Przegląd nowości

Fortepian Pendereckiego

Opublikowano: środa, 28, grudzień 2022 21:22

Na marginesie wydania przez Filharmonię Narodową najnowszej płyty z dwiema kompozycjami Krzysztofa Pendereckiego, warto się zastanowić nad stosunkiem twórcy do tego zdecydowanie „chopinowskiego” instrumentu. Esej Aleksandra Laskowskiego opublikowany w książeczce dołączonej do płyty zatytułowano „Ja fortepian toleruję”. Oczywiście jest to zdanie twórcy dojrzałego, który czas buntu i niezgody na tradycje muzyczne ma już daleko za sobą. Jakkolwiek okres awangardowy Pendereckiego dawno minął, ale najwyraźniej z pewnej awersji do fortepianu zupełnie do końca się nie wyleczył. Bo właśnie w czasach wczesnych kompozycji życzył fortepianowi jak najgorzej. Fakt, że jednak skomponował pełnowymiarowy Koncert fortepianowy może świadczyć o częściowej zmianie poglądów na temat tego instrumentu, ale z pewnymi uwarunkowaniami.

 

CD Penderecki,Filharmonia 1

 

Wydaje się, że wprowadzone po atakach na World Trade Center zmiany w tym dziele świadczą paradoksalnie o takim przedmiotowym, wręcz „instrumentalnym” w szerokim znaczeniu słowa, traktowaniu fortepianu i samego Koncertu. Przecież w pierwotnych założeniach ów utwór zamówiony przez znanego pianistę Emanuela Axa miał mieć dosyć lekki charakter. Sam Penderecki twierdził , że to coś w rodzaju capriccia. Ślady tego lekkiego traktowania instrumentu pozostały także w drugiej, przerobionej wersji znanej jako Zmartwychwstanie. Jak pisze Laskowski widać tam „skłonność do muzycznych figli”, co nie bardzo licuje z poważnym, wręcz żałobnym charakterem i podtytułem nadanym kompozycji. Co prawda kompozytor dopisał chorał, który kilka razy pojawia się pod koniec dzieła, są też inne patetyczne akcenty i bardzo znaczący, początek, pierwsze dźwięki utworu, który ma zapowiadać dalsze, wcale nie wesołe wydarzenia. Świetnie to wszystko uwypuklił dyrygent Andrzej Boreyko, który w bardzo zdecydowany i natchniony sposób poprowadził Orkiestrę Filharmonii Narodowej. Jednak partia fortepianu rozbudowana i wyposażona w wirtuozowskie popisy stanowi jakby katalog postromantycznej czy też ekspresjonistycznej pianistyki europejskiej, gdzie kłaniają się utwory na ten instrument Rachmaninowa, Prokofiewa, Szostakowicza i Bartoka, którą we wspomnianym wykonaniu wykonuje świetny artysta Barry Douglas. W sumie jest to Symfonia koncertująca, gdzie bardzo ważną rolę przypisał kompozytor orkiestrze. O zespole symfonicznym myślał też, jako konkurencji dla fortepianu i musiał mówić o tym twórca w rozmowach z Aleksandrem Laskowskim.


Penderecki wymienił wtedy swoje ulubione instrumenty – także orkiestrowe – waltornię, klarnet, fagot, w mniejszym stopniu flet. A fortepian? „Drugi raz bym większego utworu na fortepian nie pisał” – to są słowa kompozytora. We fragmentach tej rozmowy są też dosyć lekceważące określenia w stosunku do pracy z fortepianem „zwykłych kompozytorów”. Znów zacytujmy słowa z tej rozmowy: „Przeważnie kompozytorzy siadają do fortepianu coś tam <klepiąc>. Jak wyjdzie to się zapisuje”.

 

CD Penderecki,Filharmonia 2

 

Czas jednak zasypuje kompozytorskie zadry, a także rozmaite wątpliwości krytyków, bo przypomnijmy, że pojawienie się Koncertu fortepianowego wywołało dosyć znaczące i bolesne słowa recenzentów w Polsce. Zwłaszcza jednego, Adrzeja Chłopeckiego. Dziś słuchamy kreacji Andrzeja Boreyki i Barry Douglasa z ogromnym napięciem, czując że, pomijając wszelkie koneksje historyczne i polityczne, to znakomita muzyka, kto wie, czy nie jeden z najlepszych utworów symfonicznych autora Polskiego Requiem. Świadczy też o tym dołączenie do krążka drugiego utworu w wykonaniu tej samej orkiestry pod batutą Andrzeja Boreyki – znakomicie zinstrumentowanej, rasowej II Symfonii „Wigilijnej”. I niech nikogo nie myli dopisany do niej „wigilijny” podtytuł. Nic z tych rzeczy. To głęboko odczute, wyrażające nienajweselsze emocje dzieło, które też na trwale wpisuje się do pereł współczesnej polskiej symfoniki.

                                                                               Joanna Tumiłowicz