtelną artykulacją, jednocześnie dobrze osadzoną w instrumencie, a zatem i doskonale słyszalną. W furiantowym finale Molto vivace dyrygent postawił zwłaszcza w repryzie na efektowne accelerando, w którym precyzja nie zawsze wygrywała z brawurą. W sumie jednak jest to zespół z dużym potencjałem rozwojowym.

                                                                           Lesław Czapliński