Przegląd nowości

Patronat Apolla i... Schumanna

Opublikowano: czwartek, 18, sierpień 2022 20:07

Oba kwintety wykonane przez polski zespół Apollon Musagete Quartet oraz Brytyjczyka Barry Douglasa są nieustająco hitami programu drugiego Polskiego Radia. Tam nadawane są co najmniej raz w miesiącu, nic dziwnego, że oba dzieła trafiły do programu Chopin i jego Europa, choć nie napisał ich Chopin. Misja jaką niesie ze sobą kwartet Apollon Musagete a więc Apollo, jako przewodnik muz, skłania do szerszych reflekcji nad genezą prezentowanej muzyki.

 

Apollo 1

 

A ma ona początek – prócz Apolla, boga piękna, światła, życia, śmierci, zarazy, muzyki, wróżb, prawdy, prawa, porządku, patrona sztuki i poezji – w osobie Roberta Schumanna. Bo to on w pewnym okresie, jako dziennikarz muzyczny, „rozdawał karty” w naszej części Europy. Po pierwsze namaścił na geniusza naszego Fryderyka Chopina, co już powinno skutkować postawieniem mu pomnika na dziedzińcu w Żelazowej Woli. Po drugie namaścił też Johannesa Brahmsa na „następcę Beethovena” i narobił problemów młodemu wówczas kompozytorowi. Ten się bardzo zbliżył do rodziny Schumannów i...


Ale o tym potem. Kwintet fortepianowy f-moll powstawał w bólach, miał kilka wersji, które kompozytor niszczył uznając za „nie dość beethovenowskie”. Ostateczny efekt znany dziś jest bardzo dramatyczny z początku, w drugiej części leciutko przypominający walczyka, a w trzeciej w Scherzu, rozpoczyna się twardym marszem militarnym, z łagodniejszym Triem w środku. Miałam wrażenie, że prymariusz Apollonusa Paweł Zalejski gra piskliwym dźwiękiem, zaś wiolonczelista dysponujący XVIII-wiecznym włoskim instrumentem odwrotnie – pięknym i soczystym.

 

Apollo 2

 

Czułam też, że fortepian pod palcami renomowanego artysty Barry Douglasa jest zbyt głośny. Wszystko się wyrównało w rozlewnym Finale. Brahmsowi znajomość z Schumannami ułożyła życie. Gdy Roberta umieszczono w zakładzie dla chorych umysłowo zajmował się Klarą i jej dziećmi.

 

Apollo 3

 

Wścibscy dziennikarze, a tylko tacy się liczą, doszukiwali się powodów, że Brahmsowi nie smakowały kontakty z niewiastami, bo zapewne Klara zarażona francuską chorobą przez męża skutecznie mu to obrzydziła. Tych spraw w muzyce trudno się doszukiwać, choć kwintet jest smutno piękny. Po przerwie ten sam kwintetowy skład zagrał analogiczne dzieło Antonina Dworzaka w jaśniejszej i weselszej tonacji A-dur. To było wczesne dzieło kompozytora, którego żona zwróciła się do sławnego Brahmsa o protekcję. Brahms jak mógł tak wspomógł Czecha kierując go do dobrego wydawcy.


Piotr Maculewicz w książce programowej Festiwalu poszukuje podobieństw obu kwintetów i ich nie dostrzega, poza czymś, co autor określa „nutą ciepłej nostalgii”. Bo też istotnie Dworzak, przy całej swojej melodyjności i maestrii warsztatowej tworzy jakby odwrotność dla Brahmsa. Tutaj też jest marszowa część – Dumka, ale raczej jako smętna i żałobna, a nie bojowo-wojskowa, więcej jest radości i tańca, czyli Furiant w finałowej części.

 

Apollo 4

 

Nie wiemy, czy Brahms poznał utwór Dworzaka, przypuszcza się jedynie, że Dworzak poznał dzieło Brahmsa. Czy miał świadomość kłopotów swego starszego, niemieckiego mentora i patrona? Więcej korzystał z rodzimych motywów, był też bardziej wrażliwy na folklor obcokrajowców, gdy pod koniec życia zakosztował pobytu w USA i wysłuchał paru melodii indiańskich i murzyńskich.

 

Apollo 5

 

Mało tego, temat użyty w IX Symfonii z Nowego Świata wszedł na trwałe do repertuaru orkiestr wojskowych Stanów Zjednoczonych jako Goin' Home grany na ważnych uroczystościach państwowych, m.in pogrzebie prezydenta Reagana. W ten sposób Dworzak stał się w pewnym sensie kompozytorem amerykańskim. Brahmsowi to akurat nie groziło, jako twórcy Niemieckiego Requiem. Chopin do USA też nie dotarł. Wystarczył mu pobyt w mglistej i dżdżystej Anglii skutkujący pogorszeniem stanu zdrowia. Ale co zawdzięcza Schumannowi i boskiemu Apollinowi, tego mu nikt nie odbierze.

                                                                       Joanna Tumiłowicz