GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościW obronie Moniuszki
Strona 1 z 2
Maria Fołtyn stała się orędownikiem ojca polskiej opery między innymi dlatego, że usiłowała bronić Stanisława Moniuszki w czasach, kiedy nikt naszego narodowego kompozytora nie atakował. Metoda kuriozalna, ale skuteczna. Z tego, co się zaczyna dziać obecnie wynika, że niegdysiejsza reżyserka Halki odpierając ataki, których – jako żywo – nie było stała się wizjonerką, przewidującą uderzenie w Pana Stanisława zgoła z innego kierunku. Rozzuchwalony próbami „nowego odczytania” opowieści o góralskiej dziewczynie uwiedzionej przez panicza, nieznany nikomu na terenie opery reżyser Paweł Passini z Lublina dopuszczony został do „nowego spojrzenia” na Halkę. Nie byle gdzie, bo w Poznaniu, w którym od ponad 100 lat powstawały najistotniejsze reżyserskie realizacje tego na skroś polskiego arcydzieła, dokonywane przez takich mistrzów jak Ludwik Solski, Gabriel Górski, Karol Urbanowicz, Jerzy Merunowicz i Leon Schiller, Roman Kordziński, Sławomir Żerdzicki, Conrad Drzewiecki i Marek Weiss-Grzesiński. Nie można dziwić się temu dopuszczeniu do nowego spojrzenia na Halkę przez obecną dyrektorkę poznańskiej sceny, której kompetencje w tej dziedzinie pozostają poniżej poziomu Morza Martwego. Co innego brak reakcji na tego rodzaju ekscesy doświadczonego dyrygenta Gabriela Chmury. Zanim dobrze przygotował muzycznie solistów i zespoły, aby potem nimi profesjonalnie pokierować, powinien najpierw przegonić reżysera z bezczelnymi propozycjami, scenografa i choreografa, prosto na nowo wybudowany poznański dworzec kolei żelaznej, z biletami tylko w jedną stronę, bez prawa powrotu. Spektakl rozpoczyna się przy otwartych drzwiach widowni i ciemnościami na foyer, skąpo tylko oświetlonego czerwonymi lampkami, jak nie przymierzając, w zamtuzach pamiętających czasy moniuszkowskie. Przy pierwszych taktach poloneza podnoszą się siedzący wśród publiczności parteru chórzyści w czarnych frakach, w tym również soprany i alty, które dodatkowo noszą – nie wiedzieć czemu – wąsy i brody. Również we frakach występują Zofia, Janusz, Dziemba i Stolnik, wszyscy odprawiając swe kwestie gdzieś w głębi widowni. Publiczność usiłując cokolwiek zrozumieć odwracała się do tyłu, a kiedy akcja wreszcie przeniosła się na scenę ludzie głęboko odetchnęli z wyjątkiem pewnej melomanki, która odwróciwszy się, została tak już do końca aktu. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |