Przegląd nowości

Luterskie requiem

Opublikowano: wtorek, 22, listopad 2022 06:59

Hamburczyk Johannes Brahms, jak przystało na północne Niemcy, z metryki był luteraninem, choć w dojrzałym wieku stał się raczej agnostykiem. A zatem w swoim Niemieckim requiem do słów Pisma Świętego op. 45 wykorzystał dobrane przez siebie samego wersety z biblijnych przekładów Martina Lutra. Jest to utwór wyrosły z ducha protestanckiego, surowego przeżywania wiary. Stąd uprzywilejowana rola chóru czyli zboru zjednoczonego w śpiewie na chwałę Pana.

 

Capella Cracoviensis 4

 

Dominuje postawa pietyzmu, a więc skupienia, oraz klimat modlitewnej medytacji, a nie spektakularnej dramaturgii czy retorycznych gestów muzycznych. Brahms nie posiadał doświadczeń na polu opery, choć przymierzał się do skomponowania Rinalda, czego ostatecznym efektem stała się tak zatytułowana kantata. Nie miał zatem pokusy odwoływania się do tego rodzaju praktyk czy przenoszenia rozwiązań z tamtego rodzaju artystycznego.

 

Capella Cracoviensis 5

 

Podczas krakowskiego wykonania Niemieckiego requiem 30 października z udziałem zespołów Capellæ Cracoviensis: orkiestry i chóru, prowadzący je Jan Tomasz Adamus przyjął raczej rolę celebransa niż kapelmistrza żądnego zewnętrznych efektów obliczonych na tani poklask. Czyli w polskich realiach owację na stojąco. Z tego powodu odłożył batutę i kształtował rozwój w długich przebiegach i majestatycznych tempach. O ile sprawdzało się to w dwóch pierwszych ogniwach: Selig sind, die da Leid tragen (Błogosławieni, którzy się smucą), oznaczonym jako Andante meno mosso con espressione, oraz z lekka marszowym Denn alles Fleisch, es ist wie Gras (Bo każde ciało jest jak trawa), to brak większego zróżnicowania w tym zakresie w dalszych skutkował, że od jakiegoś momentu zaczęło się wkradać odczucie pewnej monotonii.


Z dwóch obliczy niemieckiego symfonika: akademika i tragika, czego emblematycznym przejawem są dwie uwertury biorące od tego swe nazwy, Adamus zdecydowanie postawił na to pierwsze, a przecież kompozycja niewolna jest od pierwiastka natury wzruszeniowej. Więcej ożywienia wprowadzili dopiero wyborni soliści. Przede wszystkim Thomas Hampson, który ma więcej do zaśpiewania, choć kto wie, czy Brahms, gdyby zdawał sobie sprawę, że będzie miał takiego odtwórcę tej partii, to nie zakroiłby jej na większą skalę.

 

Capella Cracoviensis 6

 

Artysta dysponuje nośnym barytonem o znacznym wolumenie, który, mimo upływu lat, zachowuje blask, wypełniając sobą przestrzeń koncertowego audytorium, ledwie się w nim mieszcząc (poprzednim razem zetknąłem się z tym przed laty w przypadku występu Haliny Łukomskiej). Swoboda i pełne panowanie nad głosem pozwalają natychmiast powściągnąć nawet drobne zadrżenie emisji. Zwraca uwagę znakomita artykulacja, polegająca między innymi na intonacji w dynamice piano i stopniowym rozszerzaniu dźwięku. 

 

Capella Cracoviensis 7

 

Szczególnie walory te znalazły odpowiednie zastosowanie w ustępie o większym zacięciu dramatycznym jakim jest Denn wir haben hier keine bleibende Statt (Albowiem nie mamy tu miasta trwającego). Izraelski sopran Chen Reiss potrafi prowadzić kantylenową frazę na długim oddechu, a kompozytor stawia wymagania quasi-instrumentalne, stąd niewielki rozmiarami ustęp jest nie lada wyzwaniem dla śpiewaczki, której nie zawsze ułatwiali zadanie instrumentaliści z sekcji drzewa. Kameralny skład chóru pozwolił na większą elastyczność w zakresie podawania tekstu oraz kształtowania dynamiki, czego przejawem było eteryczne pianissimo na wstępie. Aliści, w potężnych fugach w częściach drugiej i szóstej zwielokrotniona obsada przydałaby im większego blasku. Orkiestra Capellæ Cracoviensis gra na instrumentach historycznych, a więc dopełnieniem stylowości było zastosowanie jej niemieckiego układu na estradzie, z symetrycznie rozmieszczonymi pierwszymi i drugimi skrzypcami po obydwu stronach dyrygenta.

                                                                         Lesław Czapliński

Fotografie: Filip Adamus