Przegląd nowości

Hymn do mamy

Opublikowano: poniedziałek, 17, październik 2022 19:30

Czy autopsychoanaliza może stać się zadaniem choreograficznym? Dominik Więcek, autor spektaklu tanecznego Café Müller mającego warszawską premierę na 21. Festiwalu Ciało i Umysł, zasłania się inspiracją znanym przedstawieniem Piny Bausch o tym samym tytule. Powstało ono jednak w 1978 roku, na 14 lat przed jego urodzeniem i związek z obecnym utworem ma dosyć luźny.

Hymn 1

Jednak należy zwrócić uwagę na sam akt narodzin artysty, bo to wydaje się być kluczem do zrozumienia obecnej wersji Café Müller. Nie ma tu w istocie żadnej kawiarni, jest za to życie młodego tancerza, choreografa, performera, fotografa mody i stylisty. Wszystko, co składa się na jego osobowość artystyczną, jego zawodową i prywatną aktywność, ma rzecz jasna swój początek w dniu urodzin i wczesnych latach dzieciństwa. Dominik jako dziecko polskich emigrantów w Niemczech przyszedł na świat w niewielkim  Iserlohn w Nadrenii, ale gdy miał zaledwie trzy lata przyjechał z mamą do Polski.


Z tych niemowlęcych i żłobkowych niemieckich początków nie pamięta niczego, ale jako człowiek dorosły postanowił ten czas jakoś zrekonstruować. Co więcej, nadal próbuje wytłumaczyć sobie, że decyzja rodziców była słuszna. Mówi TAK, ale mimo to stale wraca do sprawy, bo uważa, że to formalne „niemieckie" pochodzenie stanowi część jego tożsamości. Jako absolwent bytomskiego Wydziału Teatru Tańca krakowskiej PWST, a później 2019 tancerz-artysta Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu, zaczął korzystać z niemieckich i polskich ministerialnych stypendiów i podjął rozmaite projekty badawcze – wśród nich analizę sytuacji licznych polskich artystów działających w RFN. Zainteresowanie Niemcami i „niemieckością" wyzwoliło u niego dodatkowo silną potrzebę perfekcyjnego opanowania języka niemieckiego, w czym pomagali mu nawet utytułowani uniwersyteccy germaniści.

Hymn 2

To wszystko zostało niejako wtłoczone w niespełna godzinny spektakl Café Müller, którego narrację wspomagał nawet odręczny list do widzów dostarczony każdemu przed spektaklem. Jest tu np. takie zdanie: Moja mama jednak, mimo wielu starań, nie potrafiła zadomowić się w Niemczech. I właśnie trzymetrową planszę z powiększonym zdjęciem swej matki artysta ustawia w głębi sceny. W jednym z licznych komentarzy internetowych dodaje: Będąc (ponownie) w Iserlohn czułem ogromny niepokój robienia czemuś wbrew. Czułem, jakbym mówił moim rodzicom „sprawdzam”, podważał to co mi o mnie powiedzieli, nie ufał im. Początkowo realizując stypendium i badając hipotetyczne scenariusze mojego życia czułem ekscytacje i dziecięcą ciekawość. W Iserlohn czułem głównie niepokój, jakbym miał coś ukraść. Zobaczyłem dom w którym mieszkaliśmy, który mieścił się na pięknym szczycie góry, a w pobliżu była piękna stadnina. Był to piękny budynek ze sporym tarasem, znacznie ładniejszy niż mieszkanie na czwartym piętrze w Chorzowie. Przeraziło mnie to, że mógłbym w końcu dojść do wniosku, że moi rodzice popełnili błąd, że byłoby nam lepiej i łatwiej w Niemczech niż w Polsce. Czułem że podważyłem ich autorytet. Jak „zatańczyć" taki przekaz? Dominik Więcek próbuje sięgnąć do argumentów językowych. Podchodzi do widzów spektaklu z mikrofonem i zadaje każdemu po niemiecku to samo pytanie-polecenie: Kannst du bitte wiederholen? ale nie tłumaczy, że to oznacza: Czy możesz to powtórzyć? A jest to przecież rutynowe polecenia nauczycieli języka niemieckiego, bo powtarzając uczymy się prawidłowej wymowy. Większość zapytanych jednak milczy, bo nie wie co odpowiedzieć.


Nieliczni powtarzają zdanie i wtedy Dominik, jak każdy nauczyciel mówi: Sehr schön (bardzo dobrze). Gdyby ta część zajęć trwała dłużej, to być może wszyscy zrozumieliby, o co tu chodzi i opanowali to jedno zdanie. Z listu do publiczności wiemy, że mama Dominika nie nauczyła się mówić po niemiecku, tak jak zresztą wielu polskich artystów pracujących u naszego zachodniego sąsiada – porozumiewają się głównie po angielsku. Wszystkie wywiady z naszymi artystami Dominik publikował w polskiej prasie, bo to była także część programu stypendialnego, w którym uczestniczył. Innym programem badawczym, któremu się poświęcił był temat relacji pomiędzy sportem, a sztuką/tańcem.

 

Hymn 3

 

Interesowała go psychologia sportu, ciała sportowców i ich trening, to jak wykonywanie jednej dyscypliny, często opierającej się na wielokrotnym odtwarzaniu jednego mechanizmu ruchowego, wpływa na ich motorykę ciała. Wobec tego w spektaklu Café Müller jest sekwencja, w której tancerz wykonuje bardzo wiernie ruchy/ciosy sztuki walki karate. To także część biografii artystycznej Dominika. Prócz tego wykonuje jeszcze wiele innych ewolucji właściwych dla tańca nowoczesnego i rewiowego. Cały występ jest precyzyjnie dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Dominik jest np. ubrany w specjalnie zaprojektowany kobieco-męski strój – dzieło Nikoli Fedak. Na ten seledynowy kostium tancerz ma jeszcze przez jakiś czas narzucony czarny, męski płaszcz, który w końcówce spektaklu zostaje przeniesiony na monumentalne zdjęcie matki Dominika. – Nikola stworzyła kolekcję, która zaciera granice między modą damską i męską, jednocześnie opowiadając o nowoczesnych mężczyznach – pisze tancerz w komentarzu. – Projekty Nikoli Fedak przywodzą na myśl literaturę Virginii Woolf, a szczególnie powieść „Orlando”, której tytułowy/a bohater/ka przemierza stulecia zarówno w męskim, jak i damskim ciele, w kobiecych i męskich ubraniach. Tym stwierdzeniem artysta delikatnie zwraca uwagę na swoją nieheteronormatywność, ale nie tylko to stanowi o charakterze spektaklu. Jest nim również starannie dobrana muzyka autorstwa Przemka Degórskiego. Najpierw jest zapętlony fragment tańca rewiowego, później awangardowy sampl muzyczny grany przez smyczki, wreszcie blisko finału pojawiają się organy  (bliskie Olivierowi Messiaenowi) i elektronika. Nie da się w takim krótkim tekście opowiedzieć jakie jeszcze walory przynosi Café Müller, ponieważ każdy fragment jego akcji dostarcza piętrowych znaczeń i idei. Nerwowość i zagubienie oddają mój stan, który chciałbym by towarzyszył mojemu spektaklowi. Ciekawe, w jakim kierunku będzie się rozwijać talent Dominika Więcka.

                                                                                     Joanna Tumiłowicz