Przegląd nowości

Festiwal w Salzburgu 2022: „Die Zauberflote” („Czarodziejski flet”)

Opublikowano: sobota, 10, wrzesień 2022 22:39

Ta opera Mozarta jest zaczarowana, czarodziejska i czarowna we wszelkim możliwym znaczeniu tych słów. Napisano wiele tomów o jej treści filozoficznej, symbolach, wpływie na rozwój opery nie tylko niemieckiej, niewysłowionym pięknie i bogactwie muzyki. Inscenizatorzy mogą sięgać do historii wykonań (tak naprawdę nie da się od niej uciec) albo szukać nowych rozwiązań.

 

Czarodziejski flet,Salzburg 1

 

Te podyktowane są zwykle szczególnym czasem realizacji. Dzisiaj mamy koniec pokoju, względnie bezpiecznego czasu prosperity w Europie, i początek wojny spowodowany bezprzykładną (chyba że sięgniemy do Hitlera) agresją putinowskiej Rosji, tego potwora świata, na Ukrainę. Reżyserka Lydia Steier postanowiła umieścić akcję w bezpiecznym, wydawało by się, i idyllicznym Cesarstwo-Królestwie Austro-Węgier tuż przed I wojną światową. Ale za progiem czasu czai się wojna właśnie. I mamy tego odzwierciedlenie w obrazach pozornie tylko baśniowego dzieła Mozarta-Schikanedera. Ta wojna za chwilę wybuchnie, tak jak niespodziewanie dla większości z nas wybuchła teraz, i nie wiemy, co przyniesie. Jest parę genialnych pomysłów w tej inscenizacji.


Przede wszystkim nie ma dialogów, a akcję posuwa naprzód czytanie baśni wnukom przez Dziadka (innowacyjna postać, zastępująca dialogi), co ułatwia percepcję dzieła przez międzynarodową publiczność Festiwalu w Salzburgu. W tej roli rewelacyjny Roland Koch. Ma też jego postać udział w akcji. Portret jego zmarłej przedwcześnie, ukochanej żony ożywa, gdy Tamino otrzymuje i podziwia portret Paminy. Po drugie: nie ma tu podziału na postacie pozytywne i negatywne. Wszyscy są skomplikowani i przez to bardzo ludzcy.

 

Czarodziejski flet,Salzburg 2

 

Królowa Nocy naprawdę cierpi po utracie córki, Paminy, ale jednak oszukuje i zwodzi naiwnego Tamina. Póżniej dla zdobycia władzy gotowa jest zmusić córkę do mordu na swoim wrogu, Sarastrze. Przegrywa. Ale jej przeciwnik, Sarastro, wcale nie jest uosobieniem Dobra.

 

Czarodziejski flet,Salzburg 3

 

Jego świat jest opresyjny, dobry jedynie dla mężczyzn i to wtajemniczonych. Kobiety mają zasznurowane usta i przeznaczone są tylko do dziergania jakichś robótek. Sarastro w tej inscenizacji wykonuje parę gestów, które zaświadczają o jego zamordystycznych skłonnościach i, co gorsza, możliwościach. Właściwie ZMUSZA Tamina do poddania się próbom, a więc podporządkowania jego woli. Tamino jest w tej inscenizacji postacią raczej bezwolną, przedmiotem działań innych, a nie podmiotem. W dodatku autorka kostiumów, Ursula Kudrna,  dając mu kolorowy mundur z bajeczki o carskich sołdatach i kręcone wąsy a la Napoleon III, uczyniła zeń postać wręcz humorystyczną. Trudno uwierzyć, że Pamina w kimś takim się zakochała. Chyba, że już nie mogła wytrzymać bez…. Ale taka Pamina! W tej inscenizacji wyrasta na główną postać. Jest mądra, szlachetna i odważna do granicy ryzyka swojej egzystencji.


Jest to zresztą już zaznaczone u Mozarta i Schikanedera. Kluczowe są słowa, wypowiedziane do Sarastra, gdy w finale I aktu przyznaje, że chciała się sprzeciwić jego woli i uciec. „Die Wahrheit! Die Wahrheit!” czyli „Prawda! Prawda!”. Oto jest coś najbardziej wartościowego, a co nazywamy ODWAGĄ CYWILNĄ. Można by długo opisywać cudowne meandry akcji wymyślone przez reżyserkę, Lydię Steier, ale nie jestem w stanie dorównać jej inwencji.

 

Czarodziejski flet,Salzburg 4

 

Trzeba zobaczyć przedstawienie, które jest mikrokosmosem życia. Zwrócę tylko uwagę na istotną rolę Trzech Chłopców z Wiener Sangerknaben. Wsród śpiewaków – to jednak opera – absolutną palmę pierwszeństwa dzierżyła Regula Muhlemann jako Pamina. Głos pełny i czysty jak dzwon Bazyliki Świętego Piotra, frazowanie niebiańskie.

 

Czarodziejski flet,Salzburg 5

 

Aktorsko cudownie wzruszająca: delikatna i silna zarazem tak jak tylko potrafią mądre kobiety. Do tego cudownie piękna jak obraz Madonny włoskich mistrzów (niech mi wybaczy jeśli takich porównań nie lubi, bo jest n.p. feministką). Świetny Papageno, Michael Nagl, który zdobył serca publiczności. Brenda Rae jako Królowa Nocy – niech mi wybaczą twórcy Festiwalu – swoim piszczącym głosem kojarzyła mi się z rozwścieczoną  myszą z koloraturą. Były takie na płytach: Erika Koeth, Roberta Peters, Karin Oth. Brawa dla Tamina. Zagrał na scenie Mauro Peter, ale był chory, więc zastąpił go śpiewający z proscenium David Fischer. Wyrazy podziwu i życzenia wielkiej kariery! Tegoroczny Die Zauberflote to był kobiecy spektakl. Dyrygowała z precyzją i wdziękiem Joana Mallwitz. Gratuluję Paniom. Ale czy eliminacja mężczyzn prowadzi do szczęścia ludzkości? Śmiem wątpić.

                                                                               Piotr Nędzyński