Przegląd nowości

Moniuszko a la Biondi

Opublikowano: wtorek, 16, sierpień 2022 21:35

– „Nigdy nie przypuszczałem, że odnajdę tak interesującego polskiego kompozytora, o którym nikt na świecie nie słyszał. To naprawdę dojmujące, wyobrazić sobie, że o Stanisławie Moniuszce tak mało osób wie”. Fabio Biondi kantatami Nijoła oraz Widma zainaugurował 18. Festiwal Chopin i jego Europa. Zrobił to we wspaniałym stylu, choć nie wszystko w tych interpretacjach było idealne.

 

Nijola 1

 

Odkąd Fabio Biondi, wraz z Europą Galante każdego roku przedstawia nowe wersje utworów Stanisława Moniuszki zaczynamy podejrzewać, że to jakiś zakamuflowany Polak, który zdjęty wyrzutami sumienia postanowił się zrehabilitować w oczach Rodaków. Efekt jest porażający zwłaszcza u nas, gdyż Moniuszkę traktowaliśmy z lekceważącym pobłażaniem, może z powodu kompleksu niższości.

 

Nijola 2

 

Czesi potrafili na cały świat rozpropagować swego Smetanę, a my dokonywaliśmy cudów przebiegłości, aby o Chopinie nie mówiono, że Francuz. Dopiero, gdy Brytyjczyk Simon Rattle zwrócił swą uwagę na muzykę Karola Szymanowskiego uprzejmie przyznaliśmy mu rację. Tak trzymaj Simon! Teraz Biondi robi nam „jesień średniowiecza” z Moniuszką w tle. Prowadzi wykonania jego muzyki z pietyzmem i zrozumieniem należnym dobrej muzyce romantycznej. Już w orkiestrowym wstępie do kantaty Nijoła, traktującej o jakiejś pogańskiej legendzie litewskiej ujętej w słowa przez Józefa Ignacego Kraszewskiego, ukazał zadziwiający świat mitycznej wiosny malowanej dźwiękami.


Niezwykły nastrój spokoju i niebiańskiej sielanki powstał na skutek równego poprowadzenia tych kilku prostych akordów. Podobny efekt osiągnął wcześniej Biondi wykonując Uwerturę do opery Flis. Ktoś mógłby krzyknąć – „Ach, ileż piękna kryje się w muzyce skomponowanej przez Stanisława Moniuszkę! A to przecież był dopiero początek".

 

Nijola 3

 

Dalej odezwał się baryton Paweł Konik, który ładnie intonował niskie dźwięki, więc później w kantacie Widma Fabio Biondi dokonał dziwnej zamiany, gdy naturalnego basa Krzysztofa Bączyka ustawił w duecie z Konikiem na pozycji „wyższego” barytona. U Nijoły dały się natomiast zauważyć jeszcze inne muzyczne smaczki w partyturze orkiestrowej.

 

Nijola 4

 

W częściach bardziej dramatycznych, gdy mityczna Nijoła pragnie oddać swe młode życie, aby swej mamusi zapewnić erotyczne powodzenie, pojawiają się zwroty muzyczno-instrumentalne właściwe czy to Beethovenowi w Fideliu, czy nawet Wagnerowi w Tannhauserze. Niestety Natalia Rubiś w swych wysokich dźwiękach forte nie miała cech Sieglindy ani Elżbiety i trochę swe dramatyczne tony niemiło wypchnęła. W następującej po przerwie kantacie Widma zaroiło się od solistów na proscenium. Pięknie wypadły dzieci, Rózia – Kalina Młodożeniec i jej braciszek Józio – Kacper Pniewski – śpiewali pięknie i czysto. Dzieci też odegrały z naturalną naiwnością partię mówioną przypisaną dzieciom przez Moniuszkę, okazało się jednak, że Rózia chyba była za stara na dziewczynkę, gdyż pojawił się u niej głos dojrzałej kobiety.


Zupełnie inaczej było dorosłymi bohaterami WidmW sumie dobrze, że do mówionych sekwencji kantaty (co było ponoć unikalnym wówczas, a więc pionierskim wynalazkiem Moniuszki) zatrudniono wybitnych aktorów dramatycznych, bo oni zawsze (dzięki telewizji i filmowi) są bardziej rozpoznawalni niż śpiewacy, ale wydaje się, że estetycznie (i rozumowo) efekt byłby większy gdyby śpiewacy wykonywali też role mówione.

 

Nijola 5

 

Wspomnijmy rewelacyjną kreację Adama Kruszewskiego w roli Guślarza na scenie Polskiej Opery Królewskiej, albo dla „melomańskich dinozaurów” – rolę fenomenalnie uzdolnionego aktorsko Jerzego Artysza. Dziś jednak do mówienia włączono wzmocnionych elektronicznie – Jerzego Radziwiłowicza jako Guślarza plus odtwórcę innych męskich postaci, który modulował głosem, aby podkreślić różnorodność przedstawianych osób. Danuta Stenka weszła idealnie w ton m.in. kończąc śpiew Natalii Rubiś.

 

Nijola 6

 

To była dzieweczka – La,la,la – która nie dała się pocałować w usta. Tu Natalia, trochę się zrehabilitowała tworząc charakterystyczną scenkę w pieśni Zosia, ale znów niepokojąco poszła „na całość” na górnej fermacie. Scena nie ma litości, tak jak ów dziedzic, co to kazał wyrzucić na mróz Stenkę z dzieckiem (druga postać kreowana przez aktorkę wypowiedziana głosem jakby chrapliwym i schorowanym). Zastanawiam się co nam przywiezie Biondi w roku przyszłym? Może Parię?

                                                                           Joanna Tumiłowicz