Przegląd nowości

„Kadisz 1942” Krzesimira Dębskiego

Opublikowano: piątek, 25, listopad 2022 21:25

Znany twórca muzyki filmowej, Krzesimir Dębski, a także wykładowca akademicki, skrzypek, pianista, aranżer, poprowadził w Filharmonii Narodowej prawykonanie swojej kompozycji mającej uczcić pamięć tych, którzy odeszli w tragicznych okolicznościach, stali się ofiarami ludobójstwa – masowej eksterminacji. Kadisz 1942 w wykonaniu Primuz Chamber Orchestra, złożonej z absolwentów i studentów Akademii Muzycznej w Łodzi, z jednej strony był częścią wspólnego projektu Żydowskiego Instytutu Historycznego, Muzeum Getta Warszawskiego i Państwowego Muzeum na Majdanku we współpracy z Towarzystwem Projektów Edukacyjnych mającym na celu upamiętnienie Zagłady Żydów w 80. rocznicę niemieckiej akcji „Reinhardt”, której celem była eksterminacja ludności żydowskiej na terenie Generalnego Gubernatorstwa i Okręgu Białostockiego.

 

Kadisz 1

 

Z drugiej zaś jak napisał sam twórca, był to hołd mieszkańcom Kresów. „W utworze moim chcę odtworzyć świat już nieistniejący: atmosferę i historię małego miasteczka wołyńskiego Kisielina. Żyli tam Rusini, Żydzi, Polacy, Tatarzy, Ormianie, Czesi i inni.(...) A potem przyszyło najgorsze: II wojna światowa!

 

Kadisz 2

 

Zniknęli w gettach Żydzi. a potem Polacy na Syberii i w Kazachstanie. Nacjonalizmy niemiecki, sowiecki i ukraiński dokonały całkowitego zniszczenia”. Oba te cele, co prawda nie były rozbieżne, ale sama nazwa Kadisz 1942 wskazywała jednozacznie, że utwór nawiązuje do żydowskiej modlitwy za zmarłych, zaś rok 1942 wyraźnie przypominał hitlerowską akcję eksterminacyjną skierowaną przeciwko tej ludności. Ci którzy spodziewali się zdecydowanie modlitewno-żałobnego charakteru kompozycji mogli być nieco zdezorientowani. 


Utwór był raczej rozbudowanym freskiem muzycznym składającym się z kilkunastu epizodów o różnym charakterze, także wesołym, tanecznym, ale również  dramatycznym, nostalgicznym, Poszczególne części utworu stanowiły bardzo urozmaiconą paletę technik i stylów kompozytorskich. Były więc epizody bardzo śpiewne, typowo musicalowe, przywodzące na myśl słynnego Skrzypka na dachu Jerry’ego Bocka, a następnie żywiołowe sekwencje West Side Story Leonarda Bernsteina.

 

Kadisz 3

 

Były modernistyczne i surowe, oparte w dużej mierze na grze instrumentów perkusyjnych. Były drapieżne, mechanistyczne, jakby imitujące pędzący pociąg, był też epizod śpiewany, powtarzający zagrany na wstępie 8-taktowy motyw, stanowiący jakby temat przewodni całego utworu i pojawiający się w rozmaitych wariacjach.

 

Kadisz 4

 

Sam początek Kadiszu stanowił klasyczną ekspozycję tego tematu imitującego popularne żydowskie pieśni i został zagrany przez solistkę orkiestry Primuz na skrzypcach. Jego rozwinięcia i taneczne przyśpieszenia nabierały niekiedy ognistego charakteru czardasza, który później przechodził w tempa wolniejsze, bardziej żałosne czy dramatyczne. W sumie trwające blisko godzinę nowe dzieło Krzesimira Dębskiego mogłoby być udaną ścieżką dźwiękową do jakiegoś dramatu filmowego, a poszczególne epizody uporządkowane w nieco inny spoób, układałyby się w ciekawą muzyczną opowieść nawiązującą do naszej wspólnej historii, jednak nie była to rozdzierająca modlitwa za zmarłych (zamordowanych).

                                                                   Joanna Tumiłowicz