Przegląd nowości

O potrzebie pieśni

Opublikowano: poniedziałek, 31, lipiec 2017 08:55

W tle tegorocznego lata rozgrywają się wydarzenia, które naród zapamięta na długo. Wyczyny polityków podzieliły również ludzi kultury, ale na szczęście nie na dwie równe części. Olbrzymia większość nie wyobraża sobie żyć dalej w cieniu łamania konstytucji, upartyjnienia sądów, likwidacji trójpodziału władz, zakłamania mediów, zrywania związków Polski z Unią Europejską i niweczenia społecznych więzi zrodzonych w atmosferze wolności słowa, prawa do nieskrępowanego wyrażania poglądów i swobodnych zachowań.

W przełomowych dla losu narodu dziejach zawsze rodziły się pieśni. U nas starodawna Bogurodzica, kilka wieków później Warszawianka, Tysiąc walecznych (Kurpiński), Matko moja miła w arii z kurantami, Ruszaj bracie, ruszaj w pole (Moniuszko), Mazur kajdaniarski, Jeszcze Polska nie umarła, póki my żyjemy, Nie rzucim ziemi skąd nasz ród, My pierwsza brygada, Pałacyk Michla, Żytnia, Wola… czy socrealistyczny Ukochany kraj.

Zawsze łatwiej było zrodzić pieśni niż później śpiewać je dźwięcznie, czysto i porywająco. To tak samo, jak z ideami. Powstałe w naszych sercach i umysłach, płomiennie wyartykułowane na ustach swych wyznawców, ale nie wcielane skutecznie w życie wkrótce więdną, powszednieją rozmyte w codzienności, przytłumione troskami i przeciwnościami, wreszcie zdyskredytowane przez przeciwników i zniweczone przez wrogów.

Napawają dumą nieprzebrane tłumy manifestantów nie tylko na Krakowskim Przedmieściu i przed Sejmem, ale na placach i ulicach Gdańska, Poznania, Krakowa, Łodzi, Wrocławia, Katowic, Bydgoszczy i wielu innych polskich miast. Nawet w dalekim Kłodzku ze świecami w rękach w kilkusetosobowym gronie skrzykniętym SMS-ami spędziliśmy czwartkowy wieczór, śpiewając i spontanicznie przemawiając w obronie demokracji i przeciwko bezprawiu.

Tak samo czynią tysiące ludzi kultury, artyści teatralni, filmowi, śpiewacy, muzycy, tancerze, twórcy sztuk pięknych, poeci, pisarze, kompozytorzy, muzealnicy, bibliotekarze i krytycy. Ogólnonarodowy zryw wtopił ich w nieprzeliczone tłumy obywateli, którzy na co dzień utyskują, narzekają, są przeciw i krytykują, ale w momencie zagrożenia wartości krzyczą gromko jednym głosem „nie !”.

Również z tego zrywu powstaną pieśni. Oby tylko owładnęły sercami rodaków, klarownie niosły treści przeżywanych przez nas chwil, dały się śpiewać czysto i donośnie oraz jasno formowały przesłanie swych idei na pożytek przyszłych pokoleń.


W muzycznej skarbnicy kultury narodowej mamy dzieła wzniecające i zagrzewające, lub upamiętniające decydujące momenty naszej historii: Krakowiacy i górale (Bogusławski / Stefani), Jadwiga, królowa polska (Kurpiński), Hrabina (Moniuszko), Konrad Wallenrod (Żeleński), Legenda Bałtyku (Nowowiejski), Symfonia Polonia (Paderewski), Zygmunt August (Joteyko), Kazimierz Wielki (Różycki), Requiem polskie (Penderecki).

W tych trudnych dla narodu chwilach chciałoby się powiedzieć, że oprócz zaciętej, uporczywej, ale jakże szlachetnej walki o swoje, należy także myśleć o przesłaniu dla przyszłości, dla najmłodszych pokoleń, które teraz zadzierając głowy patrzą na nas, jak radzimy sobie z narodowymi przeciwnościami. Patrzą na nas tak, jak my niegdyś spoglądaliśmy na naszych ojców, dziadów i pradziadów, pozostawiających nam tradycję listopadową, styczniową, niepodległościową, wojny bolszewickiej, powstań śląskich i powstania wielkopolskiego, podziemia wojennego, walki z hitleryzmem, ruchu oporu, powstania warszawskiego, podziemia antykomunistycznego i Solidarności.

W tle tegorocznego lata rozgrywają się wydarzenia, w których biorą i wezmą udział tysiące ludzi sztuki obciążonych niezbywalnym obowiązkiem upamiętnienia tego wszystkiego w imię troski o przyszłe losy narodu. Każdy powinien uczynić to narzędziem, którym najlepiej włada; piórem, pędzlem, dłutem, nutami, głosem, gestem, grą sceniczną, śpiewem czy muzykowaniem.

Walcząc wręcz, jak to czyni obecnie wielu wybitnych polskich artystów, można zwyciężyć, albo – nie daj Boże – polec nie doczekawszy wiktorii. Ale po zwycięstwie najważniejsze będzie jego utrwalenie w narodowej świadomości z troską, aby niweczenie demokracji, zagrażanie bytowi narodu i deptanie jego konstytucji nie przyszło więcej nikomu do głowy.

W najtrudniejszych momentach dziejów ludzkości rodziły się pieśni. Niechże i teraz ich twórcy – nie schodząc z barykad – stworzą nowe, mądre i piękne. A artyści, również nie schodząc z barykad, niechże nauczą naród te pieśni wyraźnie śpiewać. Bowiem z pieśnią na ustach raźniej się walczy, szybciej zwycięża i lepiej wspomina minione zło.

                                                                        Sławomir Pietras