GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościO czym myślał Zeffirelli ?
Strona 2 z 2
W ramach corocznego Festiwalu Wersalskiego oglądałem w tamtejszej Operze Królewskiej fantastyczne przedstawienie Dydony i Eneasza Henry Purcella, przywiezione z Nowego Jorku tylko na dwukrotne wykonanie przez znakomity zespół Juilliard Opera w reżyserii Mary Birnbaum.
Następnego dnia w Palais Garnier uczestniczyłem w równie wspaniałym spektaklu Don Giovanniego dyrygowanym przez Philipe Jordana, uważanego obecnie za najlepszego dyrygenta operowego Paryża. Słusznie, zwłaszcza że poza mistrzowską orkiestrową interpretacją arcydzieła Mozarta, wykonał osobiście na fortepianie recitatiwy, czyniąc to tak doskonale, jak nikt inny dotąd w mojej przytomności. A czemu na fortepianie, a nie na klawesynie? Bowiem reżyser Ivo Van Howe zainscenizował ten spektakl w realiach współczesnych, ale nie uwłaczając jego przesłaniu i stylistyce, w świetnej scenografii, a przede wszystkim w interpretacji solistów doskonałych wokalnie, aktorsko i scenicznie niezwykle precyzyjnych.
Nie wiem, czy umierając Zeffirelli myślał komu i jakie pozostawia na tej ziemi artystyczne przesłanie. Na pewno zasługują na nie artyści nowojorscy i paryscy, których prace oglądałem, gdy On właśnie w Rzymie odchodził…
Z Warszawy zabrałem wielkie wrażenie, jakie wywarła na mnie spotkana tuż przed wyjazdem niegdysiejsza balerina Iwona Wakowska, którą odnalazłem po wielu latach w podwarszawskiej rezydencji, gdzie odgrodzona od środowiska odpoczywa po latach zagranicznej kariery (Odetta-Odylia, Aurora, Julia, Zarema, Giselle i wiele, wiele innych). Kiedy w XV dzielnicy Paryża opowiadałem o tym podczas obiadu u Andrzeja Glegolskiego, drzwi się nagle otworzyły i weszła – na tę okazje w tajemnicy przede mną zaproszona – Aleksandra Sikorska. Tę balerinę widziałem raz tylko na dyplomie warszawskiej Szkoły Baletowej w latach 70. tych. Ówczesnego zachwytu do dziś zapomnieć nie mogę, bo artystka wkrótce opuściła Polskę, aby stać się gwiazdą paryskiego zespołu Crazy Horse z wielką stratą dla polskiego baletu.
Nie wiadomo o czym myślał odchodzący Zeffirelli po 96 latach swego wspaniałego życia. Nie wiem również, ile mi tego żywota pozostało. Ale już od teraz zawsze będę pamiętał ten obiad z Andrzejem, największym i legendarnym emigrantem polskiego baletu, po odnalezieniu Wakowskiej i spotkaniu z Sikorską, kiedy Maria Sartova – zawsze najlepiej poinformowana – przyniosła wiadomość, że Franco Zeffirelli nie żyje. Sławomir Pietras |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |