Przegląd nowości

Moniuszko: Ferajna tańczy, ja nie tańczę

Opublikowano: czwartek, 08, wrzesień 2022 19:26

W koncercie Royal Philharmonic Orchestra pod batutą Vasilego Petrenki było tyle wspaniałych elementów, że być może uwaga obserwatorów pominęła otwierającą wieczór Uwerturę do opery Paria Stanisława Moniuszki. My w kraju się zresztą z tym dziełem też nie potrafiliśmy solidnie zmierzyć. Po co była Ojcu Polskiej Opery Narodowej ta egzotyczna historia z kraju, w którym on nigdy nie był – trudno powiedzieć.

 

Briuce 1

 

Rodacy „wynagrodzili” mu te uniwersalistyczne ambicje, dworując sobie z melodii w typie kujawiaka, które towarzyszą Hindusom, choć sam Moniuszko  starał się jak mógł stworzyć złudzenie dalekowschodniej egzotyki wprowadzając do orkiestry tam-tam, gong, kontrafagot i klarnet basowy. Z prób inscenizacji tej opery najbardziej w pamięć zapadła poznańska, happeningowa wersja niemieckiego reżysera Grahama Vicka, jego protest przeciwko wykluczeniom. Tu mieliśmy zresztą wspaniałe ukształtowanie warstwy muzycznej przez Gabriela Chmurę i wtedy owe absurdy geograficzno-kulturowe straciły na znaczeniu.


Kiedy w końcowej scenie Neala, niedoszła małżonka Idamora i była kapłanka, podąża na wygnanie z nowo wybranym ojcem Dżaresem i wkracza do sektora, gdzie byli sami wykluczeni, poniżeni i napiętnowani, spięła bezbłędnie klamrą cały dramat. A tych wykluczonym i czekających na jakieś represje było wśród zgromadzonej publiczności co najmniej czterdziestu.

 

Briuce 2

 

Oczywiście Maestro Chmura świetnie poprowadził też Uwerturę, którą Moniuszko, nieśpieszny nowator muzyczny, umieścił nie na początku, ale w trakcie przedstawienia, jako swoiste intermezzo. A co zrobił z ową Uwerturą niezwykle uzdolniony i pełen energii Vasili Petrenko? Uznał, że jedna z głównych myśli muzycznych, zapowiadająca duet Dżaresa i Idamora, która jest na 3/4 i mogłaby uchodzić za dosyć banalny walc um-pa-pa, nie powinna w żadnym razie kojarzyć się z tańcem. 

 

Briuce 3

 

Przedłużył jedną z owych walcujących nut i dał do zrozumienia, że tego się nie tańczy. Było to oryginalne ujęcie, dosyć zaskakujące, by nie powiedzieć drażniące. Petrenko zwrócił jednak uwagę na żelazną dyscyplinę z jaką prowadzi orkiestrę, na swoje niezwykle wyraziste, wręcz magiczne ruchy rąk łącznie z palcami. Ten młody artysta rosyjski miał odwagę w marcu 2022 roku odmówić pracy na stanowisku dyrektora artystycznego Państwowej Akademickiej Orkiestry Symfonicznej Federacji Rosyjskiej imienia Jewgenija Swietłanowa i wydać oświadczenie, że nie  zmieni swego postanowienia „dopóki pokój nie zostanie przywrócony”. Dziś Petrenko jest dyrektorem artystycznym czołowej londyńskiej Royal Philharmonic Orchestra i daje najlepsze świadectwo swoich umiejętności.


Po Moniuszce były jeszcze dwa polskie utwory, zjawiskowo wykonany przez Bruce'a Liu Koncert f-moll Chopina, a zaraz na bis finałowa, polonezowa Wariacja z parafrazy „La ci darem la mano” (widać nasz kompozytor i 12 lat od niego starszy Adam Mickiewicz obaj zachwycali się tym samym dziełem Mozarta – Don Giovannim, bo twórca Dziadów zażyczyl sobie, by na „Balu u senatora” grano Menueta z tej opery).

 

Briuce 4

 

A jeszcze po bisie Chopinowskim, już bez udziału Vasilija Petrenki, Bruce zagrał, nieco się krygując, wirtuozowsko jazzującą parafrazę Dla Elizy Beethovena. To wzbudziło zupełny szał widowni i  spowodowało niekończącą się kolejkę czekających na autograf artysty na nowo wydanej przez NIFC płycie. Orkiestra zakończyła jednak swój występ nie po polsku, ale po fińsku. Była więc znakomita II Symfonia Jeana Sibeliusa, która wygląda jak próba ułożenia z porozrzucanych puzzli jakiejś spójnej narracji muzycznej, pełnej patosu i siły.

 

Briuce 5

 

Dzieło przez trzy postępujące po sobie części przygotowuje słuchaczy na imponujący Finał, rzuca w różne strony, jak fale wzburzonego morza, ogromne masy dźwięków, czyli wody roztrzaskującej się o skalisty brzeg. Z tych burzliwych epizodów wyziera najczęściej groza symbolizowana przez ostre pociągnięcia kontrabasów i tuby.  Ponoć Symfonia ma jakiś ukryty, patriotyczny przekaz, którego kompozytor oficjalnie nie ujawnił. Chodzi jakoby o Finlandię zmagającą się z rosyjskimi najazdami. Dyrygent jednak tego nie wyjaśnił ani nawet nie zasugerował, zatem każdy mógł odbierać ten świetny utwór po swojemu. Tak samo jak zagrany na bis Poranek Griega. A doskonała orkiestra temu zdecydowanie sprzyjała.

                                                                          Joanna Tumiłowicz