Przegląd nowości

Operowo na Święta i Nowy Rok

Opublikowano: poniedziałek, 26, grudzień 2022 07:28

Kupowanie biletów na spektakle operowe i baletowe będące formą prezentów gwiazdkowych, nie jest jeszcze u nas zwyczajem powszechnym. A szkoda. Dotąd przed Bożym Narodzeniem zaprowadzało się dzieci na Dziadka do orzechów, ale teraz z powodu napaści na Ukrainę obowiązuje w Polsce bojkot muzyki Czajkowskiego. Natomiast w tym samym czasie zespoły ukraińskie chałturzą po całej Europie z Jeziorem łabędzim mniemając zapewne, że Putin nie jest prawnukiem Czajkowskiego, więc czemużby nie? 

 

Najpierw przed laty prezentem gwiazdkowym u nas w Łodzi, a potem u nas w Poznaniu były Wigilie polskie Barbary Wachowicz, na które zjeżdżały autokary z różnych stron kraju, wracając z ludźmi pełnymi wzruszeń, wspomnień i patryjotyczno-noworocznych uniesień. Uczucia te pozostają w nas wszystkich, gdy się przywoła myślami tę na zawsze już nieobecną wspaniałą pisarkę, oratorkę i bezprzykładną patryjotkę.

 

Co można poradzić coraz większej liczbie rodaków, chcących obdarować swoich bliskich świątecznymi biletami na spektakle operowe lub baletowe? Jest z tym problem, ponieważ bezrozumni zawiadywacze polskich scen operowych grają w kółko CarmenyTraviatyToskiZemsty nietoperza Skrzypki na dachu, jakby akurat te tytuły miały cokolwiek wspólnego z kolędą „Bóg się rodzi”. Nagminne stały się Wieczory sylwestrowe lub noworoczne, w większości z programami tandetnymi, niby to rozrywkowymi, jakby z okazji Sylwestra wstydzono się granych przez cały rok przebojów operowych i baletowych. Dawniej w wigilię Nowego Roku graliśmy po prostu – obsadzany zwykle najlepszymi głosami – Straszny dwór, którego akcja toczy się właśnie w tym dniu, jest komediowa i zawierająca wzruszeń co niemiara.

 

To się już nie wróci, jak powiadają Czesi. Teraz Straszny dwór służy naszym reżyserom do uwspółcześniania akcji, uprawiania pseudo publicystyki politycznej i próbom umiędzynarodowiania niechęci polskich rycerzy do zawierania małżeństw („nie ma niewiast w naszej chacie”), uprawiania starokawalerstwa, a nawet gejostwa (np. postać Damazego w Poznaniu).

 

Co innego bracia Czesi. W okresie sylwestrowo-noworocznym jedziemy z Grand Tourem do Pragi (proszę się nie zgłaszać, bo już dawno wszystkie miejsca wykupione i długa lista oczekujących), aby 1 stycznia obejrzeć w Narodnim Divadle Sprzedaną narzeczoną Smetany, którą nad Wełtawą nikomu nie przychodzi do głowy przenosić do Afryki, Chin lub rozgrywać w czasie bitwy pod Grunwaldem.


 

Nasi południowi sąsiedzi swą muzykę i operę traktują jak świętość narodową w przeciwieństwie do nas, którzy – na przykład w Poznaniu – Moniuszkę gwałcimy systematycznie, uporczywie, bezprzykładnie, metodycznie, acz uroczyście.

 

Niemal wszędzie na świecie bilety na atrakcyjne spektakle można nabywać ze znacznym wyprzedzeniem. Tak czyni łódzki Grand Tour, którego oferta na nadchodzący rok jest wręcz powalająca. Już 17 lutego 2023 roku wyprawa do La Scali na wspaniałą, a nigdy nie graną w Polsce operę Verdiego I vespri siciliani (Nieszpory sycylijskie). Aby wykonać to dzieło teatr musi dysponować co najmniej czterema wybitnymi głosami Arrigo (tenor), Helena (sopran dramatyczny), Montfort (baryton) i Procida (bas profondo), świetnym chórem i mistrzowską orkiestrą. Wszystko to czeka na nas w La Scali. W miesiąc później dokładnie 19 marca mamy rezerwację na verdiowski spektakl Ernaniego w Teatro La Fenice w Wenecji. Ten przepiękny dramat operowy, skonstruowany na podstawie dzieła Victora Hugo po raz pierwszy w XX stuleciu pokazał w latach 60-tych teatr operowy z Genui zaproszony przez Roberta Satanowskiego do Poznania, a w 20 lat później zagrałem go najpierw w Łodzi, potem w Poznaniu, a w międzyczasie Opera Śląska w Bytomiu i to byłoby wszystko.

 

W przeciwieństwie do Sprzedanej narzeczonej w Pradze, biletami na Nieszpory sycylijskie w Mediolanie i Ernaniego w Wenecji, Grand Tour dysponuje, bo w chwili gdy to piszę przyszły potwierdzenia rezerwacji, więc można się zgłaszać. Przy okazji podaję niektóre projekty repertuarowe na rok 2023: Córka źle strzeżona – Rzym w maju (stanowczo za mało tytułów baletowych), Trubadur – Lizbona w czerwcu, Madama Butterfly – Bregenz w lipcu, Tosca – Baden-Baden w sierpniu, Romeo i Julia – Bilbao we wrześniu (opera Gounoda). Poza tym Festiwale w Bergamo (Donizetti), Taormina (Bellini), Pesaro (Rossini), ale szczegółów dyr. Jezierzańska zabroniła podawać, bo pertraktacje jeszcze trwają.

 

Tak więc czekam w Mediolanie (luty) i Wenecji (marzec), na wszystkich, którzy otrzymają prezenty świąteczno-noworoczne w postaci miejsc na Nieszpory sycylijskie lub Ernaniego. A jeśli nie będą to prezenty, radzę nabyć bilety z własnych funduszy, bo co będzie bardziej cenne w nadchodzącym roku, od porywających uniesień na takich właśnie unikalnych spektaklach operowych?

                                                                       Sławomir Pietras