GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościNetrebko, Beczała, Konieczny
Strona 1 z 2
Rosjanka i dwóch Polaków zadebiutowało w drezdeńskiej Semperoper w pochodzącej z roku 1983 inscenizacji Lohengrina, specjalnie wznowionej na tę okazję przez Christine Mielitz, dziś 68-letnią NRD-owską reżyserkę (to wcale nie musi być źle), wychowankę uczniów Waltera Felsensteina (czyli jego artystyczną wnuczkę), reżyserkę i dyrektorkę scen operowych Berlina, Wiednia, Salzburga, Dortmundu i Drezna. Drezdeńską Staadtskapelą dyrygował Christian Thielemann, utrzymując muzyków i chórzystów na najwyższym muzycznym i stylistycznym poziomie. Ortrudę śpiewała specjalistka w repertuarze niemieckim Ewelyn Herlitzius, dając kreację barwną i wyrazistą. Bardzo dobrym Królem Henrykiem Ptasznikiem był Georg Zeppenfeld, a Heroldem równie interesujący Derek Welton. Ale nie o tę grupę wykonawców mi chodzi. Przecież realizatorzy, soliści i zespoły niemieckie są wzorcem metra w wykonawstwie sztuki wagnerowskiej. Tym razem jednak podziw i uznanie wzbudziła trójka wybitnych Słowian. Anna Netrebko dodając do swego bogatego i różnorodnego repertuaru partię Elzy i tym razem zadziwiła swych licznych wielbicieli pięknem głosu, swobodą wokalnej techniki, interpretacją prostą i szlachetną, nienaganną muzykalnością w budowaniu kantyleny w języku dalekim od dźwięków jej mowy ojczystej. Ale i tym razem okazało się, że tworząc postać księżniczki brabandzkiej nie pozbyła się mocno tkwiącej w jej osobowości rosyjskiej kwintesencji. Przejawiało się to w jej ruchach, gestach, zadaniach aktorskich, wyrazie twarzy mimice ciała, a nawet prowadzeniu głosu. Tę rosyjskość gwiazda zamanifestowała również poza sceną, przekazując milion rubli na wsparcie sztuki operowej na terenie zachodniej Ukrainy zajętej przez Rosjan, co wśród licznych protestów na świecie odebrano jako wspieranie polityki Putina. Przy okazji należy nadmienić, że pojawianie się tu i ówdzie porównań Netrebko do Marii Callas jest – delikatnie mówiąc – nieporozumieniem. Natomiast żadnych nieporozumień nie było w tytułowej kreacji Lohengrina, zaprezentowanej przez Piotra Beczałę. Jest to postać wagnerowska, której piękno głosu Polaka, jego włoskie brzmienie i mistrzostwo w prowadzeniu każdej frazy, uczyniło z tej nieziemskiej postaci wizerunek wspaniały, wyidealizowany, zachwycający. Jeśli tę kreację powtórzy w Bayreuth, zostanie niewątpliwie okrzyknięty najwspanialszym Lohengrinem naszych czasów. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |