Przegląd nowości

Co słychać tu i tam...

Opublikowano: wtorek, 10, marzec 2015 12:57

Proszę nie pytać mnie, co słychać we wszystkich trzech polskich Teatrach Wielkich. Przez ponad 30 lat dźwigałem ciężar codziennej odpowiedzialności za ich losy, więc najwyższa pora powstrzymać się teraz od jakichkolwiek komentarzy.

Co innego pozostałe sceny operowe, dzielnie walczące z mizerią finansową, nękane konkursami na dyrektorów, wyłaniających zwykle postacie bez pomysłów, talentów i sensu. Wyjątkiem wydaje się desygnacja Damiana Tanajewskiego w Białymstoku. Młody, wykształcony audytor, z administracyjną praktyka w roli zastępcy dyrektora Opery, urodzony białostoczanin. Na razie wszystkim się podoba i zasypywany jest stekiem dobrych rad. Od siebie dorzucę zgryźliwie, że zawsze i wszystkim podoba się tylko dolar i euro. A dyrektor opery tylko na początku. Radzę każdorazowo dobrze przemyśleć i doprecyzować udzielanie wypowiedzi, zwłaszcza w sprawach kadrowych i repertuarowych. Tymczasem trzymamy kciuki w nadziei, że w Białymstoku urodził się znany wcześniej wszystkim menager operowy i konkurs przy tym porodzie wcale nie był potrzebny.

Korzystając z chwilowego optymizmu, z satysfakcją odnotowuję zaplanowaną na wiosnę premierę Otella Verdiego w Operze Bałtyckiej. Kierownictwo muzyczne Tadeusza Kozłowskiego, inscenizacja Marka Grzesińskiego i Sylwester Kostecki w roli tytułowej, to gwarancja operowego wydarzenia.

Jeśli to nie jest żart, lub pomyłka w druku – 23. maja 2015r. we Wrocławiu wystąpi Violeta Urmana. Jest śpiewaczką super dramatyczną począwszy od okazałej postury, na potędze głosu skończywszy. Pochodzi z Litwy, wychowana i wykształcona w Wilnie, mówi dobrze po polsku, o czym przekonałem się podczas spotkania w Barcelonie. Śpiewa na wszystkich największych scenach świata, zawsze przy nadkompletach widzów i niebotycznych cenach biletów. Santuzza, Eboli, Izolda, Kundry, Aida, Amneris, Gioconda, Tosca, Amelia, Medea, Lady Makbetch, oto niektóre pozycje z jej sopranowego i mezzosopranowego repertuaru.


Pod dyrekcją Bogusława Nowaka, przy imponującej frekwencji, różnorodnym repertuarze i dobrym poziomie spektakli coraz lepiej funkcjonuje w nowym gmachu Opera Krakowska. Nie zapomina o niej operowy syn pułku Krakowa, gwiazda MET Mariusz Kwiecień. Każdorazowo odwiedzając rodzinne miasto prezentuje przed krajanami którąś ze swych wspaniałych kreacji barytonowych. Ostatnio był to Eugeniusz Oniegin. W najbliższym czasie Metropolitan zapowiada z jego udziałem premiery Poławiaczy pereł i Roberta Devereux. Dawniej rodzinne miasta honorowały takie gwiazdy orderami z szarfą, pomnikami lub nazwami ulic za wierność swym małym ojczyznom. Teraz mają na   to szanse głownie piłkarze, politycy albo artyści, ale dopiero po 100-leciu urodzin.

Z Bydgoszczy donoszą, że kolejny majowy Festiwal Operowy otworzy Potępienie Fausta Berlioza w reżyserii Macieja Prusa. Wybiorę się na ten spektakl mimo, że spotkała mnie tam konfuzja, za którą dyr. Figas powinien odpokutować w klasztorze. Jak go znam, najlepiej w żeńskim!

Przedtem pojadę do Szczecina, gdzie Karol Urbański zrealizował wersję choreograficzną Dziejów grzechu wg. Żeromskiego z muzyką Karłowicza, słusznie sugerując, że to jest właśnie droga repertuarowa dla polskiego baletu narodowego.

Chętnie odwiedziłbym też Bytom, ale na stronie internetowej Opery Śląskiej w rubryce „premiery” widnieje informacja: „nie ma żadnych wpisów dla podanych kryteriów” (sic!). Swój stary repertuar bytomianie grają czasem u siebie, w Katowicach, a poza tym odwiedzają Wejherowo, Radom, Ostrowiec Świętokrzyski i Dąbrowę Górniczą, nie przekraczając wykonania nawet 10 spektakli miesięcznie. Smutne.

Tytułowe Co słychać… kończę wiadomością pod każdym względem wesołą, przekazaną nam przez nieoceniony Super Ekspres: „Olśniewająca Edyta Herbuś (34 lata) na premierze sztuki Mariusza Trelińskiego (53 lata) zachwyciła Nowy Jork.”

Pragnę nieśmiało zauważyć, że premiery Trelińskiego to nie sztuki, ale opery, natomiast „olśniewająca” Herbuś, aby zachwycić Nowy Jork niechby została tam dłużej, niż tylko na jeden wieczór. Najlepiej na zawsze!

                                                                                                Sławomir Pietras