Przegląd nowości

Szkice do „Fedry” i „Suita” Pendereckiego

Opublikowano: wtorek, 21, luty 2023 20:31

To było największe w ostatnim czasie wydarzenie kulturalne z udziałem Orkiestry i Chóru Filharmonii Narodowej. Jurek Dybał, dyrygent, ale też przyjaciel i współpracownik zmarłego w 2020 roku Krzysztofa Pendereckiego, dzięki pomocy p. Elżbiety Pendereckiej odnalazł w materiałach pozostawionych przez Mistrza szkice do niezrealizowanej opery Fedra z ułożonym przez kompozytora librettem w języku niemieckim.

 

Dybal 612-341

 

Postanowił opracować te fragmenty, aby nadawały się do wykonania koncertowego. Wyłoniły się z tego, prócz niewielkiego interludium orkiestrowego, krótkie urywki rozmowy między Fedrą (sopran) i Enoną (alt) oraz Tezeuszem (tenor), jak również bardziej rozbudowane fragmenty chóralne. Część z nich bardzo dramatyczna,  Wehe, o wehe (Biada, o biada) wplatała słowną narrację w bogatą, niezykle dynamiczną fakturę orkiestrową. Inny fragment o wiele spokojniejszy, zdecydowanie nawiązujący swoją polifoniczną i wyrafinowaną konstrukcją do kantat Bacha wymagał wykonania a’cappela. Jurek Dybał, który poprowadził to światowe prawykonanie w Warszawie, zadbał też o artystyczną oprawę prezentacji niedokończonego a zarazem w pewnym sensie pożegnalnego, bo zrekonstruowanego w 2023 roku dzieła wprowadzając w tym quasi-chorale albo psalmie mówiącym o sprawach ostatecznych powtórzenie mormorando tego samego nastrojowego fragmentu a’cappela, które kończy się w spokojnym decresscen do aż do zupełnej ciszy. Tutaj trzeba zauważyć znakomite predyspozycje zespołu Chóru Filharmonii Narodowej, który znacznie poprawił swoją emisję, przez co bezbłędnie utrzymuje intonację, co pozwala wchodzić w równoprawne dialogi z orkiestrą. Zespół stał się monolitem, wyzbył się też wysiłkowego śpiewania w wysokich rejestrach.


Inną korzystną zmianą jest udział w partiach solistycznych artystów Chóru, którzy dysponują dobrze postawionymi głosami, wykonują trudne partie z pamięci i z pewnością mogliby się podjąć jeszcze poważniejszych zadań. Uprzednio zwykle nie decydowano się na powierzanie solówek pojedyńczym wykonawcom.

 

Dybal 1

 

Drugim dziełem Krzysztofa Pendereckiego wykonanym po raz pierwszy w Warszawie była Suita z opery Ubu Rex także przygotowana przez Jurka Dybała w 2018 roku za zgodą kompozytora. Opera Krzysztofa Pendereckiego na podstawie dramatu Alfreda Jarry'ego napisana w 1991 roku pełna jest dynamicznych i zaskakującyh sekwencji orkiestrowych, wokalnych, chóralnych. Skrzy się groteskowym humorem, jest też od strony muzycznej rodzajem patchworku wykorzystującego motywy i stylistykę znaną z kompozycji Wagnera (Holender tułacz), Musorgskiego (Chowańszczyzna) czy Rossiniego (Wilhelm Tell).

Dybal 2

Do trwającej 25 minut Suity Jurek Dybał wybrał głównie niezwykle błyskotliwe i iskrzące się licznymi pomysłami sonorystycznymi części orkiestrowe dzieła, które obramował żywiołowym, niby cyrkowym marszem. Kolejne części Suity odnosiły się do różnych epizodów z życia Króla Ubu i jego absurdalnych monarszych poczynań w państwie. 


Oczywiście sporo tu było motywów wojennych, co i rusz odzywały się trąbki i inne instrumenty blaszane. Nie brakowało scen pijaństwa i rozgardiaszu. Wysłyszeć też można było wyraźnie akcentowaną sekwencję rosyjską odnoszącą się do najazdu Cara Aleksego.

 

Dybal 3

 

Były dzwony jak w Borysie Godunowie i tęskna pieśń burłaków. Kompozytor wykorzystał szeroką gamę instrumentów dętych i perkusyjnych, wśród nich także maszynę wiatrową, nie zawahał się skorzystać też ze swoich wczesnych doświadczeń z instrumentami smyczkowymi np. w kwartetach, spożytkował nawet granie na pile, stworzył więc dzieło odbiegające charakterem od preferowanej często powagi i zadumy.

 

Dybal 4

Ale to tylko pozory, bo kiedy się jednak wsłuchać podczas wykonywania Suity w kalejdoskop rozmaitych chwytów i instrumentalnych solówek, można dostrzec typowy dla tego kompozytoira idiom dźwiękowy, np. serie półtonowych pochodów, tak charakterystycznych dla muzyki Krzysztofa Pendereckiego.


Były one jednak na potrzeby jedynej opery komicznej, rozebrane na czynniki pierwsze, podzielone na krótsze sekwencje, przetransponowane do innych rejestrów itd. Mało tego, materiał muzyczny Króla Ubu zgromadzony przez Jurka Dybała wyraźnie wskazywał, iż kompozytor pozwolił sobie żartować nie tylko z dawnych mistrzów piszących opery, ale także z własnych upodobań muzycznych. 

 

Krol Ubu,Lutoslawski

 

Suita z opery Król Ubu jest więc popisem niezwykłej maestrii w operowaniu paletą orkiestrową, a przy tym popisem muzycznej autoironii. Można więc tu usłyszeć typowe motywy z palety Krzysztofa Pendereckiego najpierw podawane przez tubę, a potem powtarzane prze kotły, czy wreszcie  grane na pile.


I wszystko w dobrym tempie, z właściwą dla spektaklu buffo energią. Wydawało się nawet, że dyrygujący tym wykonaniem Suity Jurek Dybał w chwili ogólnego kakofonicznego tumultu obrazującego jakąś operową awanturę, obrócił się do publiczności i dawał rękoma znaki, jakby chciał otrzymać z widowni także okrzyki, gwizdy, śmiechy czy choćby tupania.

 

Krol Ubu,Penderecki

 

Przy całym podziwie dla tej kompozycji i jej wykonawców publiczność nie podjęła jednak wyzwania. Taki efekt  trzeba jednak zawczasu przećwiczyć, uprzedzić „koncertowych smutasów”, że coś takiego może mieć miejsce. Do po raz pierwszy wykonywanych kompozycji Krzysztofa Pendereckiego dyrygent dołączył jeszcze mało znany u nas poemat symfoniczny na chór i orkiestrę Cezara Francka Psyche.

                                                                        Joanna Tumiłowicz