GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościRestituto in integrum
Strona 1 z 2
Nie dam się wciągnąć w debatowanie na temat sensu spektaklu Lament. Pamięci Tadeusza Różewicza. Jeśli powstał on z potrzeby wyrażenia żalu po odejściu poety, to pozostaję z szacunkiem i respektem. Aczkolwiek lamentowanie tancerzy po stracie ludzi pióra nie uważam za wiodące zjawisko w uzasadnianiu istnienia i funkcjonowania teatrów tańca. Poszedłem na to przedstawienie w nadziei ujrzenia artystycznej klamry, jaką Ewa Wycichowska zechciałaby spiąć swój wieloletni dorobek choreograficzny w przededniu abdykacji po 27. sezonach kierowania organizmem artystycznym, który kiedyś zakładałem i współtworzyłem z Conradem Drzewieckim. Po kilkunastu latach Conrad niemal z dnia na dzień pozostawił to wszystko i Polskiemu Teatrowi Tańca groziła likwidacja, to właśnie ja będąc wówczas dyrektorem Teatru Wielkiego w Łodzi zaproponowałem Poznaniowi pomoc, wysyłając nad Wartę swe dwie najbliższe współpracownice. Wycichowską zarekomendowałem na dyrektora PTT, a Lilianę Kowalską na szefa artystycznego Szkoły Baletowej. Wprawdzie z biegiem lat coraz mniej podobały mi się różne aspekty działalności Ewy, jej koncepty artystyczne, polityka kadrowa, poglądy na uprawianą sztukę, a w końcu również twórczość choreograficzna, ale – wydaje się – to samo dotyczyło jej stosunku do moich przedsięwzięć. Więc dajmy temu spokój. Ponad 40 lat od powstania zespołu Drzewieckiego (bo tak go potocznie nazywano), spróbujmy przypomnieć, czemu miał on służyć. Już w latach 60-tych ubiegłego wieku mówiło się i pisało w Poznaniu (czyniłem to również ja na łamach Nurtu i Gazety Poznańskiej), że dla talentu choreograficznego Conrada Drzewieckiego i uprawianej przez niego sztuki ramy teatru operowego są za ciasne i trzeba stworzyć Polski Teatr Tańca – Balet Poznański. W roku 1973 jego organizację powierzono mnie, szefostwo techniczne Piotrowi Voelkelowi, redakcję magazynu Taniec Pawłowi Chynowskiemu, a blisko 30 osobową ekipę tancerzy, koryfejów i solistów przyprowadził Conrad Drzewiecki z Opery Poznańskiej w atmosferze licznych awantur. W ten sposób rozpoczęła się ta historia. Zawiera ona powstanie kilkunastu arcydzieł polskiej sztuki tańca stworzonych przez Conrada z zespołem tancerzy, jakiego później już nigdy nie udało się tak szczęśliwie skompletować. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |