Przegląd nowości

Chciałbym, abyście to przeczytali

Opublikowano: poniedziałek, 19, grudzień 2022 06:55

Od kilkudziesięciu lat Stefan Drajewski, znany poznański recenzent operowo-musicalowo-baletowy komentuje i przekazuje swe wrażenia z tego rodzaju wydarzeń, głównie poznańskich. Ich zbiór otrzymał tytuł Z dziesiątego rzędu, ponieważ Drajewski w Gmachu pod Pegazem ma stałe miejsce w tym rzędzie pod nr. 15 i niezmiennie stamtąd to wszystko obserwuje. Wydanie jego wnikliwych i kompetentnych krytyk zawdzięczamy Pani Rektor prof. dr Hannie Kostrzewskiej, która dba o dokumentowanie osiągnięć poznańskiej muzyki i jej instytucji.

 

Długo by pisać o recenzjach Stefana Drajewskiego, jego poglądach, wiedzy, doświadczeniu i odwadze w formułowaniu myśli. Wreszcie o gustach artystycznych, od czego w dużym stopniu zależy kształt publikacji. Recenzje te dotyczą głównie premier w Teatrze Wielkim, Teatrze Muzycznym i Polskim Teatrze Tańca.

 

Pozostawiając przyjemność czytania tych refleksji i sugestię, aby podobne zbiory publikacji wydawać w innych muzycznych ośrodkach powiem tylko, że najczęściej – w tonacjach pozytywnych – przewijają się tam nazwiska następujących artystów: Andrzej Adamczak, Emil Wesołowski, Ewa Wycichowska, Jaromir Trafankowski, Barbara Kubiak, Roma Jakubowska-Handke, Conrad Drzewiecki, Paweł Mikołajczyk i Paweł Malicki. Nie oznacza to, że Drajewski wszystko i wszystkich chwali. Ale z jego krytyk w wielu przypadkach przebija dogłębność, a zawsze rozwaga i uczciwość.

 

Pod każdym względem rzadkie, wnikliwe i pasjonujące są Portrety kobiet niezwykłych. Skandalistki, damy, emancypantki na dziełach sztuki. Jest to najnowsza książka Stefanii Lazar, z profesji historyka i muzealnika. Postać ta jest mi bliska, ponieważ jako rodowita zagłębianka mieszka w Będzinie, gdzie pracuje i tworzy, patrząc codziennie na Czarną Przemszę, przepływającą przez naszą rodzinną Brzozowicę. 

 

Stefania w swej pasjonującej książce zajęła się Isabellą de’Medici (Niepokorna Medyceuszka), Juliettą Récamier (Madame niezdobyta), Anną z Kleve (Odprawiona żona), Agnès Sorel (Nieświęta madonna), Cesarzowa Teodora (Prostytutka na szczycie), Georgianą Cavendish (Żona modna), Elisabeth-Luise Vigée-Labrun (Malarki portret własny), Simonettą Vespucci (Niezrównana), Seymour Worsley (Skandalistka z przymusu) i Małgorzatą Tyrolską (Gęba jak kieszeń).


Że co, że to postacie w większości zupełnie nieznane? Posłuchajcie, co autorka mówi o tym w przedmowie: „Co łączy wspomniane tu kobiety?. Otóż posiadały one władzę. Niektóre realną, pozwalającą wpływać na bieg wydarzeń politycznych, wynikającą z tytułów i pozycji społecznej… Osiągnięta przez nie pozycja oraz popularność, a także barwne, pełne zaskakujących wydarzeń, a czasem i wstydliwych faktów życiorysy sprawiły, że stawały się one inspiracją dla artystów i trafiały na płótna najznakomitszych mistrzów swoich czasów”. Po przeczytaniu tej książki znacznie powiększyło mi się spektrum postaci kobiecych w ujęciu historycznym, co doradzam czytelnikom i za co dziękuję mojej mądrej i utalentowanej krajance.

 

Z trzecią rekomendowaną tutaj lekturą mam niejaki kłopot. Na jej okładce obydwie jej autorki sfotografowały się przy wspólnym talerzu makaronu, niby dwa psiaki w znanej kreskówce „Zakochany kundel”, połączywszy swe usta makaronową nitką, a pod spodem tytuł Dobrissimo! Opera od kuchni. Taka krotochwilność uchodzi ewentualnie telewizyjnej dziennikarce, jaką jest Aleksandra Rogalska, ale nie divie operowej, śpiewającej na co dzień Toskę, Desdemonę, Donnę Annę, czy Traviatę, czyli naszemu dobru narodowemu, jakim w dziedzinie wokalistyki w naszych czasach jest Aleksandra Kurzak. Również próba połączenia tematyki operowej z gotowaniem i lansowaniem przepisów kulinarnych stanowi zabieg ekscentryczny, ale niestety niefortunny.

 

Wprawdzie przepisy kulinarne i zbiór fotografii naszej gwiazdy stoją na wysokim poziomie, ale już z rozmowami dziennikarki ze śpiewaczką jest znacznie gorzej. To znaczy z pytaniami i proponowaną przez panią Rogalską tematyką. Bo to, o czym opowiada Aleksandra Kurzak jest super interesujące, przekazywane z wdziękiem, niczym nieskrępowaną szczerością i zawierające interesujące kulisy uprawianej przez nią sztuki, nie mówiąc o życiu osobistym. To wszystko podane bezpośrednio, bez tych jadłospisów i dziennikarskiej naiwności sąsiadującej z małą znajomością operowych zagadnień, byłoby o wiele doskonalszym dokumentem potwierdzającym niezwykłość i wybitność naszego największego sopranu obdarzonego – jak się okazało – rozległą i zaskakującą wiedzą. A już promowanie tej książki i występy Marzeny Rogalskiej na krakowskiej Gali obok duetu Kurzak – Alagna były zgrzytem, który wszakże nie zaszkodził, ale prosił o umiar i rozwagę na przyszłość.

 

Mimo tych cierpkich konstatacji, trzymając w ręku pięknie wydaną książkę wokalno-dziennikarskiego tandemu myślę sobie: Są gusty i guściki, więc dziełko to może się spodobać. Tak więc – mimo wszystko – chciałbym, abyście to jednak przeczytali.

                                                                               Sławomit Pietras