Przegląd nowości

Wojtku, graj aż wygrasz!

Opublikowano: poniedziałek, 31, październik 2022 06:57

Ponieważ nasi rodacy szczególnie gustują w postaciach przegranych, Wojciech Niedziółka stanie się wkrótce bohaterem narodowym. Nie chodzi wprawdzie o klęskę w nieudanym powstaniu, czy bankructwo polityczne, a tylko o grę na skrzypcach. A jednak… 

 

Sfrustrowany niezaproszeniem mnie na przesłuchania Konkursu Wieniawskiego otworzyłem telewizor, aby chociaż w ten sposób mieć do czynienia z wydarzeniami festiwalowymi, towarzyszącymi mi w Poznaniu od przeszło pół wieku. Na ekranie ujrzałem bardzo chłopięco wyglądającego skrzypka, pokonującego pierwszą część Sonaty G-dur Brahmsa, grającego dojrzale, z wyczuciem romantyzmu tego utworu, prezentującego muzykalność i opanowanie formy. Ponieważ było już po speakerskiej zapowiedzi sądziłem, że to któryś z cudzoziemskich uczestników z Europy lub Stanów. Nareszcie ci liczni i dobrze wyszkoleni Azjaci będą mieli – pomyślałem – nie lada konkurenta. Kiedy rozpoczął Źródło Aretuzy spostrzegłem, że młodzian doskonale rozumie muzykę Szymanowskiego, a słuchając następnie Poematu Chaussona, byłem wręcz pod wrażeniem.

 

Natychmiast rozdzwoniłem się po szczęśliwcach dopuszczonych do siedzenia w Auli, aby dowiedzieć się, kto to taki. Okazało się, że jest Polakiem, jedynym z naszej siedmioosobowej ekipy grającej w drugim etapie, nazywa się Wojciech Niedziółka, ma 19 lat, za kilka dni rozpocznie studia w łódzkiej Akademii Muzycznej w klasie prof. Łukasza Błaszczyka, niegdyś również najlepszego polskiego uczestnika, ale XI Konkursu Wieniawskiego w roku 1996.

 

Zachwycony tym zjawiskiem niecierpliwie czekałem na drugą część drugiego etapu, aby móc go posłuchać w Symfonii koncertującej S-dur, mojego uwielbianego Mozarta. To zaiste celne utrudnienie w konkursowej rywalizacji. Niedziółka również tym razem nie zawiódł. Jego współdziałanie z partnerującym mu wybitnym altowiolistą Michałem Bryłą, wrażliwe reakcje na trafne ruchowe sugestie utalentowanej dyrygentki Anny Duczmal-Mróz, a przede wszystkim radość muzykowania w oparach mozartowskiego geniuszu, oto składniki pełnego sukcesu tego młodzieńca. 

 

Niestety jego nazwiska zabrakło w finale Konkursu. Powiem wprost, że to niesprawiedliwe, niemądre i niezrozumiałe. Oczywiście trudno wnikać w kryteria ocen jurorów, ich punktacji, metod liczenia, subiektywnych ocen i – co niestety też się zdarza – układów personalnych.


W obecnej edycji Konkursu rzuca się w oczy brak równowagi w składzie jury. Mimo szeregu najwyższej klasy polskich autorytetów gry skrzypcowej (jakże kompetentne i jasno wyrażane poglądy i oceny Agaty Szymczewskiej, Michała Bryły i Anny Duczmal-Mróz w wieczornym Studio Telewizyjnym), Polacy w gronie jurorów pozostali w niczym nie tłumaczącej się mniejszości (Agnieszka Duczmal, Bartłomiej Nizioł i Mariusz Patyra). A pozostałych ośmiu to cudzoziemcy (Stabrawa i Kotow nie działają przecież w Polsce). A przy tym nasi zagraniczni jurorzy – na czele z przewodniczącym – niczym nie przypominają światowej klasy autorytetów wiolinistyki, zasiadających tutaj podczas poprzednich edycji.

 

Nie wiem i nie chce wiedzieć co sprawiło, że Wojciech Niedziółka nie dostał się do finału. Komu zależało, aby tegoroczni laureaci składali się wyłącznie z artystów przybyłych z Chin, Japonii, Korei i Kazachstanu. Poziom gry stał na zadziwiająco wysokim poziomie, a trzydziestu kilku uczestników wyłoniono z grona blisko trzystu kandydatów. Ekipa Polska złożona z 6 skrzypków już w drugim etapie stopniała do jednego Niedziółki, którego zresztą wkrótce też potraktowano… jak widać!

 

Ponieważ postanowiłem nie spuszczać z oka tego fenomenalnie utalentowanego artysty, próbowałem dociec skąd pochodzi, co dotychczas porabiał i jaka jest geneza jego wrażliwości artystycznej, przejawiającej się między innymi w bogatej mimice oraz postawie podczas gry na skrzypcach. W Internecie o tym nazwisku znalazłem piłkarza, mechanika samochodowego, doradcę finansowego, urologa, psychologa kliniczno-dziecięcego, perkusistę, rugbystę i realizatora projektów Unii Europejskiej. Od teraz do tego grona należeć będzie wybitnie utalentowany skrzypek, dysponujący fantazją, świetną aparycją, odpornością na przeciwności (mam nadzieję!) i otoczony gronem głęboko wierzących w jego przeznaczenie. Postanawiając się do nich przyłączyć zwracam się do niego w te słowa: 

 

Wojtku! masz dopiero 19 lat, a już jesteś u progu wielkiej kariery. Aby ją osiągnąć czyń to, co dotychczas. Nie miej za złe decyzji jurorów zajętych promowaniem azjatyckiej ekipy skrzypcowej (zresztą znakomitej), bo za 5 lat możesz znów startować w tym Konkursie, za 10 również, ale – moim zdaniem – w międzyczasie zrobisz taką karierę, że laury Wieniawskiego nie będą ci już potrzebne. Tymczasem w cieple naszych spojrzeń i oczekiwań trzymaj się… jak w tytule!

                                                                Sławomir Pietras