Przegląd nowości

Na biurku i na półce

Opublikowano: poniedziałek, 19, grudzień 2016 08:08

Na moim biurku nazbierało się ostatnio szereg pozycji wydawniczych, które zanim odłożę na półkę, zarekomenduję czytelnikom. Ciekawe, czy podzielą moje odczucia i opinie po ich przeczytaniu.

Zaczynam od monumentalnej, wspaniale wydanej pracy albumowej „Marcella Sembrich Kochańska. Artystka Świata” autorstwa Małgorzaty Komorowskiej i Juliusza Multarzyńskiego. Autorka podeszła do tego tematu po raz drugi, w międzyczasie nadal zbierając materiały, wzbogacając tekst o nowe informacje, przemyślenia, refleksje i interesujące omówienia. Wsparcia udzielił jej wybitny fotografik Juliusz Multarzyński, publikując unikalne materiały fotograficzne o bezcennej wartości historycznej, dokumentalnej i reporterskiej. Praca pod każdym względem wykonana na medal. Szczere gratulacje !

O wiele chłodniej przewertowałem wydane przez Operę Narodową „Rozmowy na nowy sezon” z dużą ilością fotografii (co się chwali), przy których nazwisk artystów trudno dojrzeć, nawet przez lupę. Rozmowy operowe prowadzą Ewa Łętowska i Krzysztof Pawłowski. Sprawy baletowe omawiają Ewa Krasucka i Paweł Chynowski. Obu dostojnym parom trudno odmówić wiedzy i kompetencji, ale obie cechuje gadulstwo niemiłosierne. Pierwsi zanudzają bardziej, drudzy trochę mniej. A chodzi przecież o zjednywanie ludzi do opery i baletu, a nie odstraszanie niezrozumiałością, przewlekłością i nudą.

„W stulecie urodzin Janiny Jarzynówny-Sobczak” nosi tytuł album wydany przez Operę Bałtycką.  Autorka-Barbara Kanold – od lat jest kapłanką i czcicielką Jarzynówny tak gorącą, że prosząc mnie przed laty o wypowiedź do książki o tej prekursorce nowoczesnej polskiej choreografii, usunęła napisany przeze mnie tekst, w którym wyraziłem zdziwienie, że potomkowie Mistrzyni pozwolili, aby ostatnie lata życia spędziła w domu starców, a nie w wybudowanej przez siebie willi, wśród swoich.

Album na stulecie obfituje w interesujące teksty, wywiady, dokumentację twórczości, prezentację gwiazd tańczących balety nieboszczki, oraz ciekawe, historyczne już zdjęcia. Szkoda, że Barbara Kanold  nie zredaguje następnego takiego albumu, np. na dwuset lecie urodzin gdańskiej choreografki. Chociaż - kto wie - może się mylę?


Pozostawiam na półce operowe i baletowe woluminy, aby zająć się zebranymi przez Bernarda Szczecha „Legendami małopolsko-śląskiego pogranicza”. Tak inaczej nazywa się Zagłębie Śląsko- Dąbrowskie, moje strony rodzinne, do których niezmiennie wracam pełen tęsknoty, wspomnień i sentymentu. „Legendy” wydano tylko w mikroskopijnym 550 sztuk nakładzie. Autor dokonał pracy wspaniałej, twórczo aktywizując uczucia otulające przeszłość naszej zagłębiowskiej małej ojczyzny, aczkolwiek zbyt mało zaznaczając jej odrębność od Śląska i Małopolski.  Równie pozytywne wrażenie odnoszę trzymając w ręku staranną i kompetentną pracę Stefanii Lazar „Architektura Będzina 1918-39. Budynki użyteczności publicznej”. Wśród nich spędziłem dzieciństwo i młodość, stąd wspomnienia i nieskrywane wzruszenie. Obie książki wydało Towarzystwo Przyjaciół Będzina. Chwała mu za to!

Trwają obecnie obchody 70-lecia Teatru Dzieci Zagłębia. Z tej okazji  Łukasz Komoniewski- prezydent Będzina zaprosił mnie do wygłoszenia cyklu wieczorów poświęconych wybitnym postaciom z dziejów naszego miasta. Mówiłem już o dr Adamie Biliku pisarzu Stanisławie Wygodzkim, kanoniku Mieczysławie Zawadzkim, Janie Dormanie, rodzinie Mieroszewskich, a ostatnio o generale Aleksandrze Zawadzkim, synu robotnika z dzielnicy Ksawera, który z biedy związał się z ruchem komunistycznym, odsiedział 11 lat za swe przekonania, dwukrotnie walczył o Polskę w wojnach z bolszewikami i hitlerowcami, a następnie jako Wojewoda Śląski i Przewodniczący Rady Państwa gorliwie dbał o Zagłębie, inicjując budowę szkół, teatrów, domów kultury, wyższych uczelni i mieszkań dla robotników.

Natychmiast odezwały się nieśmiałe pomruki, że wśród zasłużonych będzinian gloryfikuję watażkę komunistycznego. A przecież to tylko przypomnienie osoby, której nie powinniśmy zapominać, jeśli chcemy uczciwie podchodzić do niezwykłych postaci naszych ziem rodzinnych. Jeśli kiedyś powstanie o nich mądra i rzetelna książka, chętnie umieszczę ją na swej półce i żadnych pomruków słuchać nie będę.

                                                                                  Sławomir Pietras