Przegląd nowości

Zawodowi miłośnicy muzyki

Opublikowano: środa, 05, październik 2022 22:53

Profesjonalnym muzykom, ale działającym poza strukturami oficjalnych instytucji, zawdzięczamy możliwość poznania Stabat Mater Karla Jenkinsa, współczesnego kompozytora brytyjskiego.

 

Karl Jenkins 1

 

Ledwo wybrzmiały orientalne motywy Szymanowskiego z jego sufickiej Trzeciej, a znów pochodzący z kręgu tamtej tradycji ney (flet towarzyszący ceremoniom mistycznym bractwa Mevlevîye, założonego przez Dżelaleddina Rumiego i lepiej znanego na Zachodzie pod mianem tańczących derwiszy) wzbogacił swym dźwiękiem instrumentarium w utworze Jenkinsa, który przewidział jego użycie zamiennie z ormiańskim dudukiem. Co prawda nie do końca, bo zastąpiony został przez flet witowski, od nazwiska producenta, na którym zagrała Katarzyna Gacek-Duda. Pojawia się on w drugiej części, oznaczonej mianem Inkantacji, obok melizmatycznego śpiewu białym głosem przez Aleksandrę Szerecką-Bokwę.


Z kolei wiersz Rumiego, którego poezje wykorzystał Szymanowski w przywołanej symfonii, pojawia się u Jenkinsa w szóstym ogniwie Now my life is only weeping, a fragment z sumeryjskiego Gilgamesza w dziewiątym Are you list out in darkness. W jedenastym Fac, ut portem Christi mortem śpiewowi chóru a cappella towarzyszy jedynie dźwięk riqu, bliskowschodniego tamburynu. Wszystko to dostarcza kolorytu lokalnego dla wydarzeń przywołanych przez Biblię oraz hymn przypisywany Jacopone da Todi. A zatem Stabat Mater jest ponowoczesnym utworem ekumenicznym, odwołującym się do różnych wyznań (Miriam czczona jest w islamie jako matka proroka Isy i Koran poświęca jej więcej miejsca niż Ewangelie), języków (obok łaciny, w której napisany został wspomniany hymn, także angielskiego oraz greki, hebrajskiego, aramejskiego arabskiego i perskiego) oraz kultur muzycznych.

 

Karl Jenkins 2 

  

Odznacza się przystępnym językiem muzycznym, w znacznej mierze wywodzącym się z późnego romantyzmu, jakby przed datą jego powstania, a więc rokiem 2008, nie zdarzyły się serializm i postserializm, sonoryzm czy spektralizm. Z bliższych nowoczesności w skrajnych częściach: Cantus lacrimosus oraz Paradisi Gloria dają znać o sobie pewne reminiscencje technik repetytywnych oraz prymatu czynnika rytmicznego właściwego dla stylu kompozytorskiego Orffa (też Carla). W finale powraca też złowieszczy motyw fanfarowy z Sancta Mater, kojarzący się raczej z wizjami Sądu Ostatecznego z mszy żałobnych. Głos Anny Kowalskiej-Pawlikowskiej najpełniej ujawnił swoje walory brzmieniowe w Ave verum. Wystąpiły połączone chóry: z kościoła św. Bartłomieja z Meggen w Nadrenii Północnej-Westfalii (jego chórmistrz Harald Jüngst wykonywał jednocześnie partię organów) i Kantorei Sankt Barbara (krakowskiego kościoła obok mariackiego, tradycyjnie stanowiącego niemieckie duszpasterstwo), obchodzącego dwudziestodwulecie działalności, oraz orkiestra l'Estate Armonico, zasilona przez innych muzyków z podwawelskiego grodu. Całość z dużą kompetencją poprowadził Wiesław Delimat. Do wykonawców omawianego koncertu w pełni znajduje zastosowane motto, umieszczone przez Beethovena na rękopisie jego Missy solemnis: Niech myśl z serca płynąca znów do serc powraca, albowiem grają i śpiewają ku radości ludzi i chwale muzyki, tym razem nazajutrz po jej dniu, 2 października w krakowskim kościele jezuitów.

                                                                    Lesław Czapliński