Przegląd nowości

W szponach pożądliwości

Opublikowano: wtorek, 25, październik 2022 19:53

Natychmiast pojawia się chęć porównania baletu Casanova Graya Veredona ze spektaklem tanecznym Casanova w Warszawie Krzysztofa Pastora według pomysłu Pawła Chynowskiego. I tu i tam ciężar odpowiedzialności spoczywał na tytułowym bohaterze, który tańcem i swą artystyczną osobowością musi pokazać hipnotyczną siłę przyciągania kochanek. I tu i tam wykorzystano możliwie obficie teatralne możliwości wystawy scenicznej – zwłaszcza kostiumów z epoki. W przedstawieniu łódzkim ta sprawa znalazła się w rękach Zuzanny Markiewicz.

 

 Casanova 6

 

Ważnym zadaniem choreograficznym, wymagającym wyobraźni i umiaru w obu przedstawieniach było przetworzenie ars amandi w pewien skodyfikowany ciąg ruchów taneczno-pantomimicznych. Wreszcie do obydwu przedstawień trzeba było zaangażować co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście atrakcyjnych i świetnie przygotowanych tancerek, które przyjęłyby role ofiar najsłynniejszego uwodziciela w historii. Obydwa balety – łódzki i warszawski – oparły swoją treść na tym samym materiale źródłowym, pamiętnikach (Historia mojego życia) spisanych ręką samego Giacomo Casanovy. 


Gray Veredon starał się ogarnąć całe życie tego awanturnika, podróżnika i króla kochanków, Paweł Chynowski skupił się tylko na polskim epizodzie jego peregrynacji. Na szczęście w budowaniu historii bohatera autorzy librett nie wchodzili sobie w drogę, bo Veredon ukazał wydarzenia toczące się w Wenecji, a także zasugerował pobyty Casanovy w Paryżu i Londynie, pominął natomiast Warszawę.

 

Casanova 7

 

Co do samej sztuki choreograficznej to balet wystawiony w Teatrze Wielkim w Łodzi był atrakcyjnym przedstawieniem współczesnym wykorzystującym elementy tańca klasycznego i w sporej części zawierał też wątki charakterystyczne. Taką postacią był tutaj największy antagonista Casanovy, człowiek związany ze Świętą Inkwizycją, niejaki Cospetto. Rolę tę z dużym poświęceniem kreował Nazar Botsiy. Charakterystyczne były też epizody wykonywane przez grupę Commedii dell'arte – Kolombina, Arlekin, Pantalon, Punch i Skaramusz.

 

Casanova 8

 

W plejadzie ośmiu postaci kobiecych najwięcej oczu potrafiły skupić na sobie niejaka C.C. – Alicja Bajorek, przebrana w strój męski Teresa – Maria Góralczyk, oraz kusząca swoją taneczną orientalnością Leah – Karolina Urbaniak. Zwracał uwagę obfitą peruką podstarzały i łakomy wdzięków kobiecych Voltaire – Krzysztof Pabiańczyk. Wreszcie trzeba napisać o tytułowym Casanovie – Dominiku Senatorze, pierwszym soliście baletu Teatru Wielkiego, który swą forsowną rolę poprowadził z ogromnym przejęciem i niemałym wdziękiem. Gray Veredon dawał swoim wykonawcom zadania dosyć trudne pod względem technicznym i ... estetycznym. Udało się uniknąć dosłowności w scenach związanych z grą miłosną, nieco gorzej było z symulowaną brutalnością, do której jednak telewizja bez żadnych ceregieli przygotowuje przyszłe pokolenia odbiorców kultury.


Sławomir Pietras, były dyrektor tej sceny, który przed laty jako pierwszy nawiązał współpracę z angielskim choreografem, na pytanie o ocenę przedstawienia zadane przez jednego z widzów, odpowiedział dyplomatycznie: – „Można to poznać po scenach ansamblowych”. I rzeczywiście, tam gdzie w akcji biorą udział większe grupy tancerzy widać rękę mistrza.

 

Casanova 9

 

Wszystko jest wizualnie przejrzyste, spójne i wyraziste. Ansamble wyrażające np. gniew zbiorowości, zaciekawienie, zgorszenie, poparcie czy po prostu radość, są przykładem umiejętnego posługiwania się corps de ballet w celu stworzenia nastroju, zwrócenia uwagi na działania sceniczne, a także zaaranżowania odpowiedniego tła dla popisu solistów.

 

Casanova 10

 

Od siebie dodam, że choreograf doskonale dostosował układy taneczne do wybranych fragmentów muzyki Antonia Vivaldiego, który też, jak Casanova pochodził z Wenecji, choć był o pół wieku starszy. Tych muzycznych obrazków było aż 31 i wszystkie spełniały swą rytmiczno-wyrazową rolę.  Balet Casanova kończy się śmiercią bohatera w samotności. Symbolizują to dwa silne snopy światła padające z góry sceny (reżyserem świateł był Adam Trautz) a słyszymy Largo z koncertu fagotowego (muzyka odtwarzana jest z nagrania). Nie ma tu jakiegoś akcentu moralnego, tylko wyciszenie. Warto może przytoczyć ostatnie słowa, jakie podobno wypowiedział sam Casanova: „Żyłem jako filozof, a umieram jako chrześcijanin”. Do legendy wielkiego uwodziciela niespecjalnie to pasuje, zwłaszcza, że w spektaklu widzimy, iż jego urok działał nawet na siostry zakonne.

                                                                       Joanna Tumiłowicz