Przegląd nowości

Maszyński na Trakcie Królewskim

Opublikowano: czwartek, 09, marzec 2023 22:43

Rozpoczął się już kolejny, piąty sezon Festiwalu Moniuszko na Trakcie Królewskim. Kierująca tą ciekawą i pożyteczną imprezą Jolanta Pszczółkowska-Pawlik wzbogaciła program cyklu koncertowego o kolejnego polskiego mistrza pieśni. Okazuje się nim być Piotr Maszyński, autor ponad 120 śpiewanych utworów. U nas absolutnym rekordzistą w tej dziedzinie jest nadal Stanisław Moniuszko, który napisał ponad 300 takich wokalnych perełek.

 

Maszynski 1

 

Ponoć wzorował się na Franciszku Schubercie, który pozostawił ich dwa razy więcej. Na koncercie 5. marca mieliśmy więc po kolei, najpierw pięć pieśni Schuberta, potem dwie Moniuszki i wreszcie jedenaście Maszyńskiego, bo te trzeba potraktować jako odkrycie po latach. Przyczyniła się do tego mezzosopranistka Lilianna Zalesińska, a potem z towarzyszeniem Jolanty Pszczółkowskiej-Pawlik dokonała nagrań kilkudziesięciu z nich, co było światową premierą fonograficzną. Muzyka wokalna Maszyńskiego jest, podobnie jak Moniuszki, bardzo melodyjna, a partia fortepianu również daje świadectwo ogromnej wyobraźni muzycznej i świetnej techniki.


Kompozytor miał 17 lat, gdy umarł Moniuszko, nie mógł więc być uczniem autora Halki, ale w jakimś sensie stał się kontynuatorem jego dzieła, miał bowiem podobne poglądy na rolę muzyki, a zwłaszcza śpiewu w społeczeństwie. Podobnie jak Moniuszko wybierał starannie słowa do swych pieśni, miał przy tym możliwość korzystania z nastrojowej poezji twórców okresu Młodej Polski.

 

Maszynski 2

 

Jolancie Pszczółkowskiej udało się zaprosić do udziału w koncercie dwie renomowane solistki, oczywiście „specjalistkę” od Maszyńskiego Liliannę Zalesińską oraz występującą nieustannie w zagranicznych teatrach muzycznych sopranistkę koloraturową Annę Simińską. Tę ostatnią artystkę Jolanta Pszczółkowska przedstawiła jako następczynię Zdzisławy Donat, która była niezawodną i najsłynniejszą polską Królową Nocy w operze Mozarta Czarodziejski flet. Tym samym szlakiem podąża dziś Anna Simińska. Co ciekawe obie występujące na koncercie artystki spotkały się na estradzie Pałacu Staszica, bowiem w przygotowanym programie znalazły się aż trzy duety Piotra Maszyńskiego, do słów Adama Asnyka, Teofila Lenartowicza oraz samego kompozytora. Trzeba przyznać, że obie panie, dysponujące różnymi głosami, świetnie ze sobą współbrzmiały, doskonale się barwowo uzupełniały. Anna Simińska dodawała duetowi jasności i blasku w wysokich rejestrach sopranu. Lilianna Zalesińska dopełniała pieśni ciemną, aksamitną barwą głosu. Śpiewanie w duecie, kiedy obie artystki niekiedy powtarzają te same słowa, pomagało też w lepszym zrozumieniu poetyckich tekstów. Śpiewaczki podzieliły się pozostałymi pieśniami, które skomponowano na głos solo z fortepianem. Znalazła się tu np. ciekawostka, pieśń Romantyka z typowo hiszpańskim rytmem bolera. Również tekst Włodzimierza Stebelskiego nawiązywał do ognistej miłości niejakiego Don Fernanda, co dało Annie Simińskiej okazję do bardzo wyrazistej i pełnej humoru interpretacji utworu. Sopran i mezzosopran wraz z pianistką wykonały na bis jeszcze raz duet wokalny W jasną dal, z typowo młodopolską rozterką, lękiem i tęsknotą za spełnieniem, co wyrażały kilkakrotnie powtarzane słowa: Tam, w krainie złud.

                                                                      Joanna Tumiłowicz