Przegląd nowości

Szopka polityczna rodem z Pipidówki albo innych Mościsk

Opublikowano: sobota, 01, październik 2022 10:53

Michał Bałucki był autorem powieści Pan burmistrz z Pipidówki. A w Domu otwartym jeden z niefortunnych gości wieczorku tańcującego przedstawia się jako Fujarkiewicz z Mościsk. O ile Pipidówka jest bytem fikcyjnym, synonimem zapadłej mieściny, o tyle Mościska istnieją naprawdę, o czym przekonać się może każdy po przekroczeniu granicy z Ukrainą. W swoim czasie cieszący się popularnością komediopisarz, mieszczański Fredro, nie potrafił stawić czoła nowym prądom w literaturze scenicznej i popełnił samobójstwo.

 

Marzenia polskie 2

 

Kardynał Jan Puzyna odmówił mu zatem katolickiego pochówku, co nie przeszkodziło jemu samemu dwa lata później na konklawe zgłosić w imieniu cesarza ekskluzywy i unieważnić wybór Mariana Rampolli del Tindaro na papieża, albowiem Franciszek Józef zapamiętał tamtemu protest wobec religijnego pogrzebu jego syna arcyksięcia Rudolfa, który także zginął z własnej ręki.

 

Marzenia polskie 3

 

Spektakl Jędrzeja Piaskowskiego Marzenia polskie w Narodowym Teatrze Starym im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie w znacznej mierze opiera się na komedii Bałuckiego Sąsiedzi, zaadaptowanej przez Huberta Sulimę w celu wydobycia zbieżności z naszymi czasami, również pod względem językowym. Przy czym aktualizacji dokonuje się na bieżąco, skoro pojawiły się „grepsy“ odnośnie kłopotów z opałem. Za sprawą ram jawi się on trochę strasznym, trochę śmiesznym snem opatrznościowego męża narodu, którego matce chyba dzieła wszystkie Bałuckiego pomieszały się ze zbiorem baśni braci Grimm. Stąd szlachecka sadyba przybrała postać strasznego lasu z tychże, przy czym chatkę Baby Jagi zastąpiła ta muchomorowa. W tej scenerii (dek. Anna Maria Karczmarska i Mikołaj Malek) rozpoczyna się kampania wyborcza, rozpalająca w głównym bohaterze Radoszewskim złudne nadzieje politycznej kariery.


Inscenizacja odwołuje się do ponowoczesnej polistylistyczności, którą kiedyś nazwanoby eklektyzmem tout courtRozpięta jest pomiędzy różnymi rejestrami stylistycznymi: dominującym farsowym, ale można też odszukać się odniesień do politycznej szopki, a nawet telenowel.

 

Marzenia polskie 1

 

A wszystkim tym zdaje się rządzić nadrzędna zasada montażu, między innymi za sprawą zmian oświetlenia (Monika Stolarska). Ekspresyjne operowanie nim oraz efektami akustycznymi (Jacek Sotomski) wprowadza momentami pierwiastek lirycznego oniryzmu, a więc też baśniowej proweniencji. Zarazem podkreślony zostaje umowny charakter gry, skoro Petronela, siostra głównego bohatera, zwraca się do maszynistów sceny, przestawiających dekoracje: „Panowie, nie możecie się pośpieszyć?“. Skoro wielu bohaterów aspiruje do już wtedy przebrzmiałego szlacheckiego sarmatyzmu, to nie mogło zabraknąć rytmów polonezowych, rozbrzmiewających w dwóch kulminacjach. Pierwszej do parafrazy tego Szopenowskiego As-dur, drugiej, finałowej do oryginalnego nagrania Moniuszkowskiego z Halki.


A skoro jesteśmy przy operze, to ustawienie najbardziej brawurowej roli Magdy Szołdraczyńskiej pochodzi z jej świata, gdzie określana jest jako en travesti, dziś natomiast bardziej kojarzy się z gender i płynną tożsamością płciową. A to za sprawą powierzenia jej Krzysztofowi Stawowemu, który popisowo wywiązał się z tego przewrotnego zadania, na wejście imitując hejnał z wieży mariackiej.

 

Marzenia polskie 4

 

Niektóre jego działania stanowią wszakże zamkniętą formę, do pewnego stopnia rozsadzając przebieg przedstawienia i wykraczając poza nie jak taniec narodowej cheerleaderki z białym i czerwonym pomponami. Z kolei Rafał Jędrzejczyk zabłysnął w charakterystycznej roli Gębalińskiego, człowieka tyleż pysznego, ileż drażliwego, budując ją przede wszystkim za pośrednictwem środków związanych z operowaniem głosem, oddającym zmienne stany tej tromtadrackiej figury.

 

Marzenia polskie 5

 

Towarzyszy jej niemniej groteskowa para córek, panien w pretensjach (Beata Paluch i Aldona Grochal). W ogóle można mówić o karykaturalnym wyostrzeniu niektórych postaci i sytuacji. Określa je niekiedy monstrualność pewnych detali kostiumów (Rafał Domagała): wielka kokarda przywołująca  dziewczęcość amantki Stasi, wielkie i sztywne rokokowe peruki małżonków Tęgalskich, demoniczność hrabiego Maurycego przeobrażającego się za sprawą kolejnej peruki z kosmopolitycznego libertyna w sarmatę, również aspirującego do poselskiego mandatu myśliwy Protasiewicz, którego atrybutami są zrośnięte ze strojem broń i upolowane zwierzę. Dotyczy to także rekwizytów – ogromny pantofel określający istotę relacji pomiędzy rodzeństwem Radoszewskimi. Mimo że przez trzy godziny przebywamy w świecie bajkowym, to jest to raczej polityczna szopka, bo na koniec zabrakło morału, chyba że twórcy czekają z nim do końca kampanii wyborczej, ale już tej w realu?

                                                                                    Lesław Czapliński