Przegląd nowości

Beethoven nasz współczesny

Opublikowano: piątek, 23, grudzień 2022 15:52

 

Radość i cierpienie

 

16 grudnia 2022 roku minęło 252 lata od urodzin wielkiego kompozytora wszech czasów, Ludwiga van Beethovena. Jego tragiczny los, artystyczny i osobisty, jego nieśmiertelne, ponadczasowe dzieło, każą często zastanawiać się nad miejscem i rolą wielkiej sztuki w życiu jednostek i społeczeństw, owładniętych nie zawsze szlachetnymi ideami.

 

Beethoven Ludwig a

 

Posłuchajmy samego Mistrza. „Boże! Ty patrzysz w moją duszę, Ty ją znasz; Ty wiesz, że mieszka w niej miłość bliźniego i chęć czynienia dobra. O ludzie, jeśli kiedyś to przeczytacie, pomyślcie, że byliście niesprawiedliwi dla mnie, a nieszczęśliwy niech się pocieszy, spotykając podobnego sobie, który mimo wszelkich przeszkód natury uczynił przecież wszystko, co było w jego mocy, by policzono go w poczet godnych szacunku artystów i ludzi”. Te słowa znaleźć można w słynnym Testamencie heiligenstadzkim Ludviga van Beethovena napisanym 6 października 1802 roku, po ciężkich, osobistych przeżyciach. Wtedy głuchota zaczynała już czynić poważne spustoszenia, wystawiając artystę na ciężką próbę losu. 


Do tego jego ukochana Giulietta Guicciardi, którą unieśmiertelnił dedykacją swej sławnej Sonaty księżycowej op. 27, wyszła za kogoś zupełnie innego... „Mało brakowało, a kompozytor skończyłby z życiem. Powstrzymało go tylko nieugięte poczucie moralne” – pisze Romain Rolland w książeczce pt. „Życie Beethovena” wydanej przez PWM w Krakowie w 1966 roku. I choć kilka lat później pojawiła się wielka miłość Beethovena – Teresa von Brunswick, jak się okazało – odwzajemniona – to i z tego związku nic nie wyszło.

 

Beethoven Wieden 1

 

Pozostał List do nieśmiertelnej ukochanej, cykl pieśni Do dalekiej ukochanej op. 98, Sonata op. 78 z 1809 roku dedykowana ukochanej do końca życia Teresie i portret z jej dedykacją: „Wyjątkowemu geniuszowi, wielkiemu artyście, dobremu człowiekowi”. W otchłani smutku i rezygnacji Beethoven zamierzył sławić Radość. Był to zamiar całego jego życia. I stało się – Oda do radości kończy ostatnią IX Symfonię d-moll op. 125 Mistrza. W wielką rocznicę urodzin bohaterskiego kompozytora przypominam fragment wiersza K.I. Gałczyńskiego pt. „Grób Beethovena.” „Tutaj przychodzą ludzie / tu ciskają bukiety / za męstwo w każdej nucie / za symfonię, kwartety / tańczy na wietrze wstęga / BOHATEROWI PIĘKNA”. 


 

Beethovenowskie dzieło Stanisława Wisłockiego

 

Końcem lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, już po moich muzycznych studiach w Poznaniu za czasów rektorowania wspaniałego i kochanego przez wszystkich Profesora Stefana Stuligrosza, miałem przyjemność uczestniczyć w Poznaniu w niezwykłym festiwalu muzycznym zatytułowanym „Beethoven nasz współczesny”, podczas którego w ciągu pięciu dni wykonano wszystkie symfonie Beethovena! Kto był twórcą i realizatorem tego niezwykłego poznańskiego festiwalu beethovenowskiego? Oczywiście, rzeszowianin z pochodzenia, znakomity polski dyrygent Stanisław Wisłocki, syn kapitana 17 pułku piechoty w Rzeszowie, kapelmistrza przedwojenmnej orkiestry tego pułku, Władysława Wisłockiego.

 

Wisłocki 8

 

W 1945 roku, po powrocie z wojennej tułaczki, Stanisław Wisłocki założył i prowadził orkiestrę Filharmonii Warszawskiej, a następnie, od 1947 roku, orkiestrę Filharmonii Poznańskiej. Potem było dyrygowanie w Filharmonii Narodowej, dyrektorowanie Wielkiej Orkiestrze Symfonicznej Polskiego Radia i Telewizji w Katowicach, praca pedagogiczna, nagrania, festiwale, wyjazdy zagraniczne, wreszcie Brylantowa Batuta przyznana Mistrzowi przez Polskie Radio w marcu 1997 roku z okazji Jego kapelmistrzowskiego debiutu, który miał miejsce wiosną 1937 roku w Gimnazjum im. Kazimierza Morawskiego w Przemyślu. Jak pisze Tadeusz Deszkiewicz w „Kamertonie” nr 3-4 (32-33) z 1998 roku (s.56): „Przez 60 lat pracy artystycznej zarówno w kraju, jak i podczas licznych podróży artystycznych po wszystkich kontynentach, Stanisław Wisłocki zdobył opinię znakomitego dyrygenta i niestrudzonego popularyzatora kultury polskiej, włączając dzieła polskich kompozytorów do większości swych koncertów i repertuaru orkiestr, którymi dyrygował. Setki recenzji jednomyślnie podkreślały Jego ogromną kulturę muzyczną, niezwykły talent interpretacyjny i doskonały warsztat techniczny. Niecodzienną Jego cechą był także szacunek dla kompozytorskiego zapisu, przy zachowaniu swej dyrygenckiej indywidualności”. W swym „Pamiętniku z lat 1939-1991” wydanym w 1993 roku w Warszawie Stanisław Wisłocki pisze (s.292, 294): „W odświętnym nastroju, 20 sierpnia 1979 roku odbył się pierwszy koncert Festiwalu pod hasłem: „Beethoven nasz współczesny”. Temperaturę przepełnionej sali podnosiły jeszcze niemiłosiernie grzejące reflektory telewizji, których gorące światło nie tylko wyciskało z nas ostatnie poty, ale zmuszało muzyków do częstszego niż zwykle strojenia instrumentów. (...) Cały Festiwal przebiegał w podniosłej atmosferze. Na każdym koncercie sala była wypełniona ponad miarę. Wszystkie przejścia zajęła młodzież. To było budujące. Była to młodzież „Pro sinfoniki”. Chociażby dla niej warto było ponieść tak duży wysiłek.


Nie był on jednakowy u wszystkich muzyków, ponieważ dzięki posiadanej przez WOSPR wielokrotnej obsadzie instrumentów dętych niektórzy mogli się zmieniać, natomiast ja pozostawałem na estradzie od pierwszej do ostatniej nuty Festiwalu. Z koncertu na koncert traciłem siły i tylko najwyżsszym wysiłkiem woli dotrwałem do końca. Dzielnie mi sekundował Janusz Cegiełła, z dużym znawstwem rzeczy komentując koncerty dla słuchaczy radiowych i telewizyjnych. Kiedy po ostatnim koncercie wychodziłem z sali, zastałem za wycieraczką samochodu kartkę z napisem „do ostatniej kropli krwi”. Jeśli ją zostawił ktoś ze słuchaczy, oznaczało to, że docenił nasz wysiłek, jeśli natomiast był to muzyk z orkiestry, dawał tym wyraz ostatecznego wyczerpania. Festiwal się skończył. Tej nocy wracaliśmy do hotelu naprawdę szczęśliwi”.

 

Wisłocki 9

 

A oto fragmenty dwóch recenzji z beethovenowskiego Festiwalu w Poznaniu ze wspomnianego „Pamiętnika” (str. 294-295). „Wszystkie koncerty nagradzano olbrzymimi brawami, ale to co nastąpiło po IX symfonii, przeszło wszelkie oczekiwania. Zespół już dawno zszedł z estrady, a oklaski nie milkły. Była to chyba największa owacja w dotychczasowej historii WOSPRiTV. Nagradzano nie tylko koncert finałowy, prezentację IX symfonii, ale również wykonanie wszystkich 9 symfonii Beethovena w ciągu 5 dni, prowadzonych przez jednego dyrygenta i zaprezentowanych przez jeden zespół. Tego jeszcze nie było”. („Trybuna Robotnicza” 1-2.IX.1979) „Tak było też z dziełami Ludwiga van Beethovena, które nosiły piętno naszych czasów i – przede wszystkim – indywidualności dyrygenckiej Stanisława Wisłockiego. On to bowiem z podziwu godną wytrzymałością psychofizyczną (dyrygując wszystko z pamięci), każde dzieło wykonał z równą starannością, odkrywając coraz to nową stronę swojej osobowości artystycznej”. („Głos Wielkopolski” 25-26.VIII.1979) W październiku 2018 roku Rzeszowskie Towarzystwo Muzyczne i Filharmonia Podkarpacka im. A. Malawskiego w Rzeszowie uczciły pamięć o Stanisławie Wisłockim Ogólnopolską Konferencją Naukową, koncertem symfonicznym i wystawą w 20. rocznicę śmierci Artysty. To jeden z największych muzyków w historii rzeszowskiej kultury muzycznej. Trochę żal, że nie można doprosić się władz Rzeszowa o uczczenie w naszym mieście tej wybitnej postaci naszej polskiej kultury nazwą ulicy, skweru, sali... Warszawa ma w swym centrum Skwer Stanisława Wisłockiego. A Rzeszów? W zakończeniu swego „Pamiętnika” (s. 404) Stanisław Wisłocki pisze: „Póki człowiek jest młody, nie zdaje sobie sprawy, jak czas ucieka. Przychodzi jednak moment, kiedy trzeba się pogodzić z faktem, że młodość jest już daleko poza nami, a przed nami pozostaje już tylko obrachunek przeżytych lat. Jakże trafnie skomentował życie Salvatore Quasimodo: „Zaledwie rozświetli nas promień słońca, znowu zapada zmierzch”.

                                                                        Andrzej Szypuła