Przegląd nowości

Festiwal w Salzburgu 2022: Giuseppe Verdi „Aida”

Opublikowano: wtorek, 13, wrzesień 2022 19:17

Aida! Opera oper. Bywają tacy, co kwestionują jej wielkość, ale bywają też tacy idioci, co kwestionują wielkość Szekspira. Chacun a son gout. Dla mnie Aida, którą kocham i której w prawie 75-letnim życiu wysłuchałem tysiące razy (przedstawień obejrzałem znacznie mniej), to przede wszystkim opera czworga śpiewaków: Aida, Radames, Amneris, Amonasro i w pewnym stopniu Ramfis oraz Faraon.

 

Aida,Salzburg 1

 

Festiwal w Salzburgu stać na to, aby zaangażować czworo aktualnie najlepszych śpiewaków na świecie. I z pewnością to zrobił. Z jednym wyjątkiem: w partii Amneris przewidziana była Gruzinka Anita Rachvelishvili i w ostatniej chwili zastąpiła ją Eve-Maud Hubeaux, znana ponoć na wielu światowych scenach (ja o niej nic wcześniej nie słyszałem), a której narodowość pozostała w notce biograficznej ukryta. Chyba nie bez powodu, bo śpiewała umiarkowanie. To głos, który Włosi określają jako „soprano corto”.


Czyli sopran bez swobody w górze skali, który zdecydował się śpiewać partie mezzosopranowe mając ładną i pewną średnicę, ale któremu brak naturalnie podpartych dźwięków w dole mezzosopranowej skali, więc „nomen omen” charczy jak chart. Nadrobiła braki wokalne świetnym aktorstwem. Ta Aida była operowym triumfem jednej osoby: odtwórczyni partii tytułowej.

 

Aida,Salzburg 2

 

Młoda bardzo, jak sądzę, bo nie podano daty urodzin, śpiewaczka z Władywostoku, Elena Stikhina, może konkurować z najlepszymi w historii: Dusoliną Giannini, Zinką Milanov, Renatą Tebaldi, Marią Callas, Leontyne Price, Montserrat Caballe, Mirellą Freni. Ten głos ma kremową barwę i czystość kryształu. Operuje z pełną swobodą na każdym poziomie dynamicznym.

 

Aida,Salzburg 3

 

W scenach zbiorowych dominował nad innymi solistami i chórem. Aria „nad Nilem”, probierz sztuki wokalnej, ukazała umiejętność cieniowania fraz. Sikhina jest artystką zdolną poruszyć każde serce (nawet skamieniałe na studiowaniu historii wokalistyki, jak moje), swoją nieskazitelną sztuką śpiewu i w dodatku wiarygodnością odtwarzanej postaci. Baryton włoski, Luca Salsi, był bardzo dobrym Amonasrem. Głos jego przypominał mi innego włoskiego barytona, którego bardzo lubię: to Mario Sereni. Pozostaje problem. Radames! Polak! Najprawdopodobniej dzisiaj najlepszy na świecie. Tylko co to za świat?  Owszem, pokazał tu i ówdzie piękne piana (n.p. wysokie „b” w zakończeniu arii „Celeste Aida”). Nie będę się znęcał.


Ale porównajcie, Czytelnicy, wykonania na żywo (nie w studiu!): Giovanni Martinelli (1937), Mario del Monaco (1951 i 1952), Franco Corelli (1955, 1962, 1966), Carlo Bergonzi (1962, 1963 i 1967), Placido Domingo (dwa razy w 1972 – w La Scali  i w Monachium, 1976 w Met, 1979 w Monachium) i wyciągnijcie wnioski. Treść libretta Aidy jest tak oczywista, że nie da się w zasadzie nic zmienić. W zasadzie. W Cesarstwo-Królestwie Austro-Węgierskim obowiązywała reguła biurokratyczna: „Warum so einfach, wenn man kann komplizieren”.

 

Aida,Salzburg 4

 

Czyli „Po co tak po prostu, skoro wszystko da się skomplikować”. Nie wiem, czy reżyserka z Iranu, Shirin Neshat, o tym wiedziała, ale skomplikowała akcję wbrew librettu do granic absurdu. Faraon obiecuje spełnić każde życzenie zwycięskiego Radamesa.

 

Aida,Salzburg 5

 

Przede wszystkim ten prosi o wolność dla jeńców. A oni za chwilkę na jego oczach zostają zamordowani. Także Amonasro. Dostaje śmiertelny cios w akcie II, ale już w akcie III ożywa, wniesiony na noszach, aby odśpiewać duet z Aidą. To absurd. Finałowy duet Aidy i Radamesa nie rozgrywa się – jak w libretcie – samotnie w celi śmierci, lecz w towarzystwie 8 lub 9 (nie zdołałem dokładnie policzyć) zakwefionych i całkowicie ubranych na czarno koszmarnych bab. One po dziwnych rytuałach odpływają na jakiejś łodzi gdzieś w morze. Chyba po prostu jako Europejczyk dokładnie ze środka tego kontynentu, nie rozumiem takiego punktu widzenia. Grała orkiestra Wiener Philharmoniker na swoim normalnym, czyli najwyższym na świecie poziomie. Dyrygował znakomicie Alain Altinoglu.

                                                                           Piotr Nędzyński