Przegląd nowości

Krótki kurs poezji Warszawsko-Jesiennej

Opublikowano: sobota, 10, wrzesień 2022 22:39

Nic tak dobrze nie robi muzyce, jak trafnie użyte słowo. Wiedzą o tym wszyscy prezenterzy występujący na koncertach muzyki poważnej. Festiwale Warszawska Jesień zwykle były poletkiem doświadczalnym dla kompozytorów pragnących jakoś wytłumaczyć swoje awangardowe dzieła. Kto miał talent poetycki ten wygrywał – choć tylko na krótką metę, podczas czytania programu.

 

Warszawska Jesien 2

 

Potem, w akcie słuchania najczęściej bywało już tylko gorzej. Oczywiście najnowsza 65 Warszawska Jesień też ma swoich złotoustych. Prześledzimy ich wybrane strofy. Hasło przewodnie festiwalu „Połączenia” jest bardzo pojemne i już może działać inspirująco. A Festiwal ma niesamowicie bogaty program i jednej osobie byłoby trudno wszystko prześledzić, jeśli są takie dni, gdy oferowanych jest aż dziewięć różnych imprez. Pozostaje więc jak zwykle kompetentna i szczegółowa książka programowa. Co my tu mamy? Ot, choćby w opisie instalacji Michała Silskiego i Pawła Hendricha dla dzieci w wieku 0-12 lat (a co mają zrobić 13-latkowie?) czytamy: – „Zjawisko synestezji ma w sobie coś z magii. Ale z takiej magii, która jest rzeczywistością”. Ciekawe prawda? 


„Słuchajcie dzieci na czym polega ta magia – postrzeganie cyfr jako kolorów albo odczuwanie nazw miejsc jako konkretnych smaków”. Rzeczywiście położenie noworodka koło matki pobudza w nim najczęściej odruch ssania, więc pewnie jest tu też ten oczekiwany smak. Jest też więcej o odczuciach noworodka i niemowlęcia. – „Zaraz po narodzinach dziecko widzi jedynie rozmyte kontury ludzi i przedmiotów utrzymane w czarno-białej kolorystyce. Dopiero pod koniec pierwszego miesiąca życia noworodek zaczyna poznawać czerwień, a w kolejnych miesiącach kolor zielony i żółty”. Podziwiamy doskonałą pamięć Pawła Hendricha lub umiejętność korzystania z literatury naukowej. Idźmy dalej. Mamy tutaj wyznanie zmarłego w 1998 roku Gerarda Griseya – „Co jest dla mnie esencją muzyki – dialektyka między szaleństwem a formą”. Z kolei Amerykanin George E. Lewis trochę nas straszy: – „Przykładem odwiedzin demona jest jeden z najbardziej przerażających mitów w historii kultury europejskiej – mit Syzyfa, którego bogowie ukarali nakazem wtaczania na górę ogromnego kamienia...”. A na końcu tego wyjaśnienia kompozytor tłumaczy sens swego utworu, który „grozi wiecznym powrotem w mojej pracy twórczej. I to jest właśnie sens, jaki słuchacze – mam nadzieję – będą widzieć w moim utworze”. Filuternie traktuje czytelnika kompozytorka Agata Zubel: – „Nie widzę celowości opisywania tego utworu słowami. Ten utwór opisany jest obrazami”. I znów coś dla dzieci – wprowadzenie do utworu o szalenie długiej nazwie – Meloharmoidiochordofon, będącego formą improwizowaną na fortepian totalny. Anna Kierkosz pisze: – „Każde dziecko to mały artysta.(...) Przypomnijcie sobie siebie jako dziecko. (...) Rodzimy się wyposażeni w naturalną, intuicyjną kreatywność.(...) Dlaczego w naszych szkołach tak jej mało?”. A zatem jest i krytyka szkoły. Dalej, podczas Maratonu Kameralistów Monika Szpyrka chce stworzyć swoim utworem wrażenie, że prawdą jest coś, co w rzeczywistości nią nie jest. Po co tyle wysiłku, wystarczy posłuchać naszych polityków. Ma z nimi trochę na pieńku Paweł Szymański, którego utwór został w ostatniej chwili zdjęty z programu jednego z wcześniejszych festiwali (nie była to Warszawska Jesień), więc tym razem niczego nie wyjaśnia. Natomiast bardzo ciekawą historię opisuje inna autorka wspomnianego maratonu Anna Sowa, która przygotowała utwór Polskie krzesło – po irańsku sandali-je lahestani. Chodzi w istocie o krzesło produkowane w Iranie, ale według polskiego wzoru – siedzisko z drewna giętego. Choć technologię produkcji mebli z giętego drewna opracowali Niemcy, ale w Iranie ukuł się perski termin „krzesło polskie". Autorka utworu, wraz z autorką warstwy wideo Aleksandrą Chciuk szukały tutaj pomostu pomiędzy Polską a Iranem. I znalazły. Anna Sowa cytuje też słowa Tadeusza Kantora o krześle: – „w hierarchii przedmiotów leży gdzieś bardzo nisko. Jest pomiatane”. Mamy więc tutaj pełną rehabilitację krzeseł w muzyce. Jesteśmy dalej w poetyce całonocnego Maratonu Kameralistów i czytamy o kompozycji Michaela Beila – na pianistkę ale bez fortepianu. Autor w długim tekście przyznaje, że jego kompozycje stają się coraz bardziej radykalne. Zapewne kolejnym etapem będzie utwór na pianistkę bez pianistki i fortepianu. Tekst kończy się zawołaniem: „Niech żyje Awatar, który nas chroni i pomaga nam, choć także dezorientuje i inspiruje”. Utwór niemieckiej artystki Sarah Nemtsov pt. Moos wymaga udziału perkusisty, który na nadgarstkach będzie miał zamontowane mikrofony. Będzie swymi nadgarstkami uderzał w talerze, a nie tradycyjnie używał pałeczek. Autorka jest dumna ze swojej nowej techniki grania na perkusji i pisze: – „materiał muzyczny rozwijany jest zatem poziomo – wszerz – chwilami zaś pionowo deptany, rozwijany i znów zapominany”. To kojarzy się trochę z tradycyjnym zwyczajem muzyków, że kartkę z nutami, która spadnie na ziemię należy obowiązkowo przydepnąć. Dominik Karski jest kompozytorem polsko-australijskim. 


W swoim utworze pt. Niepoznawalny daje następującą próbkę poezji: – „Wielowarstwowa faktura jest kluczem pozwalającym odblikować przestrzeń zamierzoną równocześnie jako najciemniejsza i najjaśniejsza, przerażająca i zarazem najpiękniejsza”. A na koniec kilka zdań na poważnie. Austriacka kompozytorka Olga Neuwirth napisała muzykę do niemego filmu, który niedawno został odnaleziony.

 

Warszawska Jesien 1

 

Jego tytuł: Miasto bez Żydów, choć powstał w 1924 roku, ale proroczo zapowiada wydarzenia późniejsze. „Po co pisać muzykę do tego filmu? i dlaczego teraz?” – pyta autorka. I na koniec odpowiada takim zdaniem: – „Bójmy się ludzi, bo wiele w nas powinno nas przerażać”. Jako dodatek cytuję komentarz do słuchowiska zrealizowanego w Studiu Eksperymentalnym Radia Kapitał pod angielskim tytułem Hatefulness (czyli nienawiść). „Poprzez ćwiczenie nienawiści i praktykowanie gniewu można osiągnąć harmonię z rzeczywistością, w której przyszło nam funkcjonować. Nowatorska technika pozwala wejść w dialog z zaganianym życiem na odpowiadających mu zasadach i dać upust oceanom nienawiści, które przepełniają nasze zmęczone skronie”. Przyjemnego odbioru

                                                                           Joanna Tumiłowicz

Autor plakatów Adam Dudek