Przegląd nowości

Sto lat i jeden rok

Opublikowano: wtorek, 06, grudzień 2022 12:13

Mówi się, że nasz Chór jest jednym z najstarszych zespołów akademickich w Polsce. Jego historia rozpoczęła się podobno w 1921 roku, więc okrągły jubileusz już dawno minął, ale z powodu pandemii został elegancko przełożony. I tak nikt nie pamięta jak się śpiewało na początku. To co pamiętają tzw. starzy chórzyści, to własne lata studenckie i trudność uwierzenia, że trzeba się z Chórem Akademickim Uniwersytetu Warszawskiego w końcu rozstać. Pamięta się też dyrygentów, którzy z zespołem pracowali. To byli oczywiście najlepsi dyrygenci ze wszystkich. Nikt nie był w stanie im dorównać.

 

Chor akademicki 1

 

Dla mnie, która brała udział jeszcze w obchodach 50-lecia Chóru, w pamięci pozostał Maciej Jaśkiewicz, a potem Mirosław Perz. A jeszcze po nim Andrzej Chmielowiec, kto wie, czy nie największy talent muzyczny. Podczas uroczystego koncertu 3 grudnia 2022 roku w Kościele pw. Wszystkich Świętych przy pl. Grzybowskim 3/5 w Warszawie okazało się, że jest na widowni dyrygencki ewenement. Były kolega z chóru, z zawodu muzykolog, Szymek Paczkowski, stał się później na trzy lata dyrygentem zespołu, w którym stawiał pierwsze wokalne kroki. Ale jest jeszcze jeden ewenement – Irina Bogdanovich, która od 20 lat pozostaje na stanowisku dyrygenta i kierownika artystycznego Chóru Akademickiego Uniwersytetu Warszawskiego. Na program uroczystości wybrano dwa piękne dzieła wokalno-instrumentalne. Wraz z Płocką Orkiestrą Symfoniczną im. Witolda Lutosławskiego wykonano Nieszpory KV 339 Wolfganga Amadeusza Mozarta oraz Glorię FP 177 Francisa Poulenca. W koncercie wzięli też udział soliści: Dorota Szczepańska – sopran, Marta Mika – alt, Paweł Kowalewski – tenor, Krzysztof Chalimoniuk – bas. Cała czwórka uczestniczyła w wykonaniu Nieszporów Mozarta wspierana przez Chór i kameralny skład instrumentów orkiestry. Bohaterem w tym utworze była jednak sopranistka, której przypadło w udziale zabłysnąć w piątej części dzieła, czyli Laudate Dominum, śpiewanej przez głos solowy z chórem. Ten fragment należy do Mozartowskich hitów. Dobrze, iż soliści stanęli z przodu, przed orkiestrą i chórem, bo ich głosy nie były tak mocno zniekształcane przez długi, trwający kilka sekund pogłos. 


 

Sopranistka pokazała ładny, miękko atakujący góry głos, bez śladów nadmiernego wysiłku. Chór towarzyszący śpiewaczce też brał pod uwagę delikatność tej muzycznej konstrukcji. Warto powiedzieć, że obie śpiewaczki, Dorota Szczepańska i odzywająca się tylko w ansamblach Marta Mika, miały w swojej karierze wokalnej kontakt z prof. Jadwigą Rappe, także w dalekich swych początkach śpiewającą w Chórze Akademickim.

 

Chor akademicki 2

 

Pani Profesor też słuchała z uwagą popisów swych dawnych podopiecznych. Kolejny wykonawca – tenor Paweł Kowalewski, przedstawiający się w Internecie m.in. jako doświadczony chórzysta, napisał nawet laudację pod adresem zespołu: „Jeszcze trudno mi uwierzyć w to cudowne zaproszenie Chóru Akademickiego UW do uświetnienia obchodów stulecia organizacji, która w 2004 r. odmieniła moje życie i przyczyniła się do tego, że śpiew stał się moją profesją, a do tego moją miłością. Dziś na koncercie postaram się tę miłość wyśpiewać dżwiękami Mozarta, ale chcę również uczcić te wszystkie wspaniałe osoby, które spotkałem na mojej muzycznej drodze. 


 

To jest przede wszystkim wasze święto (!), a ja jestem niezmiernie dumny, że mogę być jego częścią”. O czwartym soliście, Krzysztofie Chalimoniuku można przeczytać na stronie internetowej Chóru Akademickiego UW – „Wieloletni instruktor Chóru UW. Baryton solowy w Filharmonii Narodowej, absolwent UMFC w Warszawie. Głos jak dzwon, godny naśladowania wzór dla naszych basów”. Niestety, w Nieszporach Mozarta, ani tenor, ani bas nie mieli do zaśpiewania partii solowej. 

 

Chor akademicki 3

 

Nie byłi również współwykonawcami kolejnego utworu czyli Glorii Francisa Poulenca. Tutaj mogliśmy zobaczyć solistkę umieszczoną całe piętro wyżej, bo wykonywała swoją partię z ambony. Pomysł był doskonały, bo pogłos w świątyni jeszcze mniej szkodził odbiorowi tego trudnego, ale niezwykle pięknego dzieła. Warunki akustyczne pomogły zamazywać wszelkie niedoskonałości wykonania, np. niepewne wejście tenorów w jednej z części GloriiNatomiast partia sopranu solo wypadła bez zarzutu, choć można by sobie wyobrazić nieco więcej dramatyzmu w trzeciej części Domine Deus, Rex caelestis. 


 

Na uwagę zasługiwały zmienne rytmy i harmonie w poszczególnych częściach utworu. Niektóre z nich miały lekki, wręcz taneczny charakter, np. w wykonywanej w szybkim tempie Domine Fili unigenite. Wreszcie w finale, gdy orkiestra intonuje fanfarowy temat z pierwszej części, przeżywamy apogeum nastrojów, który po pewnym wzmożeniu zostaje doprowadzony do pełnego wyciszenia. Solistka śpiewa końcowe Amen, a chór jak echo delikatnie powtarza to magiczne słowo.

 

Chor akademicki 4

 

Po koncercie chór długo nie schodził z ustawionej przed głównym ołtarzem estrady. Był czas na  pamiątkowe zdjęcia i pełne dobrych myśli komentarze dawnych chórzystów. Bo Chór Akademicki UW na szczęście nie stał się zespołem elitarnym i okazją do popisu dla wyselekcjonowanej młodzieży, która już zdobyła zręby muzycznych umiejętności w szkołach muzycznych i ogniskach, czyta nuty i gra na instrumentach, uczyła się śpiewu itd. Tutaj każdy, tak jak przed laty, może przyjść, poznać wykonywany repertuar, nauczyć się podstaw śpiewu, i przede wszystkim zakosztować smaku wspólnoty osób, które śpiewają razem klasykę.

                                                                                     Joanna Tumiłowicz