Przegląd nowości

Ptak, Rodek, Woś i Trąbka gra

Opublikowano: poniedziałek, 22, luty 2016 06:30

Gdzie? Ano w Łodzi. Publiczność dobrze bawi się na przedstawieniu Nocy w Wenecji Jana Straussa w swoim Teatrze Wielkim, którego dobrą tradycją jest prezentowanie od czasu do czasu arcydzieł klasycznej operetki. Na spektaklu oglądanym przeze mnie oklaskiwano feerię kostiumów Barbary Ptak, która w tej dziedzinie jest dla nas takim samym skarbem, jak dla Anglików królowa Wiktoria (!). Bardzo podobały mi się dobrze tańczone układy choreograficzne Zofii Rudnickiej, a mniej gra orkiestry pod dyr. Wojciecha Rodka.

Przychodząc na stanowisko dyrektora artystycznego drugiej polskiej sceny operowej prosto z gliwickiego teatru typu operetkowego, powinno się muzykę Jana Straussa pracowicie na próbach wyćwiczyć, wydobyć wirtuozowskie smaczki, precyzję w akompaniamentach, niuanse w ansamblach, a w dyrygowaniu zastosować zasadę obowiązującą w Wiedniu: Muzykę Jana Straussa interpretuje się tak, jakby się miało do czynienia z partyturą samego Mozarta.

Na wszystko to stać Wojciecha Rodka, dyrygenta wielce utalentowanego i dobrze wykształconego, artystę wrażliwego i inteligentnego. Ale albo jest młodzieńcem leniwym, albo ma za mało czasu. Poza Łodzią kieruje bowiem jednocześnie Filharmoniami w Lublinie i Jeleniej Górze, stale współpracuje z orkiestrami w Ankarze, Antalii, Izmirze i Lwowie, prowadzi klasę dyrygentury we Wrocławiu, a ponadto występuje z zespołami symfonicznymi zajmującymi kilkanaście linijek w jego internetowej biografii.

Z obsady solistów najdłużej zapamiętam Mikołaja Trąbkę w roli Pappacody. Przed rokiem napisałem felieton A w Gliwicach Trąbka gra, anonsując talent baletowy wypromowany przez dyr. Pawła Gabarę. Obecnie taki sam tytuł można by odnieść do Łodzi. Paweł to brat Macieja. Obaj są krakowianami. Nie znam drugiej rodziny, w której urodziłoby się dwóch równie utalentowanych synów, jeden tancerz, drugi śpiewak. Obaj mieli szczęście trafić na dyr. Gabarę. W przyszłości może okazać się, że to on miał szczęście trafić na nich.


Nie żałuję powtórnego obejrzenia łódzkiego Don Giovanniego pod batutą Wojciecha Rodka, do którego tym razem czepiać się do prawdy nie mam żadnego powodu. Powtórnie zachwyciłem się Patrykiem Rymanowskim w roli Leporella, od premiery jeszcze dojrzalszym, swobodniejszym, śpiewającym na poziomie wokalnym wysokiej próby. To samo należy powiedzieć o Robercie Gierlachu w roli tytułowej, prezentującym typ postaci najbliższy reżyserskim założeniom Marii Sartovej.

W otoczeniu tych partnerów wspaniałą kreację Donny Anny stworzyła niekwestionowana łódzka gwiazda operowa Joanna Woś. Jesteśmy świadkami szczytu kariery tej wybitnej śpiewaczki. Jako Donna Anna zaprezentowała harmonijne zespolenie dźwięku, gestu, perfekcyjnej techniki wokalnej, urody scenicznej, temperamentu i przemyślanej interpretacji tej postaci. Podziwiałem ją w towarzystwie szefowej łódzkiej agencji "Grand Tour" Marzenny Jezierzańskiej. Będąc pod wrażeniem tego wieczoru Pani Dyrektor zaprosiła Gwiazdę jako gościa honorowego na premierę opery Donizettiego Robert Devereux, na którą w ekskluzywnym gronie melomanów udajemy się w marcu do Teatro Carlo Felice w Genui.

Joanna Woś na łódzkiej scenie wykreowała już Annę Bolenę i Marię Stuardę w tryptyku operowym Gaetano Donizettiego, którego trzecią częścią jest właśnie Robert Devereux. Może w nowej sytuacji Teatru Wielkiego w Łodzi znajdzie się czas i miejsce, aby wprowadzić do repertuaru cały belcantowski tryptyk oparty o dzieje Anglii, co poza Italią zdarzyłoby się w historii teatru operowego chyba po raz pierwszy.

Tymczasem razem z Joanną Woś będziemy w Genui słuchać i oglądać w roli królowej Elżbietywłoski odpowiednik naszej gwiazdy – Mariellę Devię. Przed laty z łódzkim zespołem otwierała jako tytułowa Łucja z Lammermoor Teatro Vittorio Emanuele w Messynie, a podczas jedynej wizyty La Scali w Poznaniu śpiewała Stabat Mater Rossiniego.

To było kiedyś. Tymczasem teraz w Łodzi Barbara Ptak, Wojciech Rodek, Patryk Rymanowski, Robert Gierlach, Joanna Woś, Mikołaj Trąbka oraz soliści i zespoły Teatru Wielkiego grają i śpiewają pod dyrekcją Pawła Gabary. Trzymamy kciuki!

                                                                          Sławomir Pietras