Przegląd nowości

Mamy nowego Warsa

Opublikowano: niedziela, 01, styczeń 2023 13:29

Premiera trzech utworów na orkiestrę i trio jazzowe Łukasza Pawlika w Studio im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie z udziałem Polskiej Orkiestry Radiowej zgromadziła komplet słuchaczy. Zaskakujący był rozmach tej kompozycji, bo na estradzie znalazła się orkiestra w pełnym składzie, z poszerzoną grupą instrumentów perkusyjnych obsługiwaną przez czworo muzyków – m.in. kotły, wielki bęben, werbel, tamburyn, dzwony, ksylofon, instrumenty perkusyjne drewniane, talerze itd.

 

 Wars 1

 

Do tego harfa, kontrafagot, choć najważniejsze solówki przewidziano dla oboju, fletu, klarnetu, trąbki, wreszcie wiolonczeli i skrzypiec. Za pulpitem dyrygenckim stanął Marcin Nałęcz-Niesiołowski. Po lewej stronie estrady wydzielono miejsce dla tria jazzowego, oczywiście, jak to we zwyczaju, podłączając dla niego nagłośnienie, ale dosyć subtelne. Przy fortepianie zasiadł autor wydarzenia Łukasz Pawlik, przy kontrabasie stanął, wymieniając okazjonalnie ten instrument na gitarę basową – Damian Kostka, przy zestawie perkusyjnym zobaczyliśmy Cezarego Konrada. 


Trio włączało się co jakiś czas do dialogu z orkiestrą, wydaje się jednak, że korzystało z prawa do improwizacji w sposób dosyć umiarkowany, bo trzy skomponowane na orkiestrę Fantazje miały dosyć ścisłą konstrukcję formalną w typie suity. Po częściach wolniejszych następowały szybsze, była też sekwencja przeznaczona na rodzaj instrumentalnej fugi, wreszcie następowała efektowna koda tutti. Już pierwsza Fantazja zwróciła uwagę na bardzo sprawną instrumentację i aranżację zespołu symfonicznego.

 

Wars 2

 

Poszczególne instrumenty orkiestry i kwintet smyczkowy występowały tu w rozmaitych konfiguracjach tworząc ciekawe efekty brzmieniowe. Można było odnaleźć skojarzenia np. z Popołudniem fauna Debussyego, Stepem Noskowskiego czy nawet utworami orkiestrowymi Grażyny Bacewicz. Wszystkie sekwencje następowały bezpośrednio po sobie, a w trakcie tych figuracji interweniował fortepian wspierany przez sekcję rytmiczną, początkowo nawet spychając na drugi plan spokojnie, ostinatowo prowadzącą dialog orkiestrę.

 

Wars 3

 

W drugiej Fantazji orkiestrowy wstęp grany tylko przez kwintet smyczkowy mógłby od biedy wyjść spod ręki Krzysztofa Pendereckiego, choć późniejsze sekwencje dawały upust bardziej tanecznym rytmom, ale po włączeniu się blachy powstało coś na kształt leitmotiwu z Pierścienia Nibelunga Wagnera. Wreszcie w trzeciej Fantazji było najwięcej ruchu. Zaczynała się jakby muzyką skrzypcową typu westernowego, były rytmy gershwinowskie i bernsteinowskie, ale także odgłosy muzycznego Orientu. Najbardziej żywiołowa, pełna fantazji i blasku okazała się koda, którą na życzenie publiczności powtórzono na bis i wówczas Łukasz Pawlik włączył do jazzowych figuracji temat Prząśniczki Stanisława Moniuszki. 


Rozumiemy, że był to obowiązkowy motyw, bo koncert należał do cyklu imprez muzycznych firmowanych przez Jolantę Pszczółkowską-Pawlik – Moniuszko na Trakcie Królewskim. Trzeba się też odnieść do zamierzenia kompozytora włączenia w tkankę koncertu symfonicznego częściowo improwizowanych interwencji tria jazzowego. Pytania, czy możliwe jest wplecenie jazzowej improwizacji w orkiestrową fakturę i czy połączenie pozornie odległych od siebie żywiołów symfoniki i jazzowej improwizacji da dobry skutek artystyczny, nie przyniosły jednoznacznej odpowiedzi.

 

Wars 4

 

Wydaje się, że w samej konstrukcji utworów znalazła się już sprzeczność, bowiem nagłośniona elektronicznie perkusja jazzowa była w sumie mizernym dodatkiem do rozbudowanych sekcji „uderzeniowych” w orkiestrze. Zresztą nie było w tym triu jazzowym równości, gdyż improwizowane reakcje muzyczne Łukasz Pawlik przypisał tylko sobie. Jego koledzy, basista i perkusista, nie zapracowali na choćby skromną solówkę, jak to się robi na koncertach jazzowych.

 

 Wars 5

 

Przy tym wszystkim zarówno Cezary Konrad, jak i Damian Kostka niekiedy nie nadążali za rytmem narzucanym przez pianistę i dyrygenta, te niewielkie opóźnienia może są do przyjęcia w produkcjach jazzowych, ale przy precyzyjnie grającej orkiestrze nie przynoszą chwały. Są to jednak uwagi niejako na marginesie bardzo interesującego koncertu, stanowiącego ciekawe uzupełnienie standardowego repertuaru orkiestrowego. Kompozytor Łukasz Pawlik okazał się twórcą zdradzającym ogromny potencjał, bardzo sprawny warsztat i skłonność do rozmaitych poszukiwań. Zrodził się nam nowy Henryk Wars, który ma szansę popchnąć muzykę popularną na bardziej ambitne tory.

                                                                              Joanna Tumiłowicz