Przegląd nowości

„Sceny z Fausta” Schumanna w Opera Vlaanderen w Gandawie

Opublikowano: sobota, 19, listopad 2022 19:13

W 1988 roku Philippe Herreweghe nagrał pod szyldem Harmonia Mundi Sceny z Fausta Roberta Schumanna i to własnie belgijski dyrygent zasugerował Janowi Vandenhouwe’owi, dyrektorowi Opera Vlaanderen, nadanie temu oratorium formy scenicznej. Powstałe w ten sposób przedstawienie (przygotowane w koprodukcji z Operą w Montpellier) zostało już zaprezentowane w czerwcu w Antwerpii, zaś obecnie powróciło na scenę w Gandawie.

Sceny z Fausta 1

Warto w tym miejscu przypomnieć historię rzeczonego dzieła, uznawanego za szczytowe osiągnięcie Schumanna w dziedzinie muzyki dramatycznej, a może nawet za jego opus magnum. Sam Johann Wolfgang von Goethe twierdził podobno, że tylko Mozart mógłby sprostać zadaniu napisania muzyki do jego Fausta, ale przecież autor Czarodziejskiego fletu zmarł czterdzieści lat przed ukończeniem słynnego dramatu.

Sceny z Fausta 2

Trudnego zadania podjął się zatem właśnie Schumann, zdając sobie zresztą doskonale sprawę z ciążącej na nim odpowiedzialności. Ponieważ uznał pierwowzór za dzieło doskonałe, skrupulatnie zachował fragmenty pierwotnego tekstu nie zmieniając w nim ani jednego słowa. A zważywszy na to, że mamy tu do czynienia z mistrzem pieśni, trudno się dziwić, że jego muzyka tak doskonale harmonizuje z poetycką warstwą Goethego. Praca nad oratorium zajęła Schumannowi aż dziesięć lat, licząc od czasu jego podróży do Rosji w 1844 roku, kiedy towarzyszył żonie Klarze podczas jej tournée po tym kraju, aż do roku 1853, kiedy zakończenie dzieła przyjęło już symboliczny charakter ostatniego prezentu, jaki mógł jej ofiarować. Proces twórczy nie przebiegał zresztą płynnie, gdyż niekiedy przerywały go kolejne kryzysy nerwowe, w jakie popadał kompozytor.


To także one wpłynęły na to, iż Schumann zdecydował się na nadanie swemu dziełu formy oratorium, a nie jak pierwotnie zamierzał - opery. Początkowo pragnął rozpocząć swoją kompozycję od fugi, sądząc, że ścisłe wymagania tej struktury muzycznej staną się skutecznym lekarstwem na trawiący go niepokój i wyzwaniem rzuconym prześladującym go demonom. Wszakże w rzeczywistości to dopiero w roku 1850, czyli sześć lat po rozpoczęciu procesu twórczego, ośmielił się zmierzyć ze scenami o najbardziej tragicznej wymowie. 

Sceny z Fausta 3

Całą pracę ukończył zaś pod presją przeczucia zbliżającej się śmierci, pisząc - jakby od tyłu - uwerturę. Ogólnie rzecz ujmując rzeczone oratorium, - jak to określono - „głęboko wrażliwe na wszelkie znaczenia dramatu goethe’owskiego”, składa się z trzech podzielonych na siedem odsłon części i opisuje walkę dobra ze złem w sercu Fausta oraz jego poszukiwanie spokoju ducha. 

Sceny z Fausta 4

 Pierwsza część koncentruje się na relacji głównego bohatera z Małgorzatą i przybiera charakter utrzymany w stylu operowym, natomiast część trzecia zawiera najdoskonalsze w twórczości Schumanna fragmenty chóralne. Zdecydowanie więcej miejsca zajmuje tutaj ostateczne odkupienie Fausta niż historia diabelskiego paktu, jaki zawiera on z Mefistofelesem, co nadaje całości poruszająco uduchowioną i wręcz chrześcijańską wymowę. Philippe Herreweghe, stojący na czele Orkiestry Symfonicznej Antwerpii i swojego zespołu Collegium Vocale Gent, zapewnił całemu wykonaniu odpowiednią głębię i intensywność, ukazując zarazem złożoność i bogactwo tkanej z żarliwością i niezwykłą dbałością o wydobywanie frapujących kontrastów materii muzycznej.


Emanujący z jego interpretacji ładunek intensywnych emocji, wieloplanowa i jakby rozświetlona wizja oraz starannie wyważone proporcje brzmieniowe, wyrazistość i teatralne różnicowanie poszczególnych fragmentów nie mogły pozostawić słuchaczy obojętnymi. O atrakcyjności wykonania zadecydował również starannie dobrany, złożony z młodych, ale zdradzających ciekawy potencjał wokalistów zespół solistów. Należy tutaj zaznaczyć, że odkrywanie młodych talentów stało się już specjalnością belgijskiej placówki.

Sceny z Fausta 5

Tym razem od jak najlepszej strony zaprezentowali się tenor Rafael Fingerios (Faust), sopranistka Eleanor Lyons (Małgorzata), baryton Sam Carl (Mefisto) i tenor Liker Arcayürek (Ariel). Fantastycznie brzmiały też Chór Opery Vlaanderen i jej zespół dziecięcy, wzmocnione siłami wspomnianego już wyżej Collegium Vocale Gent. Ich zasługi były tym większe, że przez ponad dwie godziny ich członkowie brali czynny udział w „akcji” scenicznej.

Sceny z Fausta 6

A powiedzmy od razu, iż nadanie Scenom z Fausta formy teatralnej nie jest sprawą łatwą i zawiera w sobie spore ryzyko artystycznego niepowodzenia. Otóż tym razem owego karkołomnego zadania podjęła się belgijska choreografka Femke Gyselinck, która przez dziewięć lat była asystentką Anne Terese De Keersmaeker. Rezultat jej pracy nie jest do końca przekonujący, albowiem zaproponowana widzom dość zaskakująca wizja sprowadza się w gruncie rzeczy bardziej do tworzenia urzekających plastyczną urodą obrazów niż do reżyserii w pełnym znaczeniu tego słowa.


Na pewno nie można za takową uznać narzuconej solistom i chórzystom swoistej choreografii, sprowadzającej się do wykonywania w zwolnionym tempie niczego właściwie niewyrażających i wraz z upływem czasu coraz bardziej powtarzalnych i monotonnych ruchów i gestów. Są oni w dodatku odziani w joggingowe stroje i przemieszczają się lub usadawiają w pusto-szarej przestrzeni przypominającej boisko sportowe. W pewnym momencie grupują się nawet na jakoby stadionowych ławkach i przebierają w wiszące na wieszakach ubrania.

Sceny z Fausta 7

W sytuacji kompletnego braku scenicznego zamysłu uwaga widzów koncentruje się na projekcjach wideo, wyświetlanych na dominującym w głębi przestrzeni ekranie, przygotowanych przez Juliana Rosefelda, niemieckiego plastyka, reżysera filmowego i twórcę instalacji artystycznych. Ich niepodważalne piękno nie oznacza jednak, że udaje się w nich dostrzec jakiekolwiek wątki interpretacyjne pozostające w związku z dziełem Schumanna. Oto bowiem wstępnie na ekranie pojawiają się krążące w przestrzeni kosmicznej futurystyczne instalacje i satelity, które następnie ustępują miejsca widokowi opustoszałej i pozbawionej oznak życia planety.

Sceny z Fausta 8

Podczas większej części przedstawienia Rosefeld pokazuje jednak w spowolnieniu zbliżenia twarzy i ciał młodych dziewcząt i chłopców (czyżby chodziło o bliżej niezidentyfikowną wspólnotę?), uczestniczących na skraju gęstego lasu w jakiejś imprezie muzycznej o nieokreślonym charakterze. Niektóre ujęcia przyciągają wzrok powabną estetyką, ale doprawdy mają się nijak do fascynująco realizowanej warstwy muzycznej. Tym samym wydaje się, że aby w pełni delektować się omawianym projektem artystycznym należy chyba po prostu przymknąć oczy... 

                                                                              Leszek Bernat