Przegląd nowości

Moniuszko rozdaje punkty

Opublikowano: piątek, 09, wrzesień 2022 20:00

Do finału III Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Antoniny Campi z Miklaszewiczów dopuszczono ośmiu młodych śpiewaków z grupy 52 zakwalifikowanych do przesłuchań. We wcześniejszych etapach uczestnicy musieli wykonać zarówno arie operowe jak i pieśni, ale wszystko z towarzyszeniem fortepianu. Na finał zaproszono mającą już spory dorobek Orkiestrę Akademii Beethovenowskiej stworzoną w 2003 roku za sprawą Elżbiety Pendereckiej, aby towarzyszyła pod batutą Marty Kluczyńskiej solistom.

 

Antonina Campi,final 1

 

Jak się okazuje, część uczestników zmagań finałowych nigdy jeszcze nie występowała z orkiestrą, było to więc dla nich dodatkowym obciążeniem, ale zarazem sprawdzianem możliwości głosowych, co jest tym ważniejsze, że w sali operowej lubelskiego Centrum Spotkania Kultur jest bardzo niewdzięczna akustyka, która wzmacnia wszystkie wady wokalne. Tylko głosy oparte całkowicie na prawidłowym oddechu i wysokiej pozycji niosą i brzmią bez zakłóceń. Każdy z ośmiu finalistów miał do zaśpiewania dwie arie.

 

Justyna Khil 2

 

Tak się złożyło, że nagrody główne zdobyli ci, którzy w tym ostatnim etapie przesłuchań wykonali arie z oper Stanisława Moniuszki. Można się tu doszukiwać rozmaitych powodów osiągnięcia konkursowego sukcesu. Po pierwsze międzynarodowe jury w którym zasiadały jednak dwie wybitne śpiewaczki z Polski z pewnością miały słabość do wybierających polski repertuar. Po drugie trójce nagrodzonych solistów – dwie Polki i jeden Ukrainiec – ten repertuar zapewne lepiej odpowiadał niż kandydatom bardziej egzotycznym – w finale znalazł się jeden Koreańczyk. Po trzecie wybór zwycięzców śpiewających Moniuszkę dobrze podkreślał fakt, że w 2022 roku mamy Rok Romantyzmu Polskiego.


Natomiast moim osobistym zdaniem muzyka Moniuszki daje śpiewakom możliwości pokazania dobrego głosu i dobrej szkoły wokalnej, bo jest zarówno bardzo melodyjna, ale też niesie ze sobą spory ładunek dramatyczny i jest często trudna wokalnie. Tyle słów wstępu. Trzeba teraz się odnieść do oceny samych finałowych produkcji wokalnych. Tu warto przytoczyć uwagę wygłoszoną podczas uroczystości wręczania nagród przez przewodniczącą jury Ewę Vesin.

 

Mykyta Burtsev 2

 

Otóż zwróciła ona uwagę, że do wytypowania zwycięzców konkursu posłużyły nie tylko oceny utworów wykonywanych w ostatnim etapie z towarzyszeniem orkiestry, ale także zalety i wady zaobserwowane podczas przesłuchań we wcześniejszych etapach. To ważna uwaga do dobrego zrozumienia trafności ostatecznych decyzji. Gdyby bowiem opierać się tylko na produkcjach zaprezentowanych w finale to być może rozkład nagrodzonych byłby nieco inny. Z pewnością jednak nie było by wątpliwości, co do przyznania pierwszej nagrody, którą otrzymała Justyna Khil, sopran o cechach spintowych.

 

Vitalii Lashko 2

 

Obie arie wykonywane przez tę młodą artystkę były w całości wykończone artystycznie pod względem interpretacyjnym, a zarazem zaśpiewane dobrze postawionym, czystym i wyrównanym emisyjnie głosem. Justyna Khil zaśpiewała najpierw arię Mikaëli z opery Carmen Bizeta. Tu wszystko było bez zarzutu, poza wymową francuskiego tekstu. Jest to aria liryczna, w której trzeba zapanować nad emocjami i zaprezentować obraz zakochanej dziewczyny, gotowej do wielu poświęceń i gotowej ponosić je z pomocą Boga. Bardzo wyrazistą sylwetkę artystyczną przedstawiła Justyna Khil w arii Halki: Ha! Dzieciątko nam umiera! z opery Stanisława Moniuszki.


Tu artystka pokazała zupełnie inne oblicze, z jednej strony pełne tkliwości i rozpaczy po śmierci dziecka, z drugiej zaś gniewu i chęci zemsty w odniesieniu do nieuczciwego mężczyny. Co ciekawe obserwujący to wykonanie juror z Italii Andrea de Amici reprezentujący agencję operową InArt Management, choć nie znał libretta opery Halka bezbłędnie odczytał charakter poszczególnych części tej trudnej arii, co jest oczywiście głównie zasługą zwycięskiej sopranistki. Laureat II nagrody Mykyta Burtsev, baryton z Ukrainy z początku wydawało się, że wypadł słabiej od swego kolegi Vitalija Lashko, gdy śpiewał scenę z opery Don Carlos Verdiego.

 

Gabriela Celinska-Mysław 2

 

Jego głos się chwiał i nie miał wystarczającej nośności. Jednak w drugiej arii, tym razem dziarskiego poloneza Miecznika ze Strasznego dworu – Kto z mych dziewek serce której, wypadł dużo lepiej i to m.in. zostało nagrodzone. Podobnie było z laureatką III nagrody Gabrielą Celińską-Mysław, która też zaczęła jakby nieśmiało, nie dając poznać wszystkich walorów ładnego głosu, bo wybrała do zaśpiewania słynne Largo G. F. Händla Ombra mai fù, które wymaga umiejętnego prowadzenia bardzo długich nut. Można tę ostrożność tłumaczyć bardzo młodym wiekiem artystki.

 

Patrycja Kwiecien 2

 

Jednak w spokojnej, ale pięknej, pełnej dziewczęcego uroku Dumce Jadwigi z opery Straszny dwór jej głos potrafił wyrazić wszystkie zgromadzone niepokoje, brzmiał równo i „potoczyście”. Początkowo wydawało się, że bardziej na nagrodę zasługuje inna kandydatka śpiewająca mezzosopranem Patrycja Kwiecień obdarzona bogatszym w barwie głosem, która także popisywała się dobrym wykonaniem tego samego utworu Moniuszki ze słowami Biegnie słuchać w lasy, knieje i była w swoim występie dużo bardziej zdecydowana wokalnie.


Jednak drugą popisową arę z Faworyty Donizettiego zdecydowanie niefortunnie zakończyła i decyzja jurorów była przesądzona. Do typowanych przeze mnie do nagrody zaliczyłabym jeszcze barytona Vitalija Lashko z Ukrainy. Doskonale poradził sobie z arią Figara z Rossiniowskiego Cyrulika sewilskiego. Nie dość, że miał przygotowany prawdziwy, aktorski występ sceniczny w roli zarozumiałego golibrody, to panował nad mocnym głosem, w dole lub w górze.

 

Piotr Kalina 2

 

Trochę zbyt nieśmiało i mało efektownie poprowadził popisowe parlando: Ah bravo Figaro! Bravo, bravissimo!, ale nie zaniedbał żadnego z pozostałych elementów trudnej arii. Nieźle też zainscenizował przedstawianą już na tej estradzie scenę śmierci Rodriga: O Carlo, ascolta – Io morrò, z opery Don Carlos Verdiego. Decyzja jurorów może go trochę skrzywdziła, ale nie słyszałam występu tego barytona w poprzednich etapach. Z zainteresowaniem czekałam na występ jedynego tenora w finale Piotra Kalinę, który jest już w pełni zawodowcem angażowanym w operach do głównych ról.

 

Solomiia Pavlenko 2

 

Kalina dosyć konwencjonalnie i z pewnym wysiłkiem zaśpiewał Pucciniego arię Che gelida manina Cyganerii i dużo lepiej arię Jontka: I ty mu wierzysz! bo zawarł tutaj sporo dramatyzmu. Jednak takiemu rutynowanemu już śpiewakowi przyznanie tylko jednej nagrody pozaregulaminowej na pewno nie zaszkodzi. Więcej zastrzeżeń miałam do Solomii Pavlenko z Ukrainy, która operuje ładnym i elastycznym sopranem koloraturowym, ale jeszcze ma sporo szkolnych nawyków, zbyt często sięga po wysiłek gardła, co gdyby tak miało zostać mogłoby oznaczać wejście na niewłaściwą drogę.


Bez specjalnego wdzięku i przejęcia zaśpiewała arię Gildy z Rigoletta Verdiego i dosyć nieśmiało arię z Uprowadzenia z seraju Mozarta. Nie było tu żadnej fałszywej nuty, ale liczy się ostateczny wyraz artystyczny. Wreszcie parę słów o Koreańczyku, któremu należała się pochwała, za wybór rzadko wykonywanej arii barytonowej z opery Korngolda Die tote Stad, zaś wykonanie arii Mozarta z Cosi fan tutte było może zbyt automatyczne, bezrefleksyjne, choć baryton tego śpiewaka jest dobrze wyszkolony i, jak to określam, na właściwej drodze rozwoju.

 

Edward Kyungduk Kim 2

 

Wszyscy wymienieni śpiewacy z przesłuchań finałowych, jeśli nie otrzymali głównych nagród mogli przynajmniej się zadowolić nagrodami pozaregulaminowymi, których było sporo i opiewały na kwoty pieniężne lub zapowiadały zaproszenie do występu w jakimś koncercie. Zapewne Konkurs poskutkuje również dalszymi zaproszeniami, bo w gronie jurorów były tzw. osoby decyzyjne, tzn. menedżerowie proponujący teatrom operowym solistów.

 

ntonina Campi,final 2

 

Chodzi tu przede wszystkim o Izabelę Kłosińską, która jest dyrektorem ds. obsad w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie, ale także o Andrea de Amici, o którym już wspominałam oraz o Alexa Fernandeza z Teatro Municipal de Santiago i Auditorio de Tenerife. Wszystkim uczestnikom Międzynarodowego Konkursu im. Antoniny Campi z Miklaszewiczów życzę powodzenia w ich dalszych planach artystycznych. A konkurs można podsumować stwierdzeniem, że jurorzy i tym razem nagrodzili I nagrodą prawdziwy już oszlifowany brylant, gratuluję.

                                                                     Joanna Tumiłowicz