Przegląd nowości

Garstkę ziemi dłoń przyjazna rzuci...

Opublikowano: wtorek, 29, listopad 2022 07:53

Wybór tego utworu na zakończenie obchodów 200-lecia polskiego romantyzmu w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej był trafny, bo udało się połączyć to, co uchwalił Sejm z dokładną datą 89-urodzin Krzysztofa Pendereckiego, a także, jak powiedział na powitanie słuchaczy dyrektor Waldemar Dąbrowski – okrągłymi urodzinami Elżbiety Pendereckiej. Wypełniona po brzegi sala była także potwierdzeniem słuszności tego przedsięwzięcia.

 

Morze snow 1

 

Nie mniej ważny wybór stanął kiedyś przez twórcą imponującego oratorium, quasi-symfonii Powiało na mnie morze snów… Pieśni zadumy i nostalgii. Trzeba było do kompozycji na 200-lecie urodzin Fryderyka Chopina wybrać odpowiedni zestaw poezji polskiej. I znów odwołam się do Waldemara Dąbrowskigo – Krzysztof Penderecki przestudiował 600 wierszy polskich poetów, by wybrać 21. I dodał jeszcze, że był to wybór nieoczywisty.

 

Morze snow 2

 

W utworze, w którym przewijały się głosy – sopran Iwony Hossy (pierwotnie tę trudną partię miała śpiewać Iwona Sobotka), mezzosopran Anna Bernacka i baryton Mariusz Godlewski oraz Chór Teatru Wielkiego, specjalnie zmontowane przez kompozytora „libretto” układa się w opowieść o naturze, drzewach, o stanie przygnębienia, który artyści Młodej Polski nazywali spleenem oraz o Warszawie zburzonej w czasie Powstania Warszawskiego i o Chopinie w Norwidowskiej optyce.  Poszczególne wersy i fragmenty zostały tak przykrojone do potrzeb przez twórcę-muzyka, aby uwypuklić tok myślenia kompozytora. Penderecki postąpił z polskimi wierszami rozmaitych poetów, a było ich aż 12, podobnie jak Johannes Brahms postąpił z Biblią komponując swoje Ein deustches Requiem. 


Stworzył więc niejako własny utwór poetycki, który od dosyć łagodnych i marzycielskich wizji np. „o wyspach szczęśliwych” Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego przechodzi do mrocznych niepokojów, czy koszmarów, które pojawiają się nocą, by w finale oddać hołd zmarłym ludziom i miastu, które brutalnie zabito. I tu pieczęć patetycznie przystawia Kazimierz Przerwa-Tetmajer w swoim hymnie Na Anioł Pański biją dzwony, który pojawiał się też w pierwszej części dzieła.

 

Morze snow 3

 

Tekst ten wykorzystywali już wcześniej muzycznie Mieczysław Karłowicz i Henryk Mikołaj Górecki. Tu jednak stwarza on szczególnie ważny, podniosły klimat unoszącego się sacrum. Dobrze się stało, że na ekranie zawieszonym nad sceną wyświetlano słowa owego libretta, bowiem wiadomo, że nie wszystkie słowa śpiewane są zrozumiałe, wiele też zależy od dykcji wykonawców. Tu najdoskonalsza okazała się Anna Bernacka, nieźle też wypadł Mariusz Godlewski. Najtrudniej było uchwycić słowa wyśpiewywane przez sopranistkę, jednak miała ona partię pełną melizmatów, wysokich skoków i innych utrudnień wokalnych.

 

Morze snow 4

 

Artyści niekiedy pomagali tekstowi po prostu melodyjnie wypowiadając kluczowe słowa. Maciej Tworek dyrygował solistami, chórem i orkiestrą TW-ON w sposób bardzo przejrzysty, spokojny i płynny. Pod jego batutą mieliśmy przegląd najlepszej symfoniki Krzysztofa Pendereckiego, czerpiącego z doświadczeń impresjonizmu i ekspresjonizmu muzycznego. Rzadko natomiast w warstwie dźwiękowej pojawiały się charakterystyczne dla tego kompozytora zwroty narracyjne, coś co jest natychmiast rozpoznawalne i stanowi indywidualny idiom tego twórcy. Kompozycja Pieśni zadumy i nostalgii była w szerokim tego słowa znaczeniu postromantyczna, więc po prostu piękna.

                                                                     Joanna Tumiłowicz